* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 16 grudnia 2010

Andrzej Mleczko: Kamasutra dla zaawansowanych

Iskry, Warszawa 2010.

Seks bez ograniczeń

Andrzej Mleczko jest rysownikiem satyrycznym, który nie stroni od tematów seksualności i damsko-męskich relacji w podtekstach sprowadzanych do zwykłej chuci. Ryzykuje sporo, bo chociaż ludyczny, rubaszny żart zawsze znajdzie wielu zwolenników, wulgarność bywa dla licznej grupy odbiorców przeszkodą w cieszeniu się dowcipami. Ale kolejny tom Mleczki wydany przez Iskry nie pozostawia wątpliwości: „Kamasutra dla zaawansowanych” to propozycja dla akceptujących ostry i drażniący, prowokacyjny ton rysunków – znak rozpoznawczy twórczości Mleczki. Dobrze będą się bawić ci, którzy odrzucą pruderię i nastawią się na nieprzyzwoite, choć przez to nie mniej śmieszne, obrazki. Bo Mleczko jak zwykle nie zawodzi – bawi się tematem seksu, tworząc odważne, pomysłowe i humorystyczne konfiguracje.

Zwłaszcza pierwsza część „Kamasutry dla zaawansowanych” może zaskakiwać. Autor wykorzystuje tu prosty schemat: pojedynczy obrazek i podpis, który doskonale uzupełnia całość i rzuca nowe światło na zastosowane rozwiązania. Sięga Mleczko po narodowe stereotypy lub po proste skojarzenia z danym krajem. Na tej bazie buduje jednokadrową opowieść o domniemanych przedstawicielach-mieszkańcach. Ukazuje ich podczas miłosnych igraszek, splecionych w trudnych do wyobrażenia pozycjach – w końcu akcentowane w tytule zaawansowanie zobowiązuje. Mleczko żartuje sobie także z przyzwyczajeń, ról i zawodów. Za każdym razem próbuje zaskoczyć czytelników przez oryginalne pomysły na miłosne figury, mało tego: choć seks jest tu głównym tematem kolejnych rysunków, śmiech kryje się często w fakcie, że bohaterowie obrazków nie przywiązują większej wagi do sztuki kochania, zajmują się za to czymś innym – Czech kuflami pije piwo, a kibic zapatrzony jest w telewizor. W „Kamasutrze” pojawia się kilka prac dawnych, przystosowanych do nowego zestawu i uzupełniających serię.

W dalszej części tomu mamy już do czynienia z klasycznymi rysunkami satyrycznymi, w przeważającej części nowymi lub mało znanymi (dla wielbicieli grafik jest też przygotowany specjalny dodatek) – bohaterowie uprawiają na nich seks w nietypowych okolicznościach, zainspirowani skojarzeniami słownymi lub niekontrolowanym pociągiem fizycznym. Tematem rysunków często jest erekcja, seks oralny lub perwersje. Andrzej Mleczko tym razem jednak rzadziej przedstawia roznegliżowane kobiety, śmieje się z mężczyzn, przerysowując ich reakcje, wielkość narządów i pomysły. Uruchamia wyobraźnię, nieskrępowaną konwencjami, wstydem czy obyczajowością. Prezentuje rysunki odważne i śmiałe, dla wielu przekraczające granice dobrego smaku, ale to przecież nikogo, kto zna kreskę tego autora, nie może dziwić ani szokować.

W przebogatym zestawie rysunków Andrzeja Mleczki znalazłoby się jeszcze mnóstwo prac, które mogłyby z powodzeniem trafić do albumu „Kamasutra dla zaawansowanych”- zwłaszcza że seks to jeden z bardziej eksploatowanych przez tego twórcę motywów. Tym razem autor i wydawca od początku zaznaczają, czego można się po książce spodziewać – a mimo to publikacja przyniesie sporo śmiechu i autentycznych zaskoczeń, które przyczynią się do jeszcze lepszego odbioru rysunków.

Do tej pory Iskry proponowały angielskie tłumaczenia dymków z rysunków Andrzeja Mleczki, zamieszczając je na końcu książki. W „Kamasutrze” tłumaczenia pojawiają się bezpośrednio pod obrazkami, co z pewnością ułatwi i uprzyjemni lekturę anglojęzycznym odbiorcom. To strzał w dziesiątkę, bo tym razem autor stroni całkowicie od nawiązań do politycznych aktualiów, a odwołuje się tylko do zagadnień obyczajowych – znajdzie zatem uznanie nie tylko w Polsce.


1 komentarz:

  1. Anonimowy8/1/11 00:49

    Niestety, jestem cholernie zawiedziony na panu Mleczko. Jest bardzo dużo naprawde śmiesznych, czasami i pruderyjnych satyrycznych ilustracji, ale żartowanie sobie z pedofilii, panującej zwłaszcza w rodzinie, to już jest szczyt. Ciekawi mnie, czy gdyby autor sam doświadczył takiego nieszczęścia w dzieciństwie, to tak chętnie by z tego żartował.
    Totalny brak taktu.
    Niestety, po przeglądnięciu tej książki, doszedłem do smucącego mnie wniosku, że pan Andrzej Mleczko wyśmiewając się z takich problemów życiowych, jakich nie rozumieją, a śmieją się ludzie bez poczucia empatii i zrozumienia, niestety zniża się do ich naprawdę niskiego poziomu.
    Naprawdę, współczuję.

    OdpowiedzUsuń