* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 26 czerwca 2010

Julian Tuwim: Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i czarna msza

Iskry, Warszawa 2010.

Polowanie na czarownice

Wyobraźnię artystów – ale także zwykłych ludzi – od dawna rozpalały nie obietnice nagród po śmierci, lecz wizje piekielnych mąk. Mroczna strona natury człowieka domaga się obrazów wywołujących lęk, scen budzących grozę i dreszcz emocji. Perwersyjna radość czerpana z kreowania okropieństw bądź śledzenia wytworów imaginacji innych sprawia, że literatura dotycząca „czarów i czartów” okazuje się nadspodziewanie bogata. Julianowi Tuwimowi, kolekcjonerowi różności, zawdzięczamy przegląd opisów diabłów, zabobonów i guseł, utrwalonych w tekstach do dziewiętnastego wieku.

Iskry przypominają teraz tom „Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i czarna msza” – przegląd literackich i obyczajowych kuriozów, dawniej przerażających, dziś w wielu przypadkach groteskowych, czasem jeszcze mrożących krew w żyłach. W książce tej znajdą się „Wypisy czarnoksięskie” – to środkowa, najobszerniejsza część tomu, jednocześnie najciekawsza i najtrudniejsza w odbiorze – pojawiają się tu wyimki z dawnych dzieł, począwszy od tekstów makaronicznych. Głównym problemem dla zwykłych czytelników, którzy zdecydują się sięgnąć po książkę, będzie archaiczny język – warto jednak podjąć wyzwanie i prześledzić odnalezione przez Tuwima fragmenty, by przekonać się, do czego doprowadzić mogła wiara w czary, jak rozwijała się w Polsce i – w jaki sposób zagrożenia płynące ze strony ciemnych mocy odmalowywano w tekstach. Sporo tu tematów związanych z cielesnością, pytań o moc czartów, o pokusy, przysięgi, składane czarownicom i szatanowi. Szeroki jest zakres zagadnień, od barwnych opowieści o sabatach, po sposoby szkodzenia innym. Pojawiają się opowieści o czarach, które wykonywać mogą tylko mężczyźni – a obok tego przegląd objawów, pozwalających poznać opętanego. Nie zabraknie porad, jak czary odwrócić bądź odpędzić. Tę część książki zamyka przegląd mocy tajemnych ziół (najbardziej podoba mi się opis działania ruty: „kto się obłoży rutą, iże miejsca gołego nie będzie, tedy taki może bazyliszka zabić bez wszelkiej szkody i obrazy”). Są tu metody na odkrycie niewierności męża lub żony – i na zdobycie serca ukochanej osoby. Tuwim – literacki alchemik – opowiada też, za sprawą cytowanych partii, o największych nadziejach przedstawicieli fachu – rozbija mity o możliwości przemiany metalu w złoto.

Ale Tuwim najpierw przygotowuje czytelników do śledzenia wybranych wątków. „Czary i czarty polskie” rozpoczyna przegląd najciekawszych zjawisk związanych z ludowymi wierzeniami. Julian Tuwim porządkuje zgromadzoną wiedzę, wymienia nazwy dla diabła, oznaki opętania (często utrzymane w poetyce anegdot) czy dowolnego oddania duszy ciemnym mocom. Prezentuje tu działania czarownic i cały zestaw skarg na rzucające czary kobiety. Osobny rozdział stanowi opis torturowania podejrzanych o współpracę z diabłem – i następująca po nim opowieść o tych, którzy czarownic zaczęli bronić (a raczej – sprzeciwiali się strasznym praktykom). Tuwim przekonuje, że „z każdą niemal czynnością związany był jakiś zabobon, w każdym fakcie dopatrywano się sprężyn i nici tajemnych, roiło się od przestróg, wróżb, prognostyków, zażegnywań i przepowiedni” – i w swojej opowieści o czarach i czartach bogactwo pomysłów i wierzeń pokazuje. Jego wykład na temat niebezpiecznych praktyk ludzi żyjących w minionych wiekach jest dynamiczny i pasjonujący, chociaż Piotr Matywiecki, autor wstępu do tego wydania, sugeruje, że Tuwim był demonizmem zarażony, a ślady tej fascynacji daje się odczytać także w poezji skamandryty.

Książkę zamyka wykład na temat czarnej mszy na przestrzeni wieków. Autor próbuje zanalizować poszczególne elementy bluźnierczej ceremonii, a jego celem jest uchwycenie momentu przeistoczenia się tego obrzędu z wyrazu buntu i rozpaczy w orgię i rozpustę. Jeśli pierwszą część książki zaludniają polskie czarty – opisy czarnej mszy dotyczą praktyk z różnych krajów. Jednocześnie zamykająca tom partia okazuje się najbardziej emocjonalna – może sprawia to klamra kompozycyjna, a może rzeczywista zgroza przebijająca między wierszami.
W tomie mnóstwo jest rycin i ilustracji prezentujących makabryczne scenki i wyobrażenia na temat diabłów oraz ludzi opętanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz