niedziela, 17 sierpnia 2025

Smerfy. Wielki film. Nowa kolekcja bajek

Harperkids, Warszawa 2025.

Z wioski

Bardzo dobry jest ten tomik, nawet jeśli dziecko dopiero ma poznawać przygody małych niebieskich stworków i czarnoksiężnika, który zawsze chce je upolować i zjeść. „Smerfy. Wielki film. Nowa kolekcja bajek” to książka w twardych napowietrzonych okładkach, bardzo przyjemnych w dotyku – i bogato ilustrowana. Chce się ją przeglądać, ale przede wszystkim ze względu na zawartość, pięć sycących opowiadań pokazujących wielkie przygody niedużych bohaterów. Co ciekawe, fanów klasyki – na przykład rodziców czytających o przygodach Smerfów swoim pociechom – zaskoczyć może obecność wielu postaci, których nie było w oryginalnej kreskówkowej serii. Jest tu między innymi Hecka Grymuarek, magiczna księga, która sama ożywa. Jest Gradobitka – bo już od dawna twórcy po Peyo próbowali przełamać monopol Smerfetki na pobyt w wiosce żeńskich postaci. Co dziwne, jest też zły czarnoksiężnik Razamel oraz… brat Papy Smerfa, Ken. I tak galeria postaci mocno się rozbudowuje – nie wiadomo, czy jest to odbiorcom potrzebne, na pewno przyda się autorom historyjek, którzy mogą dzięki temu wprowadzać bardziej dynamiczną akcję.

Rzeczywistość spoza bajki mocno wkracza do świata Smerfów i w tym tomiku jest to widoczne. W opowiadaniu „Zupa Kucharza” Ważniak zajmuje się… wystawianiem recenzji (i przydzielaniem gwiazdek) potrawom przygotowywanym przez Kucharza, zupełnie jakby Smerfy miały wybór i mogły korzystać z usług innych gotujących. Wiadomo, że to musi prowadzić do konfliktów i nieporozumień – ale bohaterowie przekonają się, jak ważne jest docenianie tych, którzy są za coś odpowiedzialni w lokalnej społeczności. Przy „Wyścigu” do akcji wchodzą ślimaki napędzane magią – tu nie da się przewidzieć, kto wygra. Dwa Smerfy chcą udowodnić swoją przydatność i zaopiekować się Smerfikiem, zdejmując z głowy Papy Smerfa spoko komplikacji – ale opieka nie przychodzi łatwo, więc trzeba będzie sporo się napocić, żeby wreszcie zapanował spokój. W „Opowieści filmowej” mnóstwo będzie czarów i przechodzenia przez magiczne portale do światów nawet znanych z rzeczywistości pozaliterackiej – Smerfy mogą znaleźć się między innymi w Paryżu. Najbardziej klasyczny w duchu jest tomik „Na smerfojagody” – to kolejny podstęp Gargamela, który zamierza złapać i zjeść niebieskie stworki. Gargamel postanawia zniszczyć wszystkie krzaki smerfojagód w lesie, zasadzić grządki w pobliżu swojego zamku i w ten sposób zapewnić sobie świeże dostawy Smerfów. Oczywiście bohaterowie myślą – i nie wpadną w tak przewidywalną pułapkę.

W tym tomiku liczą się przygody, a nie pouczanie najmłodszych – więc dzieci chętnie będą zapoznawać się z bajkami. Kolejne historie przypominają te z kreskówek, chociaż trochę szkoda odejścia od najbardziej typowych w cyklu postaci – niewielu z dawnych czasów powraca do fabuł, w ich miejsce pojawiają się nowi, jak Bezimek, nie wiadomo z czego słynący – ale póki wszystko jest utrzymane w duchu klasyki, da się to strawić. Najdziwniejsze wrażenie przy stylizowanych na dawne opowiastkach robią trójwymiarowe ilustracje – to wyzwanie dla rodziców, którzy będą czytać o przygodach Smerfów swoim pociechom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz