* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 22 kwietnia 2011

Sylwia Kubryńska: Last minute

Nowy Świat, Warszawa 2011.

Wyzwanie

Czasami wystarczy bezkompromisowa narracja, by ożywić standardowy pomysł. Sylwia Kubryńska w tomie „Last minute” uruchamia scenariusz zbanalizowany i wiele razy nie tylko w literaturze powtarzany. Sposób przedstawienia historii sprawia jednak, że od tej powieści trudno się oderwać.

Agnieszka leży w szpitalu. Potworne bóle głowy uniemożliwiają jej funkcjonowanie. Opryskliwe pielęgniarki i niezbyt zaangażowani w swoją pracę lekarze – tak prezentowany jest tu personel medyczny. Agnieszka informacje o czekających ją zabiegach otrzymuje dzięki życzliwym sąsiadkom. Przez większość czasu czuje jednak w głowie ogromnego jeża – i przed bolesną teraźniejszością ucieka w retrospekcje. Próbuje zapisywać wspomnienia, nadając im odrobinę poetyckości, nieco dowcipu i trochę melancholii. Z czasem coraz częściej zapada się w świat z przeszłości, dzięki czemu czytelnicy będą mogli poznać fragmenty skomplikowanego życiorysu kobiety.

Agnieszka – zgodnie z modą na panującą w kobiecej literaturze obyczajowej – przechodzi właśnie życiowy kryzys. Nie układa się jej w życiu prywatnym i zawodowym – z depresji ma ją wyciągnąć wykupiona przez wierną przyjaciółkę Zuzę wycieczka do Tunezji. Obie panie wybierają się do Afryki z zamiarem korzystania ze słońca – i z życia. Na miejscu zderzają się natomiast z mentalnością Arabów, dla których każda turystka z Europy stanowi źródło pieniędzy – odpowiednio potraktowana powinna przynieść łatwy zarobek. Arabowie mają od dawna wypróbowane sposoby nad podrywanie turystek – Agnieszka pamięta o tym, a jednak kiedy poznaje pewnego przystojnego Araba, traci dla niego głowę. Czy to, co deklaruje jej ukochany, jest prawdą, czy dobrze opracowaną strategią? Tak naprawdę odpowiedź na to pytanie zależy wyłącznie od konwencji, jaką wybrała autorka. A jaką wybrała? Trzeba przeczytać „Last minute”.

Sylwia Kubryńska w swojej narracji łączy trzy kierunki prowadzenia opowieści. Z jednej strony nawiązuje do twórczości spod znaku młodej prozy ha!artowskiej – ale własnej historii nie traktuje jak poligonu do ascetycznych doświadczeń językowych, wzbogaca ją o fragmenty lekko oniryczne, liryczne lub enigmatyczne. Zwraca uwagę charakterystyczny szyk wyrazów, zapewniający indywidualny styl autorki. Z drugiej strony da się w „Last minute” zauważyć – przede wszystkim w komponowaniu fabuły – wpływy Katarzyny Grocholi. Trzecie nawiązanie może w kontekście dwóch pierwszych zaskakiwać – Kubryńska momentami przypomina prozę Agnieszki Osieckiej. W zależności od upodobań odbiorcy będą się w tej lekturze zatrzymywać nad nieprzezroczystym i oryginalnym stylem lub nad dość schematyczną, ratowaną przez obrazy z teraźniejszości, fabułą. Temat, który autorka porusza, bardzo trudny jest do zrealizowania w oddaleniu od banałów i kalek, schematy myślowe podsuwają gotowe rozstrzygnięcia, a to z kolei bywa niewygodne przy czytaniu i śledzeniu losów bohaterek.

Chociaż Kubryńska stara się uciec od sentymentalizmu, nie zawsze jej się to udaje. Jej postacie – zwykle dumne, niezależne i samowystarczalne – potrafią stracić głowę z powodów, które odbiorcy uznaliby za niezbyt przekonujące. Wtedy w książce odświeżające i ciekawe opisy zastępowane są przez wywody zbyt oczywiste. Na szczęście autorka lepiej czuje się w lekko zdystansowanej narracji, nie przeładowuje historii cukierkowymi emocjami. „Last minute” to propozycja zarówno dla tych, którzy szukają romansowych powieści obyczajowych, jak i dla wielbicieli barwnej prozy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz