Kropka, Warszawa 2025.
Podziemia
Żeby nikt nie mówił, że renesans przeżywa obecnie jedynie mitologia nordycka, rodzimi autorzy od czasu do czasu próbują sięgać po lokalne legendy, historie i podania, żeby na ich bazie tworzyć kolejne przygodowe opowieści. „SOS. Stowarzyszenie Obrońców Smoków” Anny Nowackiej zabiera najmłodszych czytelników do Krakowa. W sieci podziemnych korytarzy znajduje się cały poczet kolejnych przedstawicielek tajnego stowarzyszenia – do którego należy też babcia Heli i Staszka. Zwykle w Stowarzyszeniu Obrońców Smoków prym wiodą kobiety, z pokolenia na pokolenie kolejne przedstawicielki płci pięknej realizują cele statutowe. Ale teraz sytuacja jest poważna: znika mama Staszka i to już powód, dla którego przydałoby się włączyć chłopca do działań. Jama Smoka Wawelskiego to tylko jedno z miejsc, do których bohater dotrze – do tej pory Staszek nie miał nawet pojęcia, czym zajmuje się jego babcia, nie podejrzewał sympatycznej starszej pani o energiczne działania w kierunku ochrony smoków. A przecież ktoś musi się tym zająć.
Anna Nowacka tworzy powieść zakorzenioną w legendach Krakowa. Nie musi powoływać do istnienia magicznych bohaterów, skoro najwięcej magii, sekretów i adrenaliny dostarczają jej postacie z miejscowych opowieści – wystarczy tylko nadać im nowy sznyt, zaangażować dzieci do pracy detektywistycznej i wprowadzić trochę zagrożeń i mnóstwo niepewności. „SOS. Stowarzyszenie Obrońców Smoków” to powieść, która może się najmłodszym spodobać: jest tu dużo przygód, trochę potyczek i niebezpieczeństw, mnóstwo pytań, na które dopiero trzeba będzie znaleźć odpowiedź i oczywiście brak dorosłych, którzy czuwaliby nad przebiegiem akcji. Bo babcia jest wtajemniczona w problem, ale może tylko sprawować pieczę nad misją, z daleka obserwować rozwój wypadków. To Staszek i jego kuzynka Hela muszą działać – i to od nich zależy powodzenie misji, czyli… uratowanie mamy Staszka.
Widać, że autorce zależy na przekonaniu czytelników do polskich wierzeń – które mogą spokojnie konkurować z tymi modnymi, z innych kultur. Po nadaniu im odpowiedniej oprawy łatwo będzie przekonać odbiorców do śledzenia twórczego potencjału polskich przekazów. Anna Nowacka robi dobry krok w tym kierunku. Jedyne, co można by w powieści odrobinę podrasować, to obecność zbyt skomplikowanych czasem fraz – wiadomo, że literatura dla dzieci nie powinna być infantylna i lepiej postawić poprzeczkę wysoko, jednak zdarza się autorce wpadanie w nadmiernie hermetyczny – a co za tym idzie, niezrozumiały – styl. Nie popełnia jednak takiego błędu notorycznie, więc istnieje szansa, że odbiorcy dostrzegą w jej powieści całkiem dobrą alternatywę wobec skandynawskich historii. „SOS. Stowarzyszenie Obrońców Smoków” to obietnica przygody czającej się tuż za rogiem i dostępnej dla wszystkich – przynajmniej dla tych, którzy mogą zostać wtajemniczeni w niezwykłe doświadczenia. To lektura dynamiczna i nasycona nieprzewidywalnością. A ponieważ można się podczas lektury dobrze bawić, a autorka nie sili się na moralizowanie i na męczenie dzieci przekazami pedagogicznymi, to także dobry pomysł na ćwiczenie sztuki czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz