sobota, 1 września 2012

Divadlo PIKI: Ela hop!

Świat marzeń

tekst z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego "Sztajgerowy Cajtung"

Roześmiane buzie dzieci i roześmiane twarze rodziców: czy może istnieć lepsza rekomendacja dla teatru, który prezentuje bajki? Sława divadla PIKI sięga poza granice Słowacji i nic dziwnego, bo Katarína Aulitisová i L'ubomír Piktor serwują swoim widzom historie dopracowane pod względem artystycznym, a przy tym niezwykle zabawne. Budują w spektaklach dwie płaszczyzny żartów: zrozumiałą dla dzieci i kierowaną do rodziców, w związku z czym nikt na ich przedstawieniach nudzić się nie będzie. PIKI to gwarancja jakości i znakomitej rozrywki.

Ela hop! to przedstawienie nietypowe. Po pierwsze, wyrosło na bazie telewizyjnego cyklu, niejako wymuszone przez wiernych fanów programu. Po drugie, pozwala zaznajomić maluchy z teatrem i wskazać im możliwość rozwijania codziennych zabaw o elementy aktorskiego rzemiosła. Po trzecie wreszcie, składa się z sekwencji gagów, minihistoryjek o komicznym (a przy okazji i edukacyjnym) wydźwięku. Królują, jak zawsze u PIKI, radość i energia, widoczne i na scenie, i wśród odbiorców. Tu wszystko rozgrywa się w błyskawicznym tempie, a dzieci biorą udział w coraz bardziej zaskakujących wydarzeniach. Najpierw trafiają do muzeum figur woskowych, potem pracują przy kręceniu filmu o królewnie Eli, by wreszcie zasilić szeregi chłopięcej i dziewczęcej orkiestry, grać na wymyślnych instrumentach (młotkofony i koralikofony to zaledwie początek ciekawej listy) i nauczyć się piosenki. W podsycanych absurdem scenkach pomysłową scenografię oraz rekwizyty (podest na popiersie i konewka z wodą budzą zachwyt) uzupełnia wyobraźnia. PIKI nie odchodzi daleko od dziecięcych zabaw i fantazji, dlatego może być tak bardzo przekonujące.

W spektaklu Ela hop! liczy się pokazanie maluchom możliwości, jakie niesie teatr. Dzieci uczą się ekspresyjnego okazywania emocji i wykonują proste aktorskie zadania. Dowiadują się, jak ze zwykłych przedmiotów wydobywać muzykę i razem z aktorami współtworzą magiczny świat bajek. Przewodnikami po tym świecie są dorośli, którzy zachowują się, jakby wciąż byli dziećmi, ale bez fałszu i infantylizmu. Aulitisová i Piktor sprawiają wrażenie, jakby naprawdę dobrze się bawili, choć przecież nie mają łatwego zadania. To oni narzucają tempo historii, zarażają entuzjazmem, rozśmieszają i wciągają dzieci w grę, nie pozwalając sobie ani na chwilę przerwy. Do końca przedstawienia dają z siebie wszystko i maluchy mogą poczuć, że są w spektaklu najważniejsze.

Jako przedstawienie interaktywne Ela hop! ma jeszcze jedną zaletę: ujawnia zdolność aktorów do improwizacji. Kiedy zabraknie im słowa po polsku, widownia może podpowiedzieć odpowiednik słowackiego wyrażenia, zresztą i tak nikt nie ma problemu ze zrozumieniem przekazu. Czasem w rozmowach z dziećmi pojawiają się szanse na dowcipne riposty czy komiczne skojarzenia: i te szanse aktorzy teatru PIKI od razu wykorzystują. Żywy dialog z publicznością w obcym języku naprawdę zasługuje na uznanie. Zwłaszcza że nieoczekiwanie pojawiają się tu inteligentne i szybkie puenty. Przyznaję, że uwielbiam divadlo PIKI. Przekonuje mnie ich sposób widzenia świata oraz podejścia do małych odbiorców, nie mówiąc już o sprytnie zakodowanej w każdym spektaklu „dorosłej” dawce żartów. PIKI to ziszczona bajka, ożywiona kraina niezwykłych przygód i historii rodem z wyobraźni. To powrót do beztroski i czystej radości. Tak właśnie powinny wyglądać wymarzone spektakle dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz