* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 21 listopada 2016

Małgorzata Garkowska: Układanka z uczuć

Zysk i S-ka, Poznań 2016.

Kombinacje

Zwykły schemat, który może przerodzić się w małżeński dramat proponuje Małgorzata Garkowska w tomie „Układanka z uczuć”. W debiucie powieściowym autorka nie szarżuje z pomysłami, jedynie wyostrza i wyolbrzymia to, co się dzieje, doprowadza do skrajności, żeby bohaterowie stracili oparcie i zaufanie. Od początku Garkowska towarzyszy w małżeństwie Agnieszce, nieśmiałej, cichej i ufnej kobiecie. Wiejska dziewczyna wyszła za mąż za bogatego i pewnego siebie Pawła, nie znając nawet jego prawdziwych intencji. Dla ukochanego porzuciła swoje zasady, narażając się na olbrzymi gniew matki. Ale teraz Agnieszka stopniowo odkrywa, że nie ma prawa głosu w związku. Paweł nie liczy się z jej opiniami, narzuca swoje poglądy i właściwie zamyka w złotej klatce. Bohaterka czuje się coraz bardziej nieszczęśliwa. A że nie potrafi mówić o uczuciach, naraża się na gniew męża – który widzi tylko wiecznie zapłakaną i niezadowoloną kobietę.

Dalej autorka podąża utartymi szlakami. Skoro mąż czuje się winny sytuacji w domu, pocieszenia (i ucieczki od kłopotów) szuka w ramionach wyuzdanej kochanki. Skoro żona czuje się zaniedbana i pragnie czułości… i na to znajdzie się recepta. Ale Garkowska nie tworzy komedii romantycznej, w ogóle ucieka od takich konwencji. W idealnym świecie oboje znaleźliby idealnych partnerów i wyzwolili z toksycznej relacji. Tu jest inaczej i przez to znacznie ciekawiej, mimo oparcia się na schemacie. Akcja toczy się dość wolno. Między innymi dlatego, żeby autorka zdążyła nakreślić domową atmosferę, żeby wszyscy zrozumieli relację między postaciami. Antyutopia najlepiej rozwija się w niespiesznej fabule i temu rytmowi podporządkowuje wydarzenia. Niewiele ich, zwłaszcza na początku, ale tu ważniejsze są uczucia i niewypowiedziane pretensje.

Skoro w akcji następuje spowolnienie historii, autorka wyrównuje tempo wyborem sposobu prowadzenia narracji. Posługuje się czasem teraźniejszym, co wzmaga niepokój i daje wrażenie bezpośredniej obserwacji, zapewnia też brak podejrzeń narratora co do najbliższej przyszłości. Już bardziej emocjonalnie się nie da: narrator, który opowiada o faktach na bieżąco, nie może podawać dodatkowych wniosków czy sugerować ocen (jedyne ustępstwo to dostęp do myśli postaci). Czytelnicy zostają sami, w intymnych spotkaniach ludzi, których życie rozczarowało. Poznają najbardziej skrywane uczucia postaci i są w zasadzie intruzami w tym małżeństwie. Małgorzata Garkowska nie zmierza w stronę powieści psychologicznej: kiedy już uda jej się precyzyjnie określić stany emocjonalne pary, skupia się na wydarzeniach zmieniających codzienność. Można wręcz rozrysować sieć zależności i problemów. Jedna linia przebiega między mężem i żoną, ale natychmiast pojawia się nie mniej ostry konflikt między Agnieszką i jej matką. Ta kwestia dominuje nawet nad tradycyjnym obrazkiem wyniosłej teściowej i nigdy dość dobrej synowej. DO tego dochodzą nowe potencjalne związki. Garkowska bardzo rzadko zajmuje się pozytywnymi wzmocnieniami i chociaż Pawłowi przyjaciel raczej dość dużo psuje, Anita jako wsparcie dla Agnieszki sprawdza się znakomicie, mimo że to świeża znajomość. Ponieważ fabuła ma tylko kilka mocniejszych punktów rysujących stabilizację codzienności, zasady porozumiewania się postaci stają się bardzo ważne. W pewnym momencie jednak autorka popełnia błąd – skręca w melodramat i zmusza do przedefiniowania dotychczasowych ocen. Tu już nie pozostawia miejsca na wątpliwości, czytelny zaczyna być finał – i lektura ogólnie traci na jakości. Za bardzo Garkowska się stara, żeby usprawiedliwić wybory bohaterów, przekreśla całą nabudowaną wcześniej atmosferę.

Jest „Układanka z uczuć” rozwiązaniem dla miłośników obyczajówek, którzy jednak nie przepadają za cukierkowym optymizmem i wiarą w człowieka (oraz w miłość przezwyciężającą trudności). Autorka szkicuje inną relację, chociaż punkt wyjścia wspólny jest i dla popularnych czytadeł. Dla odbiorców liczyć się będzie klimat książki, sama odwaga potrzebna do opuszczenia sprawdzonych relacji. Początkowa tajemnica (a i zestaw potencjalnych konfliktogennych tematów) dobrze nastraja do lektury, w samej narracji autorka nie popełnia większych błędów. Odcina się od pozycji z serii lekkich, łatwych i przyjemnych czytadeł. Tak stworzy sobie wierne grono odbiorców.

1 komentarz: