piątek, 10 lutego 2012

Prunella Bat: Korona dla Vicky

Drzewko Szczęścia, Warszawa 2011.

Życie i bajka

Wiele kilkuletnich dziewczynek marzy o życiu prawdziwej – to znaczy wyjętej wprost z różowego i cukierkowego świata bajek – księżniczki. Jednak Vicky, bohaterka serii „Szkoła Księżniczek” nie podziela takich pragnień, chociaż w jej żyłach rzeczywiście płynie błękitna krew. Vicky chce być normalną dziewczyną – dokazywać z młodszymi siostrami, bawić się z przyjacielem – geniuszem i wynalazcą oraz nosić zwyczajne ubrania – postrzępione dżinsy i bawełniane podkoszulki; chce mieszkać w dziwacznym domu razem z całą swoją zwariowaną rodziną i nianią – byłą mistrzynią zapasów w błocie. Vicky ma w dodatku alergię na słowo „księżniczka” i marzy o byciu pisarką. Gdy więc arystokratyczna ciotka chce zapisać ją do Szkoły Księżniczek, bohaterka nie wie, jaką decyzję podjąć. Z jednej strony przeraża ją nauka manier czy etykieta, z drugiej – kusi możliwość uczestniczenia w kursie kreatywnego pisania. A w Szkole Księżniczek są oczywiście, obok miłych i sympatycznych dziewczyn, także uczennice złośliwe i nieprzyjemne. Jedno jest pewne – Vicky nudzić się nie będzie.

„Korona dla Vicky” to pierwszy tomik bogato ilustrowanej serii dla małych odbiorczyń – chodzi w nim więc mniej o porywającą fabułę, a bardziej o przedstawienie kolejnych bohaterek. Wydarzenia toczyłyby się według charakterystycznego popowego schematu, gdyby nie poczucie humoru autorki, przewijające się w narracji. Prunella Bat ucieka od egzaltacji i napuszoności w stronę żartobliwego kontrastu. Bardzo przydaje jej się tu kreacja bohaterki, która budzi sympatię. Ale i niania monstrualnych kształtów, i pomysłowe, rezolutne bliźniaczki, i rozmawiająca z pomidorami mama – cała galeria nietuzinkowych postaci sprawia, że nie ma tu mowy książęcym przepychu i nadmiernej, nieznośnej dumie. Szkoła Księżniczek, która staje się areną wydarzeń, jest magnesem dla czytelniczek, lubujących się w historiach o tego typu bohaterkach, pożywką dla marzeń i odpowiedzią na modę w literaturze czwartej i innych produkcjach dla najmłodszych dziewczynek. Zachowuje natomiast klasyczne (a momentami i schematyczne) pomysły na rozwój akcji. Bohaterka, wtrącona w nowe środowisko i uwolniona od opiekuńczych rodziców, zyskuje szansę na przeżywanie zwykłych i całkiem niezwykłych przygód. Środowisko arystokracji z kolei przypomina o baśniowości i o niedostępnym świecie, który nagle znalazł się na wyciągnięcie ręki. Odległy w wyobrażeniach świat księżniczek odsłania przed małymi odbiorczyniami nie tylko swoje piękno, ale i pułapki – te z kolei sprytnie nawiązują do problemów, z którymi przyjdzie się dzieciom borykać na co dzień. W Szkole Księżniczek bowiem na porządku dziennym są konflikty ze złośliwymi koleżankami, rywalizacja i walka o nagrody na koniec roku, ale też i – co ostanowi podstawowe zmartwienie Vicky – zachowanie własnej tożsamości. Bo bycie księżniczką to nie tylko niekończące się przyjemności, ale również i poważne wyzwania. Prunella Bat pod przykrywką niedostępnej krainy potrafi przedstawić istotne dla dzieci sprawy, dotyczące relacji z rówieśnikami, a i konfliktów ze starszymi. Całość ozdabia autorka dużą dawką dowcipu. Dzieci ucieszą się także z bajecznie kolorowych rysunków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz