* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 20 marca 2011

Joe McNally: Z pamiętnika lampy błyskowej. Wielka siła małych fleszy

Galaktyka, Łódź 2009.

Błysk pomysłu

Pogrążony w niebieskim półmroku gabinet ginekologiczny. Lekarz i położne pochylają się nad leżącą na stole kobietą, widoczną w kadrze od pasa w dół. Tyle że zamiast dziecka zza prześcieradła wyłania się… lampa błyskowa, która oświetla twarze zaskoczonego personelu medycznego. Tytuł mikrorozdziału – „jak urodzić lampę błyskową?”. To zdjęcie mogłoby stać się reklamą publikacji „Z pamiętnika lampy błyskowej” – Joe McNally ujawnia w nim bowiem nie tylko pomysłowość w komponowaniu kolejnych kadrów, zdradza też tajniki pracy ze światłem kolorowym, a w całym tomie koncentruje się na budowaniu atmosfery za sprawą małych źródeł światła. Pokazuje przeróżne sztuczki – jak przedłużyć trwającą dziesięć minut złotą godzinę i jak wykorzystać światło wpadające przez okno, jak niewielkim kosztem oświetlić wielkie przestrzenie, oświetlać różne plany, muskać światłem prezentowane na zdjęciach postacie i sugerować sceny z horrorów. Uczy, jak korzystać z cieni i radzić sobie z temperaturą barwową różnych rodzajów źródeł światła.

Joe McNally buduje pamiętnik z fotografii. Przedstawia na kolejnych zdjęciach swoje doświadczenia i wyzwania, od fotografowania przyjaciół i cierpliwych modeli po sytuacje rzadko spotykane – start wahadłowca czy operację mózgu kilkulatki. Opowiada o pracy wśród dzikich zwierząt w zoo – i o niebanalnych ujęciach zwyczajnego biura. Komponuje sceny rodem z filmów noir i uwiecznia sedno prawdziwej przyjaźni, powraca do fotografowania dużych grup ludzi, buduje studiu fotograficzne na podwórku, oświetla krzaczek nad kanionem i proponuje metamorfozy niegrzecznej damy. Bawi się przy tym znakomicie – tak samo znakomicie, jak bawić się będą jego odbiorcy. Ci zachwycą się tomem „Z pamiętnika lampy błyskowej” z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na zdjęcia, które wprowadzą ich w świat wolny od rutyny i nudy, opowiadające samodzielne historie i czerpiące z różnych stylów. Po drugie – dzięki specyficznemu sposobowi prowadzenia narracji: Joe McNally zamienia zwyczajną relację o robieniu zdjęć oraz o zwykłej pracy fotografa w pasjonującą gawędziarską przygodę. Zamienia się w rozgadanego komika, który wprowadza do książki niewymuszone żarty, niespodziewane i dodatkowe mrugnięcia okiem do czytelników. Wiele razy McNally rozśmieszy odbiorców niejako przy okazji opowiadania o sprzęcie. Autor rozpoczyna książkę długim wprowadzeniem w świat lamp błyskowych – ale kiedy już przechodzi do omawiania konkretnych przykładów, przyjemność z lektury czerpać będą mogli także kompletni laicy.

Od tego tomu trudno się oderwać: obok kreatywnych rozwiązań (szczególnie podoba mi się wykorzystanie cieni) pojawiają się, niby mimochodem, prezentacje błędów popełnianych dość często przez amatorów – tyle że McNally nie wytyka pomyłek – on jedynie pokazuje lepsze i gorsze sposoby oświetlania różnych planów – lektura przyniesie zatem sporo korzyści. Warto wspomnieć o budującym nastrój kolorze – temacie zwykle w oświetleniowych poradnikach fotograficznych pomijanym. Chociaż McNally nie zdradza zapędów do porządkowania zagadnień związanych ze światłem, szkoda, że nie poświęcił barwnym filtrom jeszcze więcej miejsca – zwłaszcza że w kilku przypadkach, które opisał, uzyskał olśniewające efekty.

Rzeczowa i konkretna książka w połączeniu z estradowymi niemal wygłupami komika – „Z pamiętnika lampy błyskowej” przyniesie sporo radości, wiedzy na temat fotografowania i… pomysłowych kompozycji, które można modyfikować i wykorzystywać we własnej pracy. To album, na który trzeba zwrócić uwagę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz