* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 1 listopada 2012

Wojciech Mann: Kroniki wariata z kraju i ze świata

Znak, Kraków 2012.

Dziwny świat

Mariaż zawsze logicznej ironii oraz nonsensu to znak rozpoznawczy postaci powołanych do życia przez Wojciecha Manna. Bohaterowie audycji radiowych powracają w tomie Znaku „Kroniki wariata z kraju i ze świata” – i dostarczają rozrywki w najlepszym gatunku. Króluje na kartach tej książki czysty komizm : autor o nic nie walczy i niczego nie chce uzyskać, bawi się skojarzeniami i buduje serie absurdalnych scenek, które pośrednio wskazują na nieokiełznane charaktery rozmaitych indywiduów. Skojarzenia, które nie miałyby racji bytu w zwykłym tekście, tu stają się dowodem na niebanalne poczucie humoru autora. Powiedzieć, że po tę książkę sięga się dla rozrywki, byłoby nieuzasadnionym uproszczeniem. Przy lekturze można bawić się znakomicie pod jednym warunkiem – należy całkowicie odrzucić znane i sprawdzone scenariusze, stereotypy czy kreacje – i pozwolić działać całej galerii dziwaków.

Żelazny karzeł Wasyl gromadzi wokół siebie wiele zwierząt z lasu i niemal w każdym odcinku historii o sobie ginie śmiercią równie tragiczną co widowiskową. W dziennikach o Koźlikach czytelnicy poznają skomplikowane perypetie pewnego małżeństwa, a i przebogaty zestaw konfliktów mających swoje źródło w damsko-męskich nieporozumieniach. Dla równowagi zapewne doradztwem intymnym zajmuje się niejaki Gandalf, starannie segregujący listy od zrozpaczonych słuchaczy. Obok Gandalfa również magister Czupurny udziela przeróżnych porad. Doktor Wycior ujawnia się w zapiskach z pamiętnika, a i w dialogach z panem Heniem oraz personelem medycznym – za każdym razem udowadniając, że cienka jest granica między byciem lekarzem a byciem pacjentem. Do tego dochodzi kilka lekcji angielskiego, zabawy dla dzieci, garść ogłoszeń i newsów z kraju i ze świata, miniatur, które – tak jak cała książka – służą beztroskiej zabawie. Czasem autor tworzy dowcipne sytuacje, innym razem koncentruje się na infantylizmie rymów. Bohaterom pozwala na wszystko, co nie mieści się w granicach rozsądku. Stawia na żywioł – i różne oblicza nonsensu.

Książka jest bogato ilustrowana, a opracowanie graficzne dobitnie świadczy o jej programowej niepowadze. Odkrywanie pozasłownych żartów zamieszczonych w tomie będzie dla odbiorców dodatkową atrakcją. Zresztą „Kroniki wariata” nie nadają się dla ponuraków. Warto zaznaczyć, że książka stanowi odskocznię od codziennych trosk, a także i biegun przeciwny do tego, co prezentują dziś uwielbiane przez masową publiczność kabarety. Inteligentny humor, drobne złośliwości i zabawa dla samej zabawy to wyznaczniki tomu i stałe punkty kolejnych tekstów. Swoboda twórcza prowadzi często do niezwykłych odkryć, a Wojciech Mann czerpać może satysfakcję z wcielania się w kolejne, coraz dziwniejsze postacie.

Autor wybiera formy i gatunki, które pozwalają mu na całkowitą swobodę twórczą, a jednocześnie uniemożliwiają popadnięcie w rutynę i znudzenie odbiorców. Wszystkie zamieszczone tu utworki są krótkie – pozwalają wstrzelić się w klimat przedstawianych środowisk, a przy tym wykluczają przewidywalność. Z chaosu powoli wyłaniają się dobrze przemyślane światy – dyscyplina myślowa nie ujmuje im przecież absurdalności.

Każdy, kto zetknął się z poczuciem humoru Manna, będzie chciał tę książkę czym prędzej przeczytać – ale pośpiech w lekturze nie jest wskazany, najpełniej komizm ujawni się w stopniowym odsłanianiu kolejnych pomysłów i w delektowaniu się historiami, jakich niewiele na rynku wydawniczym. Kiedy większość twórców wybiera wygodne, bo poszukiwane przez wydawców, reagowanie na sprawy aktualne, Mann zamyka się w świecie wolnym od codzienności i do tej specyficznej przestrzeni zaprasza rozmiłowanych w nonsensie odbiorców. A ci, którzy lubują się w anegdotach, celnych ripostach i rozmowach prześmiewców, ucieszą się dodatkowo ze wstępu – bardzo w stylu środowiska towarzyskiego Znaku.

1 komentarz: