* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 15 lutego 2013

Ann Turnbull: Marianna i panna Mozart

Akapit Press, Łódź 2013.

Popklasyka

Różnice między klasyką literatury czwartej a poppowieściami dla dziewczynek łatwo wskazać na przykładzie „Małej księżniczki” oraz „Marianny i panny Mozart”. Ann Turnbull sięgnęła po słynną historię do dziś poruszającą wyobraźnię czytelników i zaproponowała prostszą opowiastkę dla mniej cierpliwych odbiorczyń. Dostosowała się do konwencji literackiego popu, ale nie zaniedbała przy tym dziecięcych emocji. W jej książce dzieje się stosunkowo niewiele, za to ramy czasowe pozwalają na dostarczenie maluchom dawki egzotyki.

Bohaterką tomu jest Marianna, dziewczynka, która marzy o karierze śpiewaczki (i chciałaby być jak cudowne dziecko, siostra małego Mozarta). Marianna może rozwijać swoje pasje na pensji dla dziewcząt – tyle że pewnego dnia jej rodzina bankrutuje, a dumna matka nie chce zwracać się do krewnych z prośbą o pomoc. To moment, w którym rozpieszczana bohaterka może poznać świat dotąd niedostrzegany. Jako że Ann Turnbull skraca i upraszcza fabułę, dobrze widoczny jest parasol ochronny nad Marianną – z czego akurat czytelniczki powinny się ucieszyć, bo wystarczająco dużo emocji zapewni im pomysł bohaterki, jak realizować swoje marzenia. Konwencję pop da się również zauważyć w zakończeniu przyspieszonym, jak przystało na tego typu literaturę. „Marianna i panna Mozart” to powieść w sam raz dla tych odbiorczyń, które dopiero wkraczają w świat lektur i chcą nauczyć się zagłębiania w kreowane przez autorów krainy. Akcja dzieje się szybko i jest na tyle atrakcyjna, by dziewczynki chciały do końca śledzić losy Marianny. Pozwala rozbudowywać marzenia i wskazuje drogi do ich spełniania, uczy odwagi i cierpliwości – chociaż mogłoby się wydawać, że w poppowieści nie ma miejsca na podobne zabiegi. Co ciekawe, Ann Turnbull połączyła modną dzisiaj i popularną konwencję z powieścią wiktoriańską, tworząc całkiem interesujący międzygatunkowy pomost. Zainspirowana przygodami małej księżniczki – a i bohaterek kilku dorosłych dziewiętnastowiecznych narracji – przygotowała migawkę, która najmłodszym zasygnalizuje wyobraźniowy potencjał quasi-historycznych opowiastek.

Dla małych odbiorczyń atutem będzie również staranne wprowadzenie w wymyśloną rzeczywistość: autorka nie tylko wyjaśnia, co Marianna zastaje na pensji – przedstawia cały przekrój budynku – i dba o to, by uwiarygodnić stworzone przestrzenie. Chociaż spieszy się z akcją, nie zapomina o detalach. Dzięki temu nie musi już stylizować samego tekstu, prowadzi go naturalnie i bez zbędnego wyrafinowania. Tak zestawia ze sobą powieści pop oraz klasykę.

Ta krótka powieść porusza wiele tematów aktualnych: wśród nich kwestię biedy i kodeksu moralnego (Marianna będzie musiała zastanawiać się nad tym, czy cokolwiek usprawiedliwia kradzież, doświadczy też paru niebezpieczeństw, gdy zdecyduje się na samodzielne działanie wbrew woli dorosłych). Dla dzieci stanie się zatem ta powieść nie tylko rozrywką, ale i źródłem refleksji nad całkiem poważnymi sprawami. Ann Turnbull zadbała o to, by jej książka nie była jedynie przeniesieniem sprawdzonego wątku z klasyki literatury czwartej do wersji akceptowanej przez współczesną młodą publiczność literacką; chociaż zaryzykowała, udało jej się stworzyć tekst ciekawy dla małych czytelniczek. Nawet jeśli wątków tytułowej panny Mozart nie ma tu zbyt wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz