* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 21 grudnia 2010

Paul Levinson: Nowe nowe media

WAM, Kraków 2010.

Potęga internetu

Błyskawiczny rozwój internetowych sposobów komunikowania się sprawia, że dotychczasowe ustalenia, dotyczące nowych mediów, przestają wystarczać. Zainteresowanym możliwościami, jakie dają portale społecznościowe, wydawnictwo WAM proponuje książkę „Nowe nowe media” Paula Levinsona, badacza, który korzysta z dobrodziejstw internetu, pilnie obserwuje jego przemiany i stara się wyciągać wnioski z doświadczeń. Nie boi się przewidywania, w jakim kierunku rozwijać się będą internetowe społeczności, tworzy przewodnik po internecie dzisiaj – ale jego komentarze mogą także podpowiadać odbiorcom, jakie korzyści mogą oni czerpać na przykład z prowadzenia blogów. Levinson swoje uwagi mocno opiera na własnych zachowaniach w Sieci, nie jest wyłącznie teoretykiem, ale sprawdza kolejne tezy w praktyce. Oznacza to, że z tomu „Nowe nowe media” korzystać będą mogli nie tylko kulturoznawcy, ale również, co nieczęste w przypadku tego typu publikacji, zwykli odbiorcy, którzy chcieliby poszerzyć wiedzę na temat internetowych portali.

Paul Levinson opowiada o zjawiskach, które jeszcze kilka lat temu nie istniały lub nie były zbyt powszechne. Oczywiście tłumaczy znaczenie terminu nowe nowe media – polskim czytelnikom ta nazwa powinna wydać się zrozumiała i sensowna. Levinson szybko przechodzi do właściwego tematu, czyli opisywania najnowszych zdobyczy internetu. Zaczyna od zagadnienia bliskiego chyba największej rzeszy odbiorców – od blogów. Pokazuje, jakie możliwości kryje w sobie prowadzenie internetowego dziennika – czy dzielenia się z innymi swoim hobby. We korzyści nie polegają tylko na satysfakcji płynącej z wymiany poglądów – Levinson zajmuje się też bardziej pragmatycznymi stronami zjawiska – opowiada o tym, jak zarabiać na umieszczanych na blogach reklamach. Być może za mankament uznać należy fakt, że autor nie różnicuje blogów, zajmuje się diariuszami prowadzonymi przez dorosłych i poważnych ludzi, pomijając milczeniem blogi dzieci i młodzieży. Zwraca jednak uwagę na formę promocji i moderowania komentarzy – czytelnicy „Nowych nowych mediów” powinni poczuć się usatysfakcjonowani. Równie ciekawie wypadają opowieści o Facebooku, MySpace oraz Twitterze – Levinson przedstawia możliwości płynące z tworzenia określonych społeczności, tłumaczy, jak przygotowywane są artykuły w Wikipedii (i porównuje ją z klasycznymi encyklopediami) i zastanawia się nad znaczeniem YouTube’a. Podaje intrygujące przykłady na poparcie swoich tez, a co najważniejsze – cały czas pozostaje blisko tego, co interesuje zwykłych odbiorców, jest komentatorem nowych nowych mediów, analizuje je dyskretnie, tłumaczy, ale nie chce nachalnie przekonywać. Ciągłe odwołania do własnych doświadczeń sprawiają, że Levinson jawi się czytelnikom nie jako badacz, ale jak jeden z wielu użytkowników portali. Zyskuje w ten sposób na wiarygodności, a jego książka przyciąga szerokie rzesze odbiorców – prywatność staje się jedną z jej zalet.

Są „Nowe nowe media” tomem potrzebnym i ważnym, chociaż nie wiadomo, w jakim tempie rozwijać się będą przedstawiane tu zjawiska. Być może książka szybko się zdezaktualizuje lub będzie przedstawiać mało istotne w przyszłości tematy – zawsze jednak stanowić będzie wartościowy opis dzisiejszej sytuacji. Warto sięgnąć po „Nowe nowe media” nie tylko po to, by korzystać z zaprezentowanych tu możliwości tkwiących w internecie, ale także by uświadomić sobie, jak ważnej przemiany kulturowej byliśmy/jesteśmy świadkami. Czyta się ten tom przyjemnie, co stanowi jeszcze jedną zaletę na długiej liście atutów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz