* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 2 listopada 2012

Katarzyna Michalak: Poczekajka

Albatros, Warszawa 2012 (wznowienie).

Dystans i marzenia

„Poczekajkę” Katarzyny Michalak, książkę już wielokrotnie wznawianą, czyta się z uśmiechem na twarzy – i nawet gdy za sprawą burz w życiu bohaterki ten uśmiech czasami zgaśnie, na żal nie pozwoli stały optymizm zakorzeniony w narracji. Bo „Poczekajka” napisana została po to, by bawić (również autorkę) – i swoją rolę spełnia świetnie. Momentami zresztą przeradza się w parodię powieści obyczajowych, a ironia w tekście nie pozwala zapomnieć o umowności. To jednak nieważne, gdy na scenę wchodzi sympatyczna Patrycja, młoda pani weterynarz, która próbuje czasami przyciągnąć do siebie kochanka z marzeń.

Najpierw Patrycja trafia na sabat, ale naprawdę ciekawe rzeczy dzieją się gdy wróci do rzeczywistości. Katarzyna Michalak stworzyła satyrę na konwencję (którą zresztą konwencję w innych tomach wykorzysta całkiem poważnie) w czytadłach. Patrycja ucieka na wieś, do odludnej i rozpadającej się chatki. Ucieka od despotycznej rodzicielki, ale też ma nadzieję spełnić swoje marzenia – o znalezieniu prawdziwej miłości oraz o pracy z dzikimi zwierzętami (dzięki posadzie weterynarza w ZOO). Tyle że matka nie podda się łatwo i aby odzyskać kontrolę nad córką wyśle do niej nawet księcia z bajki (a to portret godny satyryka). Patrycja mimo oderwanych od rzeczywistości pomysłów twardo stąpa po ziemi. Do wymarzonego kochanka pisze listy pełne anegdot z pracy w ZOO. Czasem przez naiwność, czasem przez zdrowy rozsądek, a czasem dzięki przyjaciołom unika rozmaitych sideł. Owszem, zdarza się, że nago zbiera o północy składniki do miłosnej nalewki prowadzi bardzo barwną egzystencję, zupełnie obcą mdłym bohaterkom z realistycznych czytadeł.

Patrycja to bohaterka o bogatej osobowości. Ma też niezwykłych przyjaciół – między innymi dobrodusznego księdza-zielarza czy znającego się na magii Dziadka. Towarzystwa dotrzymuje jej Panda-pies, a współpracownicy bez przerwy dostarczają nowych anegdot. Niekiedy Patrycja jawi się jak typowa blondynka z kawałów, innym razem wykazuje się zadziwiającym rozsądkiem: w „Poczekajce” nie da się nią znudzić. W fabule pojawia się też prawdziwy czarny charakter i mroczna tajemnica z dawnych lat – czyli w zasadzie wszystkie składniki wciągającej opowieści.

Michalak przy takim skondensowaniu dziwnych, zabawnych i wyrazistych wydarzeń nie może sobie pozwolić na przezroczystą narrację, w związku z tymi w sam tekst wplata drobne żarty. Zdarza się jej ukrycie kpić z przebrzmiałych chwytów powieściowych („bo on to był”), albo budować przewrotne konstrukcje w oparciu o charakter bohaterki. Dzieje się tu dużo i szybko, a tempo podkreśla jeszcze humorystyczny język. Katarzyna Michalak wyposaża Patrycję w olbrzymie pokłady autoironii, co automatycznie wyklucza ckliwość i banał – w związku z tym postać może sobie pozwalać na dowolne wybryki: nigdy nie straci naturalności i wdzięku. Mało tego – chociaż Michalak wybiera karykaturę, nie zniechęci do swojej bohaterki, Patrycja zawsze będzie mogła liczyć na uznanie odbiorców.

„Poczekajka” to udana próba gry konwencjami – znajduje się tu wszystko, co zwykle powinno pojawiać się w dobrej powieści rozrywkowej – ale to wszystko przybiera mocno wyostrzoną formę. Nie chodzi przecież o to, żeby naśladować życie – Katarzyna Michalak chce raczej naśladować udającą życie bajkę. W pogodnym tonie nakazuje miłej postaci dążyć do spełnienia najskrytszych i najśmielszych marzeń, a przy okazji i nieźle się bawić. Napisaną z przymrużeniem oka „Poczekajkę” czyta się naprawdę dobrze – to pozycja wymarzona dla tych wszystkich, którzy dość mają jednokierunkowych i śmiertelnie poważnych historii o kiełkującym uczuciu. Dystans do świata to recepta na sukces. Pomysł na „Poczekajkę” mógł sprawdzić się tylko raz – i okazał się ciekawym komentarzem do literatury rozrywkowej dla pań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz