* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 5 października 2012

Jimmy Liao: Księżyc zapomniał

Officyna, Łódź 2012.

Sen

Chociaż ta historia zamknięta jest realistyczną i racjonalną ramą, oczaruje dzieci i dorosłych – i sama nie wiem, którą grupę bardziej. „Księżyc zapomniał” to oniryczna opowieść dedykowana „odważnie dorastającym dzieciom”, magiczna, poetycka, bardzo ciekawa i zakorzeniona w nieskrępowanej wyobraźni, której można autorowi tylko pozazdrościć. Jest to też relacja częściowo obrazkowa: do zwykłej narracji dochodzą wstawki o lirycznym brzmieniu oraz piękne ilustracje, w których komiksowo-satyryczna kreska filtrowana jest przez zdobycze fantazji. Ta historia dzieje się na oczach zachwyconych odbiorców – i nikt nie będzie chciał dociekać znaczenia metafor czy przesłań.

Mały chłopiec znalazł księżyc. Opiekował się nim, aż stali się najlepszymi przyjaciółmi. Do miasta pełnego zaniepokojonych zniknięciem księżyca ludzi przyjeżdżały wypełnione nowymi księżycami ciężarówki. Aż pewnego razu… Tak, Jimmy Liao kontynuuje tę niezwykłą opowieść i pokazuje, co stało się z jej bohaterami. Kto bardzo chce, może nawet posłużyć się obrazkowym wyjaśnieniem dziwnych wydarzeń. Ale o wiele lepiej jest zaufać autorowi, zanurzyć się w proponowaną przez niego historię i rozmarzyć. Tu przy lekturze wszyscy zapomną o istnieniu dorosłości, będzie się tylko liczyć mały chłopiec i jego księżyc.

Jedna relacja dotyczy zachowań ludzi po zniknięciu księżyca. Druga zamyka odbiorców w przestrzeni całkowicie wypełnionej obecnością dwóch bohaterów, księżyca i chłopca. Trzecia natomiast stanowi nietypowy przerywnik, rodzaj poetycko-filozoficznych wstawek wyłaniających się z czerni i niepewności – te ostatnie frazy mają również element niepokoju, mogą zaintrygować czy zapowiadać tajemnicę, nadają książce charakterystyczny rytm.

Tymczasem ludzie zajęci są własnymi księżycami, a chłopca i księżyc właściwy zaczyna łączyć nić prawdziwej przyjaźni. Będzie w tę historię wpisany i dramat, i szczęście, i motyw samotności, i ogrom poświęcenia. Niby Jimmy Liao w tomie nie nazywa uczuć, raczej pozwala im wybrzmieć pośrednio, przez kolejne wydarzenia – przecież odbiorcom zapewni w ten sposób całą masę emocji. Tu każdą scenę przeżywa się z osobna, opowieść tak silnie działa na czytelników. Daleka jest od tendencyjności, nawet od strony konstrukcyjnej nie przypomina popularnych fabuł. Nie zbliża się do bajki ani baśni, przywołuje na myśl raczej sen, w którym nie liczy się prawdopodobieństwo, a jedynie piękno. To zauroczenie opowieścią dyktuje tempo czytania, czy raczej śledzenia przygody księżyca.

Autor może swobodnie przechodzić od narracji obrazkowej do tekstu – jego rysunki są tak wymowne, że każdy bez trudu pojmie, co chciał przekazać. Lawirowanie między różnymi środkami wyrazu nie przeszkadza w lekturze, pozwala za to lepiej skupić się na treści historii. W samych ilustracjach, które zachwycają również jakością wykonania, kryje się mnóstwo ważnych szczegółów. Liao dopracowuje te grafiki, tworzy – kreskami – rozmaite faktury i cienie, wykorzystuje różne techniki do kolorowania realistycznej przestrzeni, w którą wkradła się niezwykłość.

„Księżyc zapomniał” to historia inna niż wszystkie. To publikacja dla tych, którzy potrafią cieszyć się zdobyczami wyobraźni i którzy chcieliby na chwilę oderwać się od rutyny i codzienności. Powinna to być lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy szukają szczęścia i nie boją się marzyć. Nie będzie tu naiwności czy irytujących uproszczeń. Zostaje esencja najlepszego snu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz