* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 3 kwietnia 2025

Simon Philip: Apsik

Kropka, Warszawa 2025.

Zasady

To jest temat, który zwłaszcza po pandemii wydaje się ważny – i w zasadzie konieczny do przyswojenia przez najmłodszych (chociaż, niestety, nie tylko): podczas kichania czy kaszlu należy zasłonić usta. Żeby kilkulatki przyswoiły sobie to zalecenie, przyda się zabawna fabułka w (niepotrzebnie) rymowanej niezbyt dokładnie opowiastce. Oto mały chłopiec, który nie przestrzega tej ważnej zasady: kicha i nie zasłania nosa. W związku z tym z tego nosa wypada zestaw przedziwnych i szalonych istot, a wszystkie zaczynają brykać i psocić coraz bardziej. Chaos pogłębia się z każdym kichnięciem – jako pierwszy z nosa chłopca wypada duży różowy słoń, później będą między innymi cyrkowcy, ale i piraci czy rozmaite zwierzęta. Nad zamieszaniem, jakie się zrobi, nie da się zapanować – tymczasem w nosie ciągle kręci. Simon Philip bawi się znakomicie – i tak samo będą się bawić odbiorcy, bo absurd to coś, co lubią najmłodsi oraz ich rodzice. Chociaż „Apsik” ma być książeczką o manierach, szybko trafi do przekonania kilkulatkom – i przypomni im w odpowiednim momencie o zasadach.

Jest to picture book, w którym ilustracje wybijają się na pierwszy plan, a tekst zostaje w ogóle rozbity na linijki i porozrzucany po stronach, trudno przewidzieć, gdzie skończy się wers, nie ma śladu po granicach formalnych – ale linearność też zostaje zaburzona przez różne kierunki napisów. Gdyby tekst był starannie zrymowany i z sylabotonizowany, łatwiej byłoby za nim nadążać i wiedzieć, czy ominęło się jakiś fragment zagubiony w gąszczu obrazków – jednak przekład nie wymusza rytmizacji, opiera się tylko na niedokładnych współbrzmieniach (te od czasu do czasu trafiają w akcenty i dzięki temu przypominają, że mamy do czynienia z wierszykiem). Chłopiec kicha, stworzenia naokoło niego kłębią się coraz bardziej – i z impasu nie ma wyjścia. Akcja przyciąga uwagę znacznie bardziej niż forma – a to oznacza, że można by było w ogóle zrezygnować z rymowanki na rzecz opisu pozbawionego wolt. To wystarczy, bo potencjał opowieści jest gigantyczny – nietrudno przyciągnąć dzieci do lektury i nietrudno je przy niej do końca zatrzymać, wszyscy będą chcieli sprawdzić, jak skończy się szalona przygoda zapoczątkowana zwykłym łamaniem reguł dobrego wychowania. W tej publikacji jest miejsce na wygłupy i na rezygnowanie z realizmu na rzecz wyobraźni – a jednocześnie nie odchodzi się od ważnego w procesie wychowawczym przekazu. Do rozcapierzonej formy dochodzą jeszcze równie szalone obrazki – strona graficzna to jedyny łącznik między światem znanym odbiorcom a tym, co dzieje się w codzienności chłopca, który nie zasłania nosa przy kichaniu. Będzie tu co oglądać i to wiele razy podczas powtarzającej się lektury. Ucieszy ta książka i dzieci, i rodziców, humor w niej zawarty będzie pomagać w wychowywaniu – i przypominać w odpowiednich momentach o regułach życia społecznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz