piątek, 5 maja 2017

Kathleen Glasgow: Dziewczyna w rozsypce

Jaguar, Warszawa 2017.

Blizny

Ta dziewczyna, Charlotte, bije na głowę wszystkie nieszczęśliwe nastoletnie bohaterki. Nie znajdzie oparcia w matce, przez jakiś czas jest bezdomna, jej przyjaciele wpadają w nałogi, a ona sama trafia do meliny stręczyciela. Charlotte zawsze czuje się winna i autodestrukcyjne myśl przenosi na czyny: tnie się, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nosi przy sobie zestaw awaryjny – starannie wybrane odłamki szkła, gazę i plastry. Jest uzależniona od zadawania sobie bólu i uważa, że na to zasługuje. Po jednej z takich sesji trafia do ośrodka dla nastolatek z problemami. Tu zyskuje fachową pomoc, ale nie może zostać zbyt długo. Po wypisaniu z ośrodka jedzie do mieszkania wskazanego jej przez przyjaciela: Mikey roztacza nad nią opiekę, ale już wkrótce Charlotte będzie musiała się usamodzielnić – znaleźć pracę i dach nad głową. A że jest „tylko” człowiekiem – chciałaby także znaleźć miłość. Mimo świadomości „ciała Frankensteina” i uporczywie złych myśli. Charlie jest na tyle silna, by nie stoczyć się na dno zaraz po opuszczeniu ośrodka. Ale będzie jej bardzo trudno uciec od przeszłości i niszczących nawyków.

„Dziewczyna w rozsypce” to powieść bardzo mocna, nie tylko pod względem językowym. Dominuje w niej mrok. Kathleen Glasgow nie zamierza udawać, że wszystko jest w porządku i że świat jest pełen życzliwych i chętnych do pomocy ludzi. Charlotte otrzyma wiele ciosów od życia, zanim udowodni, że jest silna. Nie ma u niej przytulności ani azylu: jedzenie zbiera po śmietnikach lub podkrada, podczas pracy na zmywaku dostaje najgorsze zadania, ledwo zarabia na czynsz, a gdy spotyka kogoś, kto się nią interesuje – musi znosić jego uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Wydaje się, że z tego świata nie ma ucieczki, a blizny na ciele są jak mapa kolejnych porażek. Charlotte jednak czasami znajduje ucieczkę od rzeczywistości – w rysowaniu. Ma ogromny talent, z czego nie zdaje sobie sprawy, zajęta walką o przetrwanie. Ta historia wolna jest od rozczulania się nad bohaterką, wydaje się też, że doświadczyła Charlotte już tyle zła, że nic gorszego spotkać jej nie może – a jednak Glasgow potrafi doprowadzić sytuację do poziomu ekstremalnego i ponad wyobrażenia odbiorczyń przyzwyczajonych do takiej eskalacji zła jedynie w postapokaliptycznych fantasy. Sama ma za sobą doświadczenia związane z samookaleczaniem – będzie więc dla nastolatek z problemami wiarygodna.

Zagmatwana historia opowiedziana zostaje przez szereg stopniowo odsłanianych przemilczeń. Bohaterka nie zadręcza siebie i innych destrukcyjnymi myślami na każdej stronie, stara się wydostać z bagna i zyskać szansę na normalne życie, stopniowo zbiera siły do takiej metamorfozy, choć co pewien czas wraca do przykrych doświadczeń. Zło świata werbalizuje się w stylistyce – tu nikt nikogo nie głaszcze po głowie, ludzie potrafią być dla siebie okrutni, a każdy ma własne demony, z którymi musi się uporać. Nie ma tu miejsca na pocieszanie, a tylko wulgaryzmy brzmią szczerze i podkreślają kontekst Charlotte. Jest ta opowieść wyzwaniem, antytezą dla narracji z baśniowym rozwojem fabuły – to coś dla nastolatek zmęczonych nadmiernym optymizmem autorek. Kathleen Glasgow nie chce przygnębiać, a uczyć sił do walki – dlatego też ciężko doświadcza swoją bohaterkę i nie pozwala jej się poddać w żadnych okolicznościach. W mroku znajduje słabą iskierkę nadziei, ale wie, że do pewnych decyzji Charlie dorosnąć musi sama. Nawet jeśli kurs dojrzewania będzie bolesny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz