Wilga, Warszawa 2021.
Zniszczenie
Katarzyna Berenika Miszczuk to kolejna autorka, która próbuje dzieciom przybliżać postacie z wierzeń i legend ludowych pod pozorami tworzenia realistycznej powieści. Słowiańszczyzna tutaj wybrzmiewa nieco dziwnie, bo autorka proponuje rzeczywistość alternatywną. W Królestwie Polskim wszyscy korzystają z telefonów komórkowych, ale różnice widzi się podczas świąt: tu wszyscy wierzą w słowiańskie bóstwa, leczą się u szeptuch i obserwują słowiańskie demony. Niezbyt autorka przekonuje do swojej wizji Polski, bo wybiera tylko te elementy, które są dla niej wygodne, nie zajmuje się kompleksowym tworzeniem przestrzeni, przez co najmłodszym odbiorcom trudno będzie się odnaleźć w domu Lipowskich.
Dwa podstawowe tematy autorka analizuje przez całą książkę. Jeden to rozstanie rodziców i wpływ tej decyzji na dzieci (a w Królestwie Polskim są wyłącznie rodziny wielodzietne, więc jeśli jakieś rodzeństwo trafi do innego domu, pojawi się wielu kompanów do zabawy). Nie ze wszystkimi można porozmawiać o swoich zmartwieniach: nawet jeśli rodzice zapewniają, że dzieci kochają bezwarunkowo i nie zamierzają o nich zapominać, najmłodsi członkowie rodzin wiedzą swoje - przeżywają własne troski i cierpią w milczeniu, przeważnie boją się poruszać tak skomplikowane zagadnienia - albo dlatego, że nie chcą usłyszeć niektórych prawd, albo dlatego, że próbują nie przysparzać dodatkowych zmartwień rodzicom. Katarzyna Berenika Miszczuk w tomie "Tajemnica domu w Bielinach" próbuje przedstawić źródło lęków dzieci - rozwód rodziców jest traumatyczny i nie pozostanie bez wpływu na pociechy. Autorka przypomina, dlaczego dzieci inaczej patrzą na takie sytuacje i podpowiada rodzicom, jak rozwiązać domowy kryzys i nie dokładać najmłodszym stresu. Drugi temat, który powraca w tomie, a który nie kojarzy się z powieściami dla młodych odbiorców, to choroba ciotki. Daleka krewna traci pamięć. Alzheimer postrzegany jest przez dzieci jako szaleństwo: potrzebują zatem rzeczowych wyjaśnień. Przy okazji też autorka zaznacza, że każdy zasługuje na szacunek. Pojawia się zatem kwestia niezbyt chętnie przyswajana przez małych odbiorców - czyli zestaw pouczeń przeniesionych z rzeczywistości bez żadnych modyfikacji.
W nowym domu Lipowskich dzieje się coś dziwnego. Przeprowadzka do ciotki na wieś miała rozwiązać część problemów, tymczasem pojawiają się tu nowe tajemnice i zagrożenia. Dom jest w kiepskim stanie, rozpada się i nawet codzienne porządki czy próby naprawiania tego, co się zepsuło, obracają się wniwecz: następnego dnia jest jeszcze gorzej. To zagadka, którą dzieci muszą rozwiązać - w końcu mają tu mieszkać, a widzą, że wiąże się to z poważnymi zagrożeniami. Za taki stan obejścia odpowiada oczywiście jeden ze słowiańskich demonów, trzeba zatem zgłębić wiedzę na temat ludowych wierzeń, a następnie znaleźć sposób na pozbycie się niszczycielskiej siły.
"Tajemnica domu w Bielinach" to książka napisana dość prosto, autorka wykorzystuje szansę na pouczenia czytelników (i w obszarach związanych z przemianami w życiu osobistym, i w kwestii mitów słowiańskich) - ale nie jest w stanie stworzyć postaci, które młodych odbiorców przytrzymałyby przy książce na dłużej. "Przygoda" okazuje się tu może zbyt dorosła i zbyt nasączona morałami oraz przesłaniami, żeby cieszyć się lekturą.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katarzyna Berenika Miszczuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katarzyna Berenika Miszczuk. Pokaż wszystkie posty
sobota, 18 grudnia 2021
wtorek, 26 maja 2020
Katarzyna Berenika Miszczuk: Ja cię kocham, a ty miau
W.A.B., Warszawa 2020.
Sekret kota
Wielki dom wypełniony dziełami sztuki. Idealne warunki do tworzenia, do tego imponujący wielki ogród. To wszystko może stać się własnością jednego artysty, tego, kto wygra niezwykły casting na spadkobiercę. Właściciel domu postanawia zapisać swój majątek artyście, który przekona go do siebie wrażliwością, rodzajem uprawianej sztuki, a może pracami stworzonymi podczas nietypowego konkursu. Bliżej nie wiadomo, regulamin wydaje się przesadnie mętny. Jednak różni twórcy zaproszeni przez właściciela postanawiają rywalizować ze sobą. Każdy prezentuje inne techniki, każdy ma inny sposób widzenia świata i inną wrażliwość. Jeśli zatem połączyć grupę ludzi konkurujących ze sobą w zamkniętym domu na pustkowiu – i ekscentrycznego właściciela, który w dowolny sposób ustanawiać może reguły gry – skojarzenia z klasyką kryminału są oczywiste. Żeby jeszcze bardziej podsycić grozę Katarzyna Berenika Miszczuk sugeruje związki właściciela domu z nazistami, zadawnione krzywdy lub pomysły na rozwiązywanie problemów w sposób radykalny. A najważniejsze jest to, że Lord, kot Ali – i narrator tomu „Ja cię kocham, a ty miau” dość szybko odkrywa zwłoki i zyskuje wiedzę, jakiej nie mają uczestnicy konkursu.
Ala to bohaterka najbardziej naiwna ze wszystkich, którzy zgromadzili się w domu rzekomego miłośnika sztuki. Nie wierzy w siebie, maluje akwarelami (inni stosują techniki, które wymagają przypisów i objaśnień), a dorabia sobie ilustrowaniem książeczek dla dzieci. Na konkurs przyjeżdża z kotem i to Lord umożliwia na początku śledzenie postaw i zachowań innych artystów. Kot odkrywa tajne przejścia dzięki kanałom wentylacyjnym – niezauważany może spokojnie podsłuchiwać i obserwować. Niekoniecznie – rozumieć, bywa, że jego interpretacje odbiegają od ludzkich albo że kolejne fakty nie wyzwalają w nim aż takich emocji, jak we właścicielce. Na początku, choć wiele jest znaków zapytania, konkurs wydaje się przebiegać zgodnie z planem, sytuacja jednak dość szybko się komplikuje, a to dlatego, że nikt nie zdradza się ze swoimi intencjami, a niektórzy mogą nawet – na wzór programów telewizyjnych – przyjąć dziwne i mylące strategie postępowania.
Narracja z perspektywy kota może się wydawać zabiegiem naiwnym, ale dobrze się sprawdza w konwencji kryminalnej komedii i trochę niweluje uproszczenia w narracji. Katarzyna Berenika Miszczuk nie rozwija części wątków, jedynie wrzuca je do treści i porzuca, kiedy już odpowiednio nastroją czytelników. Dzięki temu może pisać dosyć szybko – nie chce zagłębiać się ani w meandry psychiki postaci, ani w obszerne wyjaśnienia. Wystarczy, że ma pomysł na bieg wydarzeń i umie rozwiązać prezentowaną intrygę bez większego wysiłku. „Ja cię kocham, a ty miau” to książka rozrywkowa, w której śmiech – mimo poważnego zagrożenia utratą życia – dominuje. Miszczuk opowiada z wprawą, chce czytelników wciągnąć w powieściową przestrzeń tylko na chwilę, za to oferuje im zestaw silnych wrażeń podbarwionych dowcipem. „Ja cię kocham, a ty miau” to momentami historia infantylna – ale do tego zabawna, więc uproszczenia nie muszą tak bardzo przeszkadzać. Łatwo przywiązać się do Lorda i do cennych obserwacji na temat specyfiki kocich zachowań. To, co pragnie oznajmić Ali Lord, nie zawsze pokrywa się z jej oceną kocich sygnałów, prowadzi do zabawnych nieporozumień. Czasami bywa też naprawdę groźnie i chociaż w tym temacie autorka puszcza wodze fantazji na całego, bardziej niż w pozostałej części powieści – dość dobrze rozmieszcza punkty kulminacyjne. Ta powieść zwraca na siebie uwagę poszukujących lektur lekkich i z przymrużeniem oka – znajdzie się w niej miejsce na zderzanie różnych konwencji i wyrazistego bohatera. Nie tylko kociarze się ubawią.
Sekret kota
Wielki dom wypełniony dziełami sztuki. Idealne warunki do tworzenia, do tego imponujący wielki ogród. To wszystko może stać się własnością jednego artysty, tego, kto wygra niezwykły casting na spadkobiercę. Właściciel domu postanawia zapisać swój majątek artyście, który przekona go do siebie wrażliwością, rodzajem uprawianej sztuki, a może pracami stworzonymi podczas nietypowego konkursu. Bliżej nie wiadomo, regulamin wydaje się przesadnie mętny. Jednak różni twórcy zaproszeni przez właściciela postanawiają rywalizować ze sobą. Każdy prezentuje inne techniki, każdy ma inny sposób widzenia świata i inną wrażliwość. Jeśli zatem połączyć grupę ludzi konkurujących ze sobą w zamkniętym domu na pustkowiu – i ekscentrycznego właściciela, który w dowolny sposób ustanawiać może reguły gry – skojarzenia z klasyką kryminału są oczywiste. Żeby jeszcze bardziej podsycić grozę Katarzyna Berenika Miszczuk sugeruje związki właściciela domu z nazistami, zadawnione krzywdy lub pomysły na rozwiązywanie problemów w sposób radykalny. A najważniejsze jest to, że Lord, kot Ali – i narrator tomu „Ja cię kocham, a ty miau” dość szybko odkrywa zwłoki i zyskuje wiedzę, jakiej nie mają uczestnicy konkursu.
Ala to bohaterka najbardziej naiwna ze wszystkich, którzy zgromadzili się w domu rzekomego miłośnika sztuki. Nie wierzy w siebie, maluje akwarelami (inni stosują techniki, które wymagają przypisów i objaśnień), a dorabia sobie ilustrowaniem książeczek dla dzieci. Na konkurs przyjeżdża z kotem i to Lord umożliwia na początku śledzenie postaw i zachowań innych artystów. Kot odkrywa tajne przejścia dzięki kanałom wentylacyjnym – niezauważany może spokojnie podsłuchiwać i obserwować. Niekoniecznie – rozumieć, bywa, że jego interpretacje odbiegają od ludzkich albo że kolejne fakty nie wyzwalają w nim aż takich emocji, jak we właścicielce. Na początku, choć wiele jest znaków zapytania, konkurs wydaje się przebiegać zgodnie z planem, sytuacja jednak dość szybko się komplikuje, a to dlatego, że nikt nie zdradza się ze swoimi intencjami, a niektórzy mogą nawet – na wzór programów telewizyjnych – przyjąć dziwne i mylące strategie postępowania.
Narracja z perspektywy kota może się wydawać zabiegiem naiwnym, ale dobrze się sprawdza w konwencji kryminalnej komedii i trochę niweluje uproszczenia w narracji. Katarzyna Berenika Miszczuk nie rozwija części wątków, jedynie wrzuca je do treści i porzuca, kiedy już odpowiednio nastroją czytelników. Dzięki temu może pisać dosyć szybko – nie chce zagłębiać się ani w meandry psychiki postaci, ani w obszerne wyjaśnienia. Wystarczy, że ma pomysł na bieg wydarzeń i umie rozwiązać prezentowaną intrygę bez większego wysiłku. „Ja cię kocham, a ty miau” to książka rozrywkowa, w której śmiech – mimo poważnego zagrożenia utratą życia – dominuje. Miszczuk opowiada z wprawą, chce czytelników wciągnąć w powieściową przestrzeń tylko na chwilę, za to oferuje im zestaw silnych wrażeń podbarwionych dowcipem. „Ja cię kocham, a ty miau” to momentami historia infantylna – ale do tego zabawna, więc uproszczenia nie muszą tak bardzo przeszkadzać. Łatwo przywiązać się do Lorda i do cennych obserwacji na temat specyfiki kocich zachowań. To, co pragnie oznajmić Ali Lord, nie zawsze pokrywa się z jej oceną kocich sygnałów, prowadzi do zabawnych nieporozumień. Czasami bywa też naprawdę groźnie i chociaż w tym temacie autorka puszcza wodze fantazji na całego, bardziej niż w pozostałej części powieści – dość dobrze rozmieszcza punkty kulminacyjne. Ta powieść zwraca na siebie uwagę poszukujących lektur lekkich i z przymrużeniem oka – znajdzie się w niej miejsce na zderzanie różnych konwencji i wyrazistego bohatera. Nie tylko kociarze się ubawią.
Subskrybuj:
Posty (Atom)