* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lipstick Books. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lipstick Books. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 lutego 2023

Alexa Lavenda: Amerykański sen

Lipstick Books, Warszawa 2021.

Pożądanie

Szkoda, że polski rynek nie potrafi wydać autorki powieści erotycznych w stylu na przykład Tammary Webber: przy zachodnim rynku nawet w wersji YA nasze historie pobrzmiewają blado i stereotypowo. "Amerykański sen", kolejna część cyklu Kontynenty przyjemności, nie rozbudza zainteresowania gatunkiem, mało tego - nie pokazuje nawet jego potencjału. Ponownie przygląda się autorka Patrycji i Maxowi - poprzednio rozdzieliła tę parę i wydawało się, że nie będzie już powrotu do relacji, która pobrzmiewała jak z bajki. Teraz Patrycja sprawdza się w programie "Master Cook", a Max dociera do niej i próbuje odzyskać uwagę kobiety. Ponieważ między tą dwójką iskrzy, wiadomo, że sednem tomu będzie ich kolejne łóżkowe zbliżenie. I tu zaczyna się problem.

Najpierw: w topornym podrywie. Patrycja nie chce mieć nic wspólnego z Maxem, który przecież ją zranił. Jednak mężczyzna nie przyjmuje tego do wiadomości i na każde kolejne "nie" kobiety reaguje zwiększonymi staraniami. Mało tego: kiedy słyszy "nie", nie przerywa nawet coraz bardziej zaawansowanych pieszczot. Z niewiadomych względów autorka próbuje wszczepić czytelnikom przekonanie, że płeć piękna nie wie, czego chce i że można ignorować protesty pań. Na pewno tym nie zaskarbi sobie zaufania czytelniczek - nawet jeśli i tak prowadzi do zbliżenia Patrycji i Maxa. Dalej: problem w samym seksie. Chociaż Alexa Lavenda pisze powieść erotyczną, kompletnie nie wie, jak zafascynować tematem czytelniczki. Jej opisy scen łóżkowych są banalne, pozbawione wyobraźni i powtarzalne. Niekoniecznie takich rozwiązań chcą odbiorcy, którzy sięgają po literaturę erotyczną i już nawet nie chodzi o dość ubogie słownictwo (a powtarzanie słowa "majteczki" i "bycia mokrą" jest u tej autorki obowiązkowym etapem gry wstępnej). Scena, która ma stać się sednem tomu, należy do płaskich - i rozczarowujących. Jednak niczego więcej nie można się spodziewać, ponieważ Alexa Lavenda bardzo upraszcza także fabułę i narrację, czyli te dwa powieściowe elementy, które przekonują do Tammary Webber w erotycznych młodzieżówkach. Scenariusz jak z taniego filmu sensacyjnego niewiele wnosi: jest przewidywalny i nie może wzbudzić żywszych uczuć. Opisy przygotowywane pospiesznie - i tylko po to, żeby bohaterowie mogli się ze sobą przespać - nie przyciągają uwagi nawet na chwilę. Nad psychiką postaci autorka wcale się nie zastanawia, ale to już najmniejszy problem.

Alexa Lavenda nie ma tu wiele do zaoferowania. Nawet fakt, że wysyła swoją bohaterkę na kolejne kontynenty nie ma żadnego znaczenia w budowaniu akcji. "Amerykański sen" to propozycja, o której najlepiej jest natychmiast zapomnieć. Jeśli autorka będzie dalej produkować książki, a nie zastanawiać się nad ich treścią, jeśli nie będzie ćwiczyć przedstawiania relacji międzyludzkich - nie uda jej się przekonać do siebie szerokiego grona czytelników.

piątek, 25 lutego 2022

Marta Krajewska: Pragnę więcej

Lipstick Books, Warszawa 2022.

Tajemnice ciała

Wreszcie literatura erotyczna, która nie zmęczy, a przekona do gatunku. Wreszcie coś ładnego narracyjnie zamiast pokracznych opisów zbliżeń. Marta Krajewska może być z siebie dumna, stworzyła bowiem świat, do którego przekona czytelników bez trudu. "Pragnę więcej" to opowieść z zamierzchłej przeszłości, albo z rzeczywistości alternatywnej: przedstawieni tu Słowianie nie tworzą żadnego państwa, żyją we własnym gronie, w Wilczej Dolinie, nie szukają szczęścia poza znanymi sobie terenami. Oddają cześć swoim bogom, w rozwiązywaniu problemów pomaga im opiekun, a w skrajnych przypadkach można udać się po pomoc do wiedźm (chociaż nie wszyscy to popierają). W tym świecie małżeństwa najczęściej są aranżowane, a młodzi słuchają starszych - i to w różnych sferach codzienności. Akcja "Pragnę więcej" rozpinana jest na kanwie z lokalnych świąt i uroczystości członków niewielkiej społeczności - bo tak najłatwiej jest zarysować ważne wydarzenia w egzystencji kolejnych postaci.

Marta Krajewska podąża za dwiema kobietami. Jaruna właśnie zostaje wprowadzona w dorosłość. Nie jest do końca pewna siebie: jej związki z mamunami podkreślają wszyscy, którzy akurat mają ochotę na złośliwości pod adresem dziewczyny. To potęguje kompleksy i sprawia, że Jaruna nigdzie nie czuje się do końca dobrze. Sułka z kolei postanawia odkrywać uciechy cielesne - wbrew ostrzeżeniom ze strony najbliższych, rzuca się w wir przyjemności, szuka przygód w ramionach wciąż innych mężczyzn. Jaruna w pewnym momencie traci ukochanego przez zadawniony spór między przedstawicielami starszego pokolenia: musi wyjść za swojego przyjaciela z dawnych lat, obecnie - ukochanego jej najlepszej przyjaciółki. Nie ma na to ochoty, ale nie da rady sprzeciwić się woli starszych, musi zrealizować narzucony jej scenariusz. Sułka, gdy zachodzi w ciążę, przekonuje się, że romans z żonatym nie był dobrym pomysłem - i dowiaduje się, kto kochał ją naprawdę. Obie kobiety są sobie potrzebne, ale przez długi czas ich drogi się nie skrzyżują, każda musi samodzielnie stawiać czoła kolejnym problemom.

Z jednej strony jest tu egzotyka płynąca z obyczajowości, idealnie przez Martę Krajewską oddawanej. Autorka stawia na przekonujące i malownicze obrazki rodzajowe, scenki, które zaangażują czytelników i pozwolą im na zrozumienie mechanizmów rządzących wykreowanym światem. Jest tu ciekawie, dużo się dzieje, a do tego nie ma się wrażenia, że to wymuszone przestoje między kolejnymi opisami erotycznych podbojów. Świat pradawnych Słowian kusi i uwodzi - tu liczy się rytm natury i ciężka praca, a do tego - możliwość zabawy, kiedy nadchodzi święto. Tym wątkiem autorka spore grono czytelników do siebie przekona. Z drugiej strony - stawia na uczucia i emocje zrozumiałe bez względu na kontekst i uniwersalne. Są tu i zdrady, i wielkie tęsknoty, miłości i przywiązanie budowane powoli. Do tego autorka dodaje kwestię autoerotyzmu i poznawania własnych potrzeb: jedna z kobiet ma problem z osiągnięciem spełnienia i nie wie, jak się tego nauczyć. Co ciekawe, przejście w świat prasłowiańskich wierzeń umożliwia autorce rezygnację z kolokwializmów i dosłowności: ucieczka w omówienia bardzo dobrze robi opowieści i samej narracji. "Pragnę więcej" to książka starannie dopracowana - zachwyca na różnych płaszczyznach i cieszy czytelników udanymi pomysłami.

środa, 4 sierpnia 2021

Gorące sekrety. Niegrzeczne opowieści

Lipstick Books, Warszawa 2021.

Zmysły

Ponieważ panuje wciąż moda na powieści erotyczne, a Lipstick Books traktuje zbiory opowiadań o tej tematyce jako szansę na prezentację "swoich" autorek, pojawia się na rynku kolejny zestaw krótkich historii pokazujących wyobraźnię w dziedzinie budzenia zmysłów bohaterek. "Gorące sekrety. Niegrzeczne opowieści" to tom dla odbiorczyń, które niespecjalnie lubią czytać dłuższe teksty, za to lubią szybko przechodzić do najważniejszego - czyli do miłosnego spełnienia bohaterek. I po raz kolejny staje się jasne, że te autorki, które sprawdziły się w literaturze obyczajowej i osiągnęły sukces na rynku w gatunkach innych niż erotyka, radzą sobie świetnie z warsztatem literackim i pomysłami, a te, które wprowadziły się do świadomości czytelniczek wyłącznie jako autorki powieści erotycznych niespecjalnie mają czym zachwycać. Katarzyna Berenika Miszczuk sięga po tło typowe dla babskich czytadeł: jej bohaterka chce założyć pensjonat, w którym będzie proponować rozmaite ziołowe specyfiki. Wdaje się w romans z księgowym, którego nawet nie podejrzewała o pozaziemskie moce. Przechodzi z obyczajowości w stronę fantastyki, ale nie będzie to nikomu przeszkadzało, bo wcześniej potrafi nabudować całą otoczkę relacji między bohaterami. Widać, że ma wprawę w tworzeniu opowieści rozmaitych - i umie przyciągnąć czytelniczki do siebie. Zupełnie inaczej zachowuje się K. A. Figaro. Koncentruje się bowiem na erotycznym spełnieniu bez przedstawienia czytelniczkom postaci; pozwala swojej bohaterce na szaloną eskapadę z seksualnym pożądaniem w roli głównej. Tyle tylko, że chociaż szuka różnych sposobów na zaakcentowanie kobiecego spełnienia (i przy okazji testuje parę ostrzejszych fantazji), nie ma pomysłu na klimat opowieści. Wprowadza woltę gatunkową, która niekoniecznie przypadnie do gustu czytelniczkom. Jagna Rolska, do niedawna znana z fantastyki, później przechodząca w temat powieści erotycznych, teraz eksperymentuje z podróżą w przeszłość - zależy jej na odwzorowaniu dawnych dziejów i obyczajów. Tu erotyka wydaje się sprawą drugorzędną. Maya Frost próbuje narracji z perspektywy mężczyzny (co w przypadku powieści erotycznych jest dość ryzykownym zabiegiem, nic dziwnego, że w pewnym momencie przechodzi na dialogi). Zadanie ułatwia sobie przejściem do tajnego klubu, w którym można realizować wszystkie seksualne fantazje. Anna Kasiuk stara się zabrzmieć zupełnie zwyczajnie. Wykorzystuje potencjał tkwiący w stereotypowym niemal motywie - pracownik fizyczny, którego bohaterka dostrzega, dysponuje idealnym, wymarzonym ciałem i może pomóc w realizowaniu co bardziej szalonych w kontekście nudnej codzienności pomysłów. Agnieszka Rusin także usiłuje wymyślić męskie rozmowy o seksie (i niespecjalnie do tego przekonuje), wysyła swoich bohaterów na wakacje, żeby tam mogli oddawać się rozkoszom bez przejmowania się konwenansami. Przechodzi na kobiecą stronę przy kreowaniu przebiegu akcji. Zuzanna Arczyńska tymczasem woli postawić na ars amandi i umożliwić swoim bohaterom ciągłe spotkania.

W tym wszystkim widać jedno: kiedy chodzi o przedstawienie erotycznych fantazji, brakuje odpowiednich określeń, które nie brzmiałyby ani przesadnie fachowo, ani naiwnie. Autorki w sporej części są tak przejęte, że mają zaprezentować seks na wizji, że zapominają o kontekstach i o brzmieniu całych historii.

sobota, 5 grudnia 2020

Gorąca Gwiazdka. Niegrzeczne opowieści

Lipstick Books, Warszawa 2020.

Seks pod choinką

Do niedawna rynek wydawniczy oferował odbiorczyniom - bo to zwłaszcza literatura kierowana do kobiet - książki bożonarodzeniowe. Z czasem okazało się, że niemal każda autorka obyczajówek chce mieć na swoim koncie jedną taką okazjonalną książkę - która na pewno zyska czytelników pod koniec roku. Nie chodziło w tym w ogóle o religijny aspekt świąt, raczej o wskrzeszanie magii, którą każdy kojarzy z dzieciństwa. Boże Narodzenie to czas miłości, odświeżania kontaktów z dawno niewidzianymi członkami rodziny, szansa na zyskanie wybaczenia albo na wybaczenie, które niesie ze sobą lekkość, a ponadto - czas cudów. Boże Narodzenie w obyczajówkach dla kobiet to moment, w którym spełnią się wszystkie marzenia, nawet te najbardziej niemożliwe - i nikt nie będzie miał autorkom za złe, że postanowiły trochę odsunąć się od prawdopodobieństwa na rzecz radości i pokrzepienia. Oczywiście w takich decyzjach łatwo o przesadę, więc obyczajówki kiedyś zaczęły się już przejadać - jeden scenariusz wskrzeszany zawsze o tej samej porze roku nie niósł zaskoczenia. I wtedy wydawcy postanowili sprawdzić, jak mogą funkcjonować inne gatunki...

"Gorąca Gwiazdka. Niegrzeczne opowieści" to zestaw opowiadań przygotowanych przez autorki powieści erotycznych. Boże Narodzenie z przymrużeniem oka spodoba się nie tylko fankom pikantnych scenariuszy, ale też tym, które zmęczyły się już idealizowanymi fabułkami okołoświątecznymi. Tutaj święta są jedynie inspiracją, zachętą do podejmowania działań, na które normalnie nie ma czasu. Każdy musi wyjechać do rodziny, czy tego chce, czy nie - jednak rozmaite zbiegi okoliczności sprawiają, że po drodze albo u celu spotka swoje łóżkowe przeznaczenie. Dla niektórych Boże Narodzenie w tej wersji oznaczać będzie rozstanie z wiarołomnym mężem, dla innych - przygodę, romans z przypadkowo spotkaną osobą tuż przed ślubem, albo odświeżenie miłości z dzieciństwa. Magia Gwiazdki prowadzi do tego, że można pozwolić sobie na marzenia o wspólnym życiu - nawet niezobowiązujące spotkanie jest szansą na znalezienie partnera na resztę życia.

Wspólne punkty to czas Bożego Narodzenia (niekoniecznie mocno eksponowany, chociaż jeśli już to przez kilka charakterystycznych motywów - śnieżycę odcinającą od świata, przygotowywanie potraw na Wigilię i spotkania z rodziną, komuś przypomina się jeszcze pasterka) oraz obowiązkowy seks, krócej lub dłużej przedstawiany w warstwie narracyjnej. Reszta zależy już od poczucia humoru i pomysłowości autorek - zwykle jednak stawiają na scenariusze, które rozbawią odbiorczynie i pozwolą im na odpoczynek od jednej konwencji przez drugą, z konieczności bardziej ironiczną. Frywolne opowiadania dostarczają rozrywki, czasem rozśmieszają przez jednostronność wysiłków - ale są zabawną odskocznią od fabularnych standardów czasu przed Bożym Narodzeniem. Warto zatem sprawdzić, co do zaoferowania mają autorki, które dały się poznać jako twórczynie pełnowymiarowych powieści erotycznych - i być może potraktować ten tom jako próbkę możliwości twórczych. "Gorąca Gwiazdka" to propozycja dla zmęczonych jednostajnością opowieści wigilijnych, coś dla tych czytelniczek, które nie celebrują świąt i zmęczyły się już eksponowaniem wciąż tych samych tradycji i ideałów. Oczywiście takie nagromadzenie tekstów z jednym przesłaniem staje się automatycznie parodią samych siebie - ale nie jest to przeszkoda w lekturze, która i tak wymaga dystansu i poczucia humoru.

piątek, 6 listopada 2020

Alexa Lavenda: Żar Australii

Lipstick Books, Warszawa 2020.

Romans na starcie

Bo to jest tak: ona należy do piękności niewinnych i nieświadomych własnego uroku. Nie musi poprawiać swojej urody, skromność dodaje jej seksapilu w takim samym stopniu jak duży biust. To jedna z tych kopciuszkowych bohaterek, które kiedyś wszystko straciły, żeby dzięki własnej ciężkiej pracy i życzliwości ludzi z zewnątrz odbudowywać swoją pozycję w świecie. Ona nie ma matki, po jej śmierci uciekła od ojca-pijaka aż do Australii, bo tu miała krewnych – i tu mogła znaleźć zajęcie w kuchni restauracyjnej. Teraz Patrycja kończy szkołę i zaraz wejdzie w dorosły świat. Marzy o wydaniu książki z przepisami – ale wie, że nikt nawet nie spojrzałby na takie dzieło debiutantki. Przygotowuje apetyczne potrawy, robi im zdjęcia i zbiera materiały do publikacji, która nie ma szansy ujrzeć światła dziennego. Do tego Patrycja jest mało towarzyska: nie bywa na przyjęciach, nie upija się, nie flirtuje z innymi. Idealny materiał na stereotypową bohaterkę literatury erotycznej (którą zresztą jest). Życie Patrycji bardzo się zmienia, kiedy do Australii przybywa syn szefa. Max to facet, któremu niczego nie brakuje. Bogaty, inteligentny, dowcipny i przystojny ma już dość narzucających mu się kobiet, które dla pieniędzy zrobią wszystko. Zwraca uwagę na Patrycję i im bardziej ona broni się przed romansem, tym więcej sposobów na zdobycie jej on wymyśla. Klasyczna gra w kotka i myszkę wiąże się z odwlekaniem w czasie tego, co nieuchronne, chociaż jak na dziewczynę o zerowych doświadczeniach seksualnych Patrycja dość śmiało zachowuje się wtedy, kiedy ma na to okazję. Alexa Lavenda wie doskonale, do czego stworzyła tę bohaterkę – i w zasadzie nie może stworzyć ani kawałka tekstu, w którym nie sugerowałaby rzekomo mimowolnie pożądania tych dwojga. Przeważnie Patrycja zdradza się ze zbyt długimi spojrzeniami, przygryzaniem ust albo poprawianiem włosów, co – rzecz jasna – działa na Maxa. Cały kontekst ich funkcjonowania nie ma znaczenia, bo autorka nie może się doczekać, kiedy wreszcie będzie mogła pozwolić im na łóżkowe spełnienie.

Problem w tym, że nawet w poczytnych powieściach YA o proweniencji erotycznej więcej jest narracji w ramach zwyczajnej fabuły – i mniej oczywistości. Alexa Lavenda może zamęczyć czytelniczki jednostronnością wysiłków, to już nie literatura erotyczna, a niemal porno (jedynie tym broni się autorka, że odwleka moment penetracji). Tu absolutnie nic nie ma znaczenia: a najmniej tytułowa Australia, która w kontekście pojawia się tylko dlatego, że to daleko od Polski. Jeśli ktoś liczy zatem na opowieść – i to opowieść, która nie będzie przewidywalna od pierwszego zdania po jedną jedyną niespodziankę pod koniec – to mocno się rozczaruje. „Żar Australii” nie jest książką, która by fascynowała czy zaciekawiała: tu nie ma w ogóle miejsca na oryginalne rozwiązania. Naiwna bohaterka musi przeżyć swój pierwszy raz z supermanem i ideałem, w dodatku w okolicznościach baśniowych. Alexa Lavenda wykorzystuje schematy i stereotypy – i wcale nie uzyskuje w ten sposób książki, która zasługuje na przetrwanie.

środa, 5 lutego 2020

Joanna Dubler: Dobre ciastko

Lipstick Books, Warszawa 2020.

Bez smaku

Kto nie lubi historyjek naiwnych i śmiesznych w swojej sentymentalności, ten po „Dobre ciastko” w ogóle sięgać nie powinien. Kto nie lubi banalnych obyczajówek podrasowywanych tanią erotyką – tak samo. „Dobre ciastko” Joanny Dubler to pokaz, jak kończy się nadmierne kibicowanie bohaterce nie do końca określonej i będącej wypadkową mód w literaturze masowej. Zuzia to postać, której najlepiej jest w domu u rodziców – tam zresztą wraca po nieudanym związku. Chociaż już planowała ślub z ukochanym, którego od trzech lat na tę okoliczność „wychowywała”, teraz trafia z powrotem pod skrzydła nadopiekuńczej matki – i będzie musiała potężnie się napocić, żeby udowodnić, że nie jest już dzieckiem i mogłaby samodzielnie o sobie decydować. Czytelniczki nabiorą jednak wątpliwości, śledząc jej perypetie z kolejnymi partnerami. Zuzia może funkcjonować jako przestroga dla odbiorczyń naiwnie wierzących w piękną miłość i w porozumienie dusz – fiaska w kolejnych związkach mówią sporo nie tylko o mężczyznach dostępnych na rynku matrymonialnym, ale też o samej postaci, efemerycznej i niedopracowanej pod kątem psychologicznym. Nie ratuje Zuzi nawet to, że w dojrzewaniu przechodzi pewną metamorfozę i uczy się, jak postawić się rodzicom – bo przecież nie o to powinno w „Dobrym ciastku” chodzić. Autorka pomysłu na tę bohaterkę nie ma, podobnie jak na jej łóżkowe perypetie. Mimo to skuszona popularnością literatury erotycznej, postanawia kupić sobie odbiorczynie wizjami pikantnych łóżkowych dokonań. Najpierw narzeczony Zuzi – namówiony przez przyjaciela – usiłuje ją nakłonić do seksu oralnego, co Zuzię, delikatnie mówiąc, brzydzi. Kolejny partner unika tradycyjnych zbliżeń, za to podnieca go myśl o seksie analnym: i tego Zuzia nie zaakceptuje. Wyobraźnia autorki kończy się na tych dwóch „odstępstwach” od seksualnej normy – dalej już Joanna Dubler postanawia iść w prostą obyczajówkę, bez ekscesów. Może to i dobrze, skoro nie była w stanie zaintrygować cielesnymi zbliżeniami (scenek łóżkowych z początku tomu nie ratuje nawet przewidywalny humor).

Autorka relacjonuje przygody Zuzi według kalendarza. Kolejne rozdziały to kolejne miesiące, a w każdym miesiącu zdarza się jeden drobiazg, który można opisać – jedna krótka scenka zastępująca cały zestaw relacji, zmian i charakterystyk. Nie popisuje się Joanna Dubler w narracji, pisze prosto – aż za prosto, co wynika między innymi z braku pomysłów na rozwój opowieści. Bohaterka – dorosła przecież – łamie reguły jak nastolatka, nie wiadomo dlaczego zawraca w głowie jednemu ze znajomych, który broni się przed uczuciem – nie ma w tym przekonania, nawet Dubler wydaje się pozostawać w bezpiecznej odległości. Kreacjami bohaterów nikogo raczej nie skusi, może jeśli ktoś będzie miał ochotę na odmóżdżające czytadło na jeden wieczór, sięgnie po tę książkę – ale „Dobre ciastko” nie zagości na długo w świadomości odbiorczyń. Brakuje tu wszystkiego: pomysłów, konstrukcji, umiejętności budowania postaci i prowadzenia narracji, szukania przekonujących motywów… Tę listę można by wydłużać, Zuzia nie trafi do przekonania czytelniczkom.