piątek, 21 czerwca 2024

Leah Hazard: Macica. Opowieść o naszym pierwszym domu

Czarne, Wołowiec 2024.

Zachwyt

Leah Hazard informacje o macicy gromadzi w wyniku zainteresowań związanych z własnym ciałem, ale także z racji zawodowych – jako położna chce wiedzieć jak najwięcej o narządzie, w którym zaczyna się życie. Jako popularyzatorka nauki z kolei dba o to, żeby jej zachwyt podzielali wszyscy czytelnicy. I tak tom „Macica. Opowieść o naszym pierwszym domu” to nie tylko uzupełnianie luk na rynku wydawniczym, ale również – a może przede wszystkim – wyraz emocji, które towarzyszą kolejnym odkryciom. Autorka chce, żeby jej zachwyt udzielał się czytelnikom, a że nie szczędzi drobiazgowych opisów, budzi też zainteresowanie anatomią. Celem jej wywodów nie jest płciowość jako taka, a „osoby z macicami”, a nawet same macice, tak po prostu. Bo podobnych opracowań, mimo wciąż rozwijającego się rynku wydawniczego związanego z popularyzowaniem medycyny, wciąż jest za mało. Leah Hazard przekonuje się zresztą, że za każdym razem, gdy chce znaleźć macicę w dyskursie publicznym – na przykład na wystawach związanych z cielesnością – okazuje się ona skrzętnie ukrywana, nieciekawa, a wręcz wstydliwa. I to autorka próbuje zmienić, przypominając czytelnikom, jak wiele od tego narządu zależy. Przeprowadza odbiorców przez kolejne tematy związane z macicą, wychodzi od kwestii menstruacji i zaraz potem przechodzi do ciąży, bo to temat, który wyzwolić może największe zainteresowanie odbiorców. Tu zresztą także może najłatwiej udowodnić, że macica to narząd zasługujący w pełni na wszystkie zachwyty – argumenty pojawią się same. Naturalną koleją rzeczy pojawia się też poród i cesarskie cięcia, przeszczepy i operacje, choroby i przypadłości, które pojawiają się, gdy macica zaczyna się starzeć. Są tu operacje usunięcia macicy, ale są też tematy historyczne i futurystyczne. Historyczne przypominają, jak lekarze łączyli kiedyś rzekome schorzenia macicy z problemami psychicznymi kobiet (realnymi lub wydumanymi), co do futuryzmu: pojawiają się wizje sztucznych macic, bioworków, w których mogą rozwijać się płody.

W tych obrazach autorka stara się być bardzo precyzyjna i bardzo dokładna, czasami wręcz zarzuca odbiorców tematami czy szczegółami z kolejnych zagadnień, potrafi podkreślać to, co ważne albo dzielić się z czytelnikami własnymi obserwacjami i fascynacjami. Nie ustaje w dzieleniu się wiadomościami, jednak pozwala sobie także na ujawnianie swojego podejścia. W ten sposób sugeruje, co ją najbardziej przyciąga do zagadnienia macicy w ujęciu całościowym – liczą się nie tylko aspekty biologiczne, ale też w dużej części kulturowe – macica funkcjonuje na różnych płaszczyznach i tu zyskuje prawdziwy pomnik. Wydaje się, że autorka chce odczarować temat macicy, ale nie jest pewna, czy odbiorcy są na to całkowicie gotowi – a jednocześnie próbuje w książce, sporej rozmiarami monografii, zmieścić jak najpełniejszy obraz macicy. Warto dać autorce szansę, sprawdzić, jak ona postrzega kwestie biologiczne i kulturowe – i być może wypracować sobie nowy obszar do poznawania. „Macica. Opowieść o naszym pierwszym domu” to książka wyjątkowa ze względu na połączenie obiektywnych opisów badawczych i emocjonalnego podejścia. Autorka wie, jak odbiorców zarażać pasją, próbuje to robić z dobrym skutkiem. Umożliwia czytelnikom poznawanie tematów mniej wygodnych może, ale w dalszym ciągu fascynujących.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz