piątek, 11 lipca 2014

Grażyna Jeromin-Gałuszka: Długie lato w Magnolii

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

Tajemnica w Bieszczadach

Grażyna Jeromin-Gałuszka pozostaje w swojej prozie wierna klimatom, które raz się sprawdziły – dopuszcza do małomiasteczkowej przestrzeni elementy kryminału a nawet thrillera, ale zawsze pamięta o psychologii postaci oraz o zwolnieniu tempa życia – które nie jest wolne nigdy od potężnych zmartwień. „Długie lato w Magnolii” oznacza powrót do znanego już czytelniczkom pensjonatu w Bieszczadach. Sporo w nim kobiet, a każda obdarzona silnym charakterem. Bohaterki nigdy nie załamują rąk, zawsze znajdują remedium na troski i wspierają się nawzajem bez wielkich słów. Życzliwość objawia się tu w czynach – nie dlatego, że tak wypada lub trzeba – kobiety ani nie chcą się nad swoją dobrocią zastanawiać, ani rozwodzić. Szorstka pomoc nie ma nic wspólnego z litością, więc też nie obraża potrzebujących. Magnolia to azyl dla wszystkich.

I do tego pensjonatu, który w finale poprzedniego tomu stał się miejscem drobnego (w skali światowej, bo ogromnego w mikrokosmosie bohaterek) dramatu, przyjeżdża teraz Maurycy Morawski, autor powieści kryminalnych. Trafia do miejsca zarządzanego przez kobiety i może obserwować bogatą galerię charakterów. Jedna z pań codziennie odwiedza grób ukochanego i opowiada mu o wszystkim, czym żyją mieszkańcy, inna dochodzi do siebie po chemioterapii. Trzynastoletnia Tuśka wie wszystko o wszystkich, a do tego zapewnia byt młodszemu rodzeństwu i pogrążonej w apatii matce. W Magnolii nie ma sielanki – to nie jest miejsce, które – wzorem wielu literackich pensjonatów oddalonych od cywilizacji – zapewnia spokój i beztroskę. Wprost przeciwnie – problemy atakują tu każdego i nie sposób od nich uciec. Doświadczone bohaterki wiedzą, że buntowanie się nic nie da- i próbują samodzielnie zapracować na poprawę bytu. Dla Murawskiego, człowieka z zewnątrz, pensjonat może jednak stać się oazą spokoju. Dlaczego zatem mężczyzna trafia na miejscowy komisariat?

Grażyna Jeromin-Gałuszka odrobinę podąża śladami Fannie Flagg. W pozornie sielskich obrazkach przemyca prawdziwe tragedie, krwawe zbrodnie i mroczne tajemnice z przeszłości. Co ciekawe, obecność kryminalnych motywów w fabule zupełnie nie wpływa na kształt narracji. Językowo autorka stara się pozostawać blisko swoich bohaterek, tworzy opowieść lekko gderającą, rozplotkowaną i pozbawioną sentymentów, szorstką, silną i czułą zarazem. Udaje jej się w języku zawrzeć atmosferę miejsca, tak, żeby nikt nie miał wątpliwości co do autentyzmu opowieści. Nie ma tu sztuczności, rozbieżności między tym, co postacie mówią, a tym, kim są. I nawet w narracji ogólnej daje się bez trudu wyczuć specyficzny klimat bieszczadzkiego zacisza.

Do języka dochodzą udane również pod względem psychologicznym kreacje bohaterek. Łatwo uwierzyć w te charaktery, a nawet we wszelkie dziwactwa czy przyzwyczajenia. Każdy zyskuje tutaj indywidualne rysy, co dobrze wpływa na wymowę całości. „Długie lato w Magnolii” łatwo uwieść może samymi kreacjami postaci – a przecież autorka funduje jeszcze czytelnikom potężny kryminalny wstrząs. Cenna jest umiejętność prezentowania wydarzeń z jednego gatunku językiem należącym do zupełnie innej sfery – Jeromin-Gałuszka bardzo się przez to wśród powieściopisarek wyróżnia – nie podąża utartymi szlakami, ale szuka innych sposobów na opowiadanie historii oraz na samą fabułę. W swojej książce pozostaje niepokojąca i tajemnicza, ale oprócz tego daje się poznać jako dobra obserwatorka. Proponuje kryminał, który wymyka się kategoryzacjom, a jednocześnie bardzo wpasowuje się w indywidualny styl tej autorki – i stanowi wyraźną kontynuację wybranej przez nią drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz