* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 2 stycznia 2011

Carlos Ruiz Zafón: Książę Mgły

Muza SA, Warszawa 2010.


Cena marzeń

Carlosa Ruiza Zafóna czytelnicy poznali przede wszystkim za sprawą monumentalnych powieści, stylizowanych na dziewiętnastowieczne wielkie narracje. Miłośnicy rytmu prozy tego autora po „Księcia Mgły” sięgną zapewne bez wahania (to w końcu literacki debiut Zafóna) i znajdą tu elementy dobrze znane z późniejszych dzieł, ale też sporo niespodzianek, rozwiązań, o które nie podejrzewaliby ulubionego pisarza. Do „Księcia Mgły” zajrzeć mogą też ci odbiorcy, którym „Cień wiatru” czy „Gra anioła” nie przypadły do gustu – a którzy lubią lekko mroczne sensacyjne powieści o posmaku fantasy. Chociaż „Książę Mgły” kierowany jest głównie do młodzieży, to stanowi on jedną z tych publikacji, które z przyjemnością odkrywać będą także dorośli odbiorcy. Zafón sprawia, że opowieść o Księciu Mgły przechodzi z literatury czwartej i powieści rozrywkowych w stronę literatury pięknej, zarówno przez świetnie prowadzoną narrację, jak i niejednoznaczne i uniwersalne motywy.

Trzynastoletni Max, syn zegarmistrza, przeprowadza się z całą rodziną do małego nadmorskiego miasteczka, by uciec przed wojną (akcja rozgrywa się w 1943 roku). Dom, do którego wprowadzą się bohaterowie, kryje w sobie tajemnicę: kilkuletni syn poprzednich właścicieli w niewiadomych okolicznościach utonął w morzu. Ale i teraźniejszość osnuta jest tajemnicą: w ogrodzie znajdują się dziwne posągi artystów cyrkowych, które zmieniają pozycje i wyrazy twarzy. Do młodszej siostrzyczki Maxa, Iriny, przyplątuje się dziwny kot – niedługo później dziewczynka omal nie traci życia w wypadku. Max i jego starsza siostra, Alice, mają szansę na odkrycie prawdy o niewytłumaczalnych zjawiskach, kiedy zaprzyjaźnią się z nastoletnim Rolandem, wnukiem człowieka, który poznał Księcia Mgły…

Zafón do budzenia strachu swoich czytelników wykorzystuje dość proste, filmowe środki: mnoży tajemnicze zjawiska i sytuacje przerażające bohaterów (ale nie przytłacza nimi odbiorców, jedynie wywołuje dreszczyk emocji), odwołując się do świata magii uniemożliwia praktycznie samodzielne rozszyfrowywanie sekretów, dawkuje wiadomości, atmosferą niedomówienia potęguje lęk. Pozbawia bohaterów opieki dorosłych (to chwyt typowy dla sensacyjnej literatury młodzieżowej, a przy okazji najsłabszy logicznie punkt książki: zarówno Irina, jak i znaleziony przez nią kot, służą autorowi wyłącznie do usunięcia z domu rodziców Maxa na cały czas akcji), buduje między nimi więzi, których zniszczenie stałoby się kolejnym źródłem lęku. Wyzyskuje klimat kojarzonej z horrorami scenerii – nocy, mgły i pustki, oddalenia od ludzi – wszystko po to, by móc łatwo tworzyć napięcie.

Ale warstwa sensacyjna to wątek dla młodszych czytelników. Starszym spodoba się zapewne pomysł na komentowanie międzyludzkich relacji. Nastoletni bohaterowie „Księcia Mgły” dowiadują się nie tylko, że za szczęście trzeba czasami słono zapłacić (motyw oddawania diabłu duszy powraca tu w nowej formie) – poznają również siłę uczuć, dojrzewają, kiedy muszą dokonywać tragicznych wyborów. Tu Zafón jest subtelny, kreatywny i – co najważniejsze – niestereotypowy. Nie potrzebuje szablonów, żeby poprowadzić akcję, dzięki czemu może zaskakiwać czytelników i wnosić sporo świeżości do samej prezentowanej historii.

„Książę Mgły” to pozycja lekka, ale i miejscami niełatwa, wymagająca zaangażowania emocjonalnego (a właściwie wymuszająca to zaangażowanie). Zaprasza odbiorców do świata, obok którego nie da się przejść obojętnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz