* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 11 listopada 2011

Carlos Ruiz Zafón: Światła września

Muza SA, Warszawa 2011.

Rzeczywistość i groza

W swoich młodzieżowych powieściach Carlos Ruiz Zafón wybiera ograne schematy, które poddaje specyficznej emocjonalnej obróbce tak, że chociaż przez cały czas sięga po te same uczucia i źródła grozy, za każdym razem budzi ciekawość i niepewność końca. Może dlatego, że odrzuca konieczność chronienia swoich postaci przed okrucieństwem i śmiercią – a może dlatego, że do budowania mrocznych fabuł wyzyskuje za każdym razem niedookreślone siły ciemności. Operuje często podobnymi motywami: cieniem, ogniem, przerażającą samotnością nocy, tajemnicami z przeszłości, pochopnymi obietnicami i długami, które w końcu trzeba spłacić. Swoich bohaterów – zwykle z niepełnych rodzin – przenosi do nowego miejsca, niewolnego od niebezpieczeństw, sennego małego miasteczka, w którego przeszłości skrywa się wielka tragedia.

Nie inaczej dzieje się w „Światłach września” – i chociaż czytelnicy Zafóna zdążyli się już za sprawą pierwszych dwóch „młodzieżowych” tomów do tych zabiegów przyzwyczaić, nadal będą czerpać przyjemność z lektury. Matka z dwojgiem dzieci przybywa do nadmorskiej mieściny i otrzymuje pracę u fabrykanta zabawek, samotnego mężczyzny, któremu najwyraźniej wpadła w oko. Tyle że u fabrykanta zabawek dzieją się dziwne rzeczy: przerażające lalki i kukły czasem znienacka poruszają się (niby za sprawą zepsutych mechanizmów), w pobliżu znajduje się las – znakomita nocna kryjówka dla ewentualnych agresorów z zaświatów, a nad wszystkim krąży pamięć o zamkniętej w domu i nieuleczalnie chorej – dlatego nigdy niewidzianej – żonie fabrykanta zabawek. Zafón robi wszystko, by teren wyglądał jak najbardziej upiornie i straszył mimo swojej pozornej (podsycanej motywem zabawek) niewinności. Jest tu oczywiście również wątek miłosny, córka pani Sauvelle zakochuje się w młodym rybaku: miłość będzie tu katalizatorem wielu decyzji i zachowań, a przy okazji też magnesem dla czytelników, bo przedstawiona została tak, że przyciąga uwagę i rozbudza ciekawość – nie tylko u nastolatków.

Zafón zamieszcza w „Światłach września” wszystko, czego trzeba emocjonującej lekturze rozrywkowej o posmaku powieści grozy – ale dodaje do tego jeszcze historyczną otoczkę: obraz drugiej wojny światowej, który niemal zupełnie unieważnia przerażające wydarzenia z młodości bohaterów. Aktor w prowadzeniu opowieści zachowuje się trochę jak reżyser filmowy – doskonale wie, jakie sceny zrobią na odbiorcach największe wrażenie – i radzi sobie z ich prezentowaniem niemalże bez wysiłku. Czy obchodzi go rodzące się właśnie między młodymi uczucie, czy lęk bohaterów o najbliższych, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie, czy walka między ludźmi i demonami – zawsze jest sugestywny i pomysłowy.
Młodzieżowe książki Zafóna czyta się dobrze (mimo pewnej naiwności płynącej z umieszczenia akcji przed wojną i szablonowych czasem rozwiązań). To wciąż żywe i mięsiste fabuły, opisane barwnym i trafnym językiem.


2 komentarze:

  1. Lubię Zafona, więc pewnie kiedyś sięgnę, ale pewnie nie w najbliższej przyszłości. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Zafona :) Dzisiaj skończyłam właśnie czytać "Światła września" i jestem pod wrażeniem. Nie jest to najlepsza z jego książek, ale jak zawsze spijałam słowa ze stron i świetnie się bawiłam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń