* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 12 maja 2010

Danuta Zawadzka, Adriana Miś: Piosenki dla przedszkolaka 2. Chlipacze

Skrzat, Kraków 2010 (książka z płytą CD).

Piosenki dla dzieci

Pokolenie dzisiejszych dwudziestoparolatków z nostalgią myśli o piosenkach swojego dzieciństwa. Nieśmiertelne przeboje Natalii Kukulskiej czy wesołe piosenki Fasolek proponowane kiedyś maluchom nuciły wszystkie dzieci. Współczesnym kilkulatkom nie ma niestety czego zaproponować – powroty do muzycznej przeszłości nie są zatem głupim pomysłem. Zwłaszcza że obecnie panuje pogląd, iż w twórczości dla najmłodszych można do woli obniżać poziom tekstów, upraszczać i stosować bezkarnie grafomańskie rozwiązania. Tym samym powstające pioseneczki nie zyskują siły przebicia i chociaż przez wychowawców przedszkolnych zostaną zapewne przyjęte z wdzięcznością, do ogólnej świadomości społeczeństwa raczej nie mają szans się przebić.

Skrzat mimo wszystko próbuje zwrócić na siebie uwagę animatorów grup dziecięcych i przedszkolanek (a być może i rodziców kilkulatków) – po publikacji „Piosenki dla przedszkolaka” wydawnictwo zdecydowało się przedstawić odbiorcom drugi zeszyt z prostymi piosenkami – „Piosenki dla przedszkolaka 2. Chlipacze”. Jest to tomik z tekstami Danuty Zawadzkiej i muzyką siostry Adriany Miś. To wydanie z nutami (rozpisana została linia melodyczna) i ilustracjami Agnieszki Kłos – całkiem przyzwoity śpiewniczek. Mało tego, do zeszytu wydawnictwo dołączyło płytę ze wszystkimi piosenkami oraz z ich wersjami instrumentalnymi (według nomenklatury z „Szansy na sukces” to wersje amatorskie, to znaczy do akompaniamentu dodana jest linia melodyczna) – idealna sprawa dla wychowawczyń, które chciałyby nowymi piosenkami uświetnić jakiś dziecięcy apel: nie trzeba się martwić o podkład muzyczny, wszystko jest gotowe, wystarczy po wersję instant sięgnąć.

Danuta Zawadzka najprawdopodobniej wyszła z założenia, że maluchy nie są w stanie zapamiętać albo zrozumieć choć trochę ambitniejszego tekstu. Chociaż teoretycznie nie powinno się zajmować tekstami w oderwaniu od melodii – utworki Zawadzkiej wywołują jedynie tęsknotę za dawnymi piosenkami. Tylko zróżnicowanie tematyczne przynosi pewną przyjemność: to pytania zadawane mamie, opowieść o lubianym psie, deszcz, przygody Jasia Zapominalskiego, marzenia kózki Klary, rozważania, co by było, gdyby (w dwóch realizacjach), echo w studni. Nie zabrakło tematów związanych z bajkami czy wyobraźnią (wróżka, chlipacze) i piosenki edukacyjnej. Znacznie gorzej wypada realizacja pomysłów. Przede wszystkim Zawadzka posługuje się rymami częstochowskimi, często jeszcze dodatkowo wymuszanymi. Nie ma w jej tekstach naturalności i lekkości, zdarzają się za to partie stylistycznie kulawe (nie mówiąc już o wtrącanym ni z tego ni z owego połączeniu dlatego-kolego, według autorki chyb jedynym możliwym rymie do –ego). Zawadzka nie panuje nad tekstem, ale chciałaby go ujarzmiać – stąd zdawanie się na przypadek, zamiast doprowadzać do przyjemnego absurdu, skręca w stronę banału i bezpiecznej nieodkrywczości.

Adriana Miś w kompozycjach próbuje zmieniać style muzyczne, wprowadza raz wolne, raz szybkie rytmy, czasem stara się pracować w ramach pastiszu – ale dają się nawet laikom zauważyć charakterystyczne przyzwyczajenia i upodobania do pewnych melodycznych powtórzeń i uproszczeń. Nie mamy tu do czynienia z zawodową kompozytorką, oczywiście na użytek maluchów w przedszkolu to wystarczy. Płyta do książki przygotowywana była chyba na szybko, bo część utworów śpiewa – prawdopodobnie – siostra Miś. Nauczyciele muzyki (czy osoby profesjonalnie zajmujące się nauką śpiewu) mogą się do tej płyty nie przekonać: kobieta, która na niej śpiewa, wprawia głos w zupełnie niepotrzebne wibracje. Jedno ze śpiewających dzieci natomiast próbuje naśladować „dorosłą” manierę piosenkarek i podjeżdża pod dźwięki bez litości dla uszu słuchaczy. Wydaje mi się, że na płycie, która ma służyć do uczenia maluchów piosenek, lepiej byłoby postawić na jak najprostsze wykonania.

Mimo to Skrzat wynalazł lukę na rynku i swoją publikacją trafia w zapotrzebowania zarówno kilkulatków, jak i ich rodziców czy opiekunów. To dobra propozycja, kiedy trzeba szybko nauczyć grupę maluchów nowej piosenki.


3 komentarze:

  1. Anonimowy26/9/10 09:49

    Nie zgadzam się z tą recenzją.Piosenki sa owszem proste i nie nowoczesne,teksty również ale jakie mają byc dla dzieci?
    To ładne,przyjemne melodie z sympatycznymi
    bajkowymi tekstami.
    I takie to byc powinno.
    Super sprawa dla dzieci jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy9/4/11 11:51

    Nieciekawa , nie polecam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja corka je uwielbia. Goraco polecam.

    OdpowiedzUsuń