* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 3 kwietnia 2016

Krzysztof Kiełbasiński: Chrząszcz brzmi w trzcinie. Łamańce językowe

Wilga, Warszawa 2016.

Pożyczeni

Możliwości przy tworzeniu bajek logopedycznych jest mnóstwo, podobnie zresztą jak zestawień słownikowych haseł trudnych do wymówienia. I dlatego bardzo dziwi postawa Krzysztofa Kiełbasińskiego, który do swoich logopedycznych rymowanek zaprzęga klasykę literatury czwartej. Swobodnie sięga po czytelne dla wszystkich cytaty, by przerabiać je w krótkich wierszykach. Po co – nie wiadomo, bo mistrzom bajek w ten sposób nie dorówna, jedynie ukaże brak własnych pomysłów. Pojawi się tu obowiązkowo czarna krowa w kropki bordo, chrząszcz brzmiący w trzcinie (w Szczebrzeszynie, a jakże!), wieprz pieprzony pieprzem (przez to nie lepszy, więc zapożyczenie sięga tu dalszych rymów). W dalszych nawiązaniach będzie poczmistrz z Tczewa czy lokomotywa przerobiona na ciuchcię. Zupełnie jakby autora nie było stać na własnych bohaterów i musiał wykorzystywać tych sprawdzonych (nie darował nawet staremu niedźwiedziowi, który mocno śpi…).

Po znajomo brzmiących wstępach lub sygnałach literackich zapożyczeń Kiełbasiński na szczęście idzie w swoją stronę, chociaż sam sobie utrudnia zadanie narzuconą rywalizacją. Nie sposób uniknąć porównań z pierwowzorami, a w tej konkurencji tomik nie wygra. Znacznie lepiej byłoby, gdyby autor od początku uciekał od powiązań z klasyką. Rozwija bowiem swoje historyjki prościutko, szuka puent (już bez utrudnień brzmieniowych, nie potrafi skupiać się na dwóch równoległych wyzwaniach) lub zajmuje się szeregiem odgłosów wydawanych przez bohaterów. Płynie to prawdopodobnie z onomatopeicznych zabaw z „Lokomotywy” (cała „Ciuchcia” składa się z odgłosów do naśladowania) i kierowane jest do znacznie młodszych odbiorców. Tytuł i bajkowe zapożyczenia mogą tylko odstraszyć i zniechęcić do mówienia – a Krzysztof Kiełbasiński podrzuca przecież mnóstwo atrakcyjnych rymowanek-powtarzanek. Liście robią u niego szy-tszy, deszcz chlapie, czyżyki krzyczą. Kwintesencją odgłosów jest wierszyk „Na podwórku”, złożony z takich motywów. Niedźwiedź mlaszcze, kapciowi kłapie podeszwa, krewetka szoruje burtę – gdyby Kiełbasiński skupił się na tych tematach i odrzucił zapatrzenie w znanych twórców dla dzieci, stworzyłby ważny dla logopedów oraz dzieci tomik. W obecnej wersji nie budzi wielkiego uznania – sam autor niezbyt dobrze czuje się w przyjętych formach. Widać, że w rymowankach nie jest zbyt mocny, niewygodnie mu wychodzić poza szablony już wyeksploatowane. Pisze, bo jest zapotrzebowanie na bajki logopedyczne, a nie dlatego, że chce bawić najmłodszych.

Wrażenie, które autor psuje wtórnością tekstów i niestarannością w rymach, nadrabia ilustracjami. Dla samych obrazków ten tomik przejrzeć można! Królują tu rysunki komiksowo-kreskówkowe, kolorowe i bajkowe w każdym szczególe, wesołe i zachęcające do zapoznania się z treścią (jak wieża jeży). Sięga autor po motywy satyryczne (Goławin), śmieszne miny bohaterów oraz… litery wstawiane od czasu do czasu w przestrzeń obrazka i bajkową rzeczywistość – to elementy dodające całości absurdalnego wrażenia, a i wspomagające naukę czytania. Ilustracje są tu ogromne, zabierają miejsce całych rozkładówek, a do tego przesycone dowcipem. Autor odrzuca cukierkowość, proponuje za to bohaterów nieco urwisowatych, zabawnych ze swoimi minami i wpisaną w spojrzenia skłonnością do wybryków. To ważny składnik tomiku – lektura bardzo na nim zyskuje. Książka rzucać się będzie w oczy na ladach i półkach w księgarniach, stanowi bowiem rodzaj publikacji chętnie wybieranej przez maluchy i ich rodziców. Warto by było, żeby Krzysztof Kiełbasiński popracował jeszcze nad formą tekstów i pomysłami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz