* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 23 listopada 2009

Leonard Niedźwiecki: Listy wybrane z lat 1832–1839

Oprac. S. Makowski. Czytelnik, Warszawa 2009.



Polaków portret własny


„>>Dziady<< nowe Mickiewicza poszły z rąk do rąk i rozbiegły się już nie w drukowanych kopiach, ale w nieskończonych kopiach późno w noc odpisanych […]. I oto człowiek, który jest dzisiaj bożyszczem młodzieży, który nie w jednym sercu zapalił i rozwiał boski ogień miłości do ojczyzny i poświęceń niesłychanych dla niej, który odrodził Polskę literacką, który został kapłanem narodowym strzegącym najdroższych świętości narodowych, człowiek tak wielki i potrzebny dla Polski tuła się dziś po świecie opuszczony. Jest to gorzki wyrzut dla Polski, że zaniedbuje kapłana swego […]”. Tak pisał w jednym ze swoich emigracyjnych listów Leonard Niedźwiecki, którego wybraną korespondencję opublikował niedawno Czytelnik. Przytaczam ten długi przecież cytat, bo on najlepiej chyba obrazuje retoryczny styl autora. Niedźwiecki, obserwując życie emigrantów w Londynie, z przejęciem przypominał o poczuciu misji, o wzniosłych zadaniach, jakie Polacy na obczyźnie muszą przed sobą stawiać. Odwoływał się bez przerwy niemal do narodowej wspólnoty, podkreślał, jak ważną rolę mogą Pielgrzymi i Tułacze odegrać w odbudowywaniu ojczyzny. Wznosił się na wyżyny perswazji i dawał się ponosić emocjom, chcąc rozpalić serca swoich odbiorców – przyjaciół, adresatów listów. W narracji, kiedy Niedźwiecki poruszał strunę patriotyzmu, usłyszeć żarliwość graniczącą z przesadą (przesada jednak dźwięczy dopiero w uwspółcześnionym odbiorze, wcześniej był to zabieg wolny od prześmiewczych intencji!), daje się usłyszeć głębokie przekonanie o drzemiącej w rodakach mocy. Niedźwiecki budował sobie w wyobraźni wizję Polski silnej i zjednoczonej – dawał temu wyraz w kolejnych listach.
Bez względu na idee wyznawane przez Niedźwieckiego, obraz emigracji w „Listach wybranych” nie wygląda wcale tak kolorowo. Kiedy autor rezygnował z misyjności i przechodził do informacji bardziej poufnych, a przynajmniej prywatnych, wychodził na jaw cały szereg problemów i chorób trawiących emigracyjne społeczeństwo. To nie tylko sygnalizowany już problem Mickiewicza, ale wewnętrzne spory, obłuda, pieniactwo, chciwość, skłonność do kłótni, chamstwo, kompleksy przekuwane na przynoszące wstyd zachowanie, kombinatorstwo, korupcja… lista zarzutów, jakie pod adresem Polonii kierował Leonard Niedźwiecki zdaje się nie mieć końca. Przykłady niechlubnych postaw wypływają samoistnie – Niedźwiecki zwyczajnie relacjonował wydarzenia, których był świadkiem – wnioski dotyczące towarzystwa z Londynu wyciągać mogą dzisiaj sami czytelnicy. Kontrast między rzeczywistością a nadziejami jest jednym z efektów uważnej lektury.
W grę wchodzi także poetyka plotki. Chociaż tom zbiera korespondencję z lat 1832 – 1839, Niedźwiecki jest w przekazywaniu prywatnych wiadomości całkiem współczesny. Daje się ponosić emocjom, skupia się na małych sensacjach, bez wahania wymienia bohaterów niechlubnych wydarzeń – przybliża odbiorcom ciemną stronę środowiska. Z czasem też decyduje się na wplatanie do listów anegdot i humorystycznych opowiastek.
Chciał Leonard Niedźwiecki pisać ku pokrzepieniu serc i w kontrolowanych partiach korespondencji faktycznie takie wartości przemycał. Nie stronił od tematów mniej wygodnych (zapewne przekonany był, że jego listy nie ujrzą światła dziennego i nie trafią do szerszego grona odbiorców). Co w listach wybranych powraca w stylu i bezpośrednio w treści to satysfakcja z pisania. Autor kilkakrotnie przyznawał, że lubi przelewać swoje myśli i spostrzeżenia na papier, czynił to z chęcią – co widać w lekturze. Prawie dwa wieki później „Listy wybrane” Niedźwieckiego stanowią pasjonującą pozycję, której nie powinni pominąć wielbiciele sztuki epistolarnej, literatury faktu ani – obyczajowości czasów romantyzmu.
W publikacji Czytelnika znajdują się materiały przydatne dla badaczy literatury, ale i przypisy, z których skorzystać mogą zwyczajni odbiorcy. Chociaż autor odnosił się do czasów sobie współczesnych i odnotowywał na bieżąco co bardziej istotne aktualności, dziś tom jego korespondencji ma także wymiar ponadczasowy, przede wszystkim, kiedy mówi się tu o cechach charakteru i reakcjach Polaków na określone wydarzenia. Da się więc „Listy wybrane” czytać na wielu płaszczyznach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz