* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 25 listopada 2009

Patricia Higsmith: Siedemnaście miłych pań

Noir sur Blanc, Warszawa 2009

Która najmilsza?

Pierwsza miła pani straciła rękę na skutek zbyt dosłownego potraktowania oświadczyn pewnego młodzieńca. Druga miła pani żyła w czasach jaskiniowców i służyła wszystkim członkom plemienia do rozładowywania napięć seksualnych. Trzecia miła pani wykazywała się niezwykłą kreatywnością żeby pozbyć się niechcianego wielbiciela. Wyliczać można do siedemnastu, bo tyle właśnie opowiadań mieści się w najnowszym zbiorze Patricii Highsmith. „Siedemnaście miłych pań” to skrótowy (lapidarność wymusza niewielka objętość tomu, a i kształt samych utworów) przegląd sylwetek i postaci kobiecych – czasem najzupełniej zwyczajnych, innym razem skarykaturalizowanych, doprowadzonych niemal do absurdu. Czasem typowych przedstawicielek płci pięknej, to znów niebezpiecznych i niepoczytalnych intrygantek i uwodzicielek, kur domowych i kokot.
Opowiadania Patricii Highsmith są zbliżone do siebie formą (bardzo krótkie teksty z wyraźną osią konstrukcyjną, rozpoczynane przeważnie w punkcie przełomowym dla egzystencji bohaterek, pozbawione dygresji, wątków mniej istotnych, skondensowane i szybkie, przeważnie z naddatkiem opisu), maksymalnie natomiast różnią się treścią – chociaż wszystkie są pomyślane i zestawione tak, by jak najpełniej ukazać zmienność charakterów pań. Autorka chętnie bawi się konwencjami, wyostrza pewne cechy i na ich bazie nabudowuje całą kryminalną przeważnie fabułę. Intrygi zwykle kończą się śmiercią głównych bohaterek lub osób z ich grona – niezbyt optymistyczne klauzule opowiadań nadają całości specyficznej dynamiki. Patricia Highsmith lubuje się w „Siedemnastu miłych paniach” w nagłych i niespodziewanych zwrotach akcji, sytuację, która całkowicie zmieni egzystencję postaci potrafi zamknąć w jednym, zamaszystym zdaniu. Jest zdecydowana i prześmiewcza, w żadnym wypadku nie: sentymentalna. Pozwala odbiorcom na odczucie pewnego rodzaju sympatii do szkicowanych kobiet – ale błyskawicznie przecina więzi ostrą puentą, krwawym finałem czy tragicznym przypadkiem. Historie w tym tomie toczą się bardzo szybko, ale ich tempo i zminimalizowanie tekstu do kilku stron nie oznacza zmniejszonego zainteresowania czy uwagi poświęcanej kolejnym paniom.
Zbiorem opowiadań Highsmith nie da się znudzić czy zmęczyć – raz ze względu na ilość poruszanych w nim zagadnień, dwa – za sprawą sprawnego grania na emocjach czytelników. Mimo koniecznych skrótów i uproszczeń fabularnych udaje się autorce wpłynąć na wyobraźnię i uczucia odbiorców. Śmiech pociąga tu za sobą rozpacz, melancholia miesza się z fascynacją, a zirytowanie zapowiada spokój. Rzadko spotkać można tak wiele uaktywnionych wykluczających się schematów, które istniałyby w pewnej zaskakującej harmonii. Tom „Siedemnaście miłych pań” przynosi lekturę burzliwą, bazującą na stereotypach, ale i obalającą je. Co ciekawe, portrety pań wyrastają w książce z cech przeważnie zwyczajnych, uznanych za przeciętne i naturalne – ale rozdmuchanych do niezwykłych rozmiarów.
Niebezpieczne intrygantki, ofiary, kusicielki, morderczynie – wachlarz prezentowanych przez Highsmith osobowości jest naprawdę szeroki. Poszczególne fabuły niejednemu twórcy mogłyby posłużyć do napisania całych powieści z analizami psychologicznymi. Ale Patricia Highsmith wybiera tym razem pozostawienie wniosków czytelnikom, prezentuje sytuacje pozbawione komentarza i pozwala na prawdziwą zabawę z tekstem. W tej publikacji fabuły są równie ważne jak portrety, te – jak pomysły na kolejne utwory. Wszystko razem składa się na intrygującą całość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz