sobota, 5 lipca 2025

Marta Wroniszewska: Matka bez wyboru. O kobietach, które opuściły swoje dzieci

Czarne, Wołowiec 2025.

Rozłam

Kulturowo czy stereotypowo – kobiety są przypisane do swoich rodzin, dzieci, które wydały na świat. Więź matki z dzieckiem to najbardziej archetypowy motyw, niepodważalny i pozbawiony ciemnych punktów. Jednak Marta Wroniszewska zachęcona przez wydawnictwo postanawia przyjrzeć się sytuacjom, w których to nie ojciec odchodzi od rodziny, a matka decyduje się porzucić pociechy i męża – i funkcjonować w oderwaniu od nich. Ale w reportażach zebranych w tym tomie matki nie podejmują takich decyzji z własnej woli. One marzą o tym, żeby zostać z bliskimi, tyle że przez toksycznych partnerów są zmuszone do zmiany otoczenia. To nie sytuacje, w których kobietę można by oceniać przez pryzmat jej rzekomej samolubności: żadna z matek nie odchodzi, bo tego właśnie pragnie – każda za to jest ofiarą, której nikt nie pomógł.

Książka „Matka bez wyboru” składa się z dwóch części. Pierwsza to opowieści snute z perspektywy matek. Patologiczne domy, w których przemoc łączy się z wygasłym uczuciem, w których strach o życie idzie w parze z problemami psychicznymi. Tu matki muszą uciekać – a ich pociechy dawno już zostały odpowiednio nastawione do kryzysowej sytuacji i skłonne są raczej oskarżać rodzicielkę, niż ją wspierać w decyzjach. Te matki poświęciły wszystko, łącznie ze swoimi zdrowymi zmysłami – i teraz nie mogą już wytrzymać w domach, w których nie mają schronienia. I te matki za dziećmi będą tęsknić, będą próbowały odnowić kontakt, kiedy już ułożą sobie życie gdzie indziej. Druga część książki to z kolei historie dzieci, które zostały przez matki porzucone. I tu również rzeczywistość Marta Wroniszewska przedstawia jednoznacznie: nie ma miejsca na zderzanie ze sobą dwóch wizji świata, wystarczy jednokierunkowość narracji, żeby wstrząsnąć czytelnikami. W obu przypadkach bowiem ważne jest to, że rodzina, która powinna zapewniać stabilizację i spokój wszystkim jej członkom, staje się koszmarem i źródłem traum. W takich bataliach nie ma wygranych, wszyscy cierpią. Ale też nie ma możliwości uzdrowienia sytuacji – rozstanie jest jedyną sensowną formą zażegnania kryzysów. „Matka bez wyboru” to książka niewygodna. Książka, która stawia trudne pytania o role społeczne w powiązaniu z dobrem własnym – i książka, która rujnuje stereotypy.

Marta Wroniszewska między opisywaniem domowych dramatów swoich kolejnych bohaterek, zajmuje się też przytaczaniem statystyk czy informacji obiektywnych, tych, które pozwolą nakreślić prawny i społeczny kontekst wydarzeń. Dzięki temu odbiorcy nie muszą zastanawiać się nad systemami wartości i rozwiązaniami, jakie urzędnicy mogą zaoferować pozbawionym mocy decyzyjnej matkom-ofiarom. Co ważne, dla autorki sytuacje w opisywanych domach są tylko punktem wyjścia do dalszych komentarzy i poszukiwań danych – nie liczy się wyłącznie problem jednostki, ale możliwość wpisania tego problemu w szerszy kontekst. To lektura, która popsuje humor, albo nastawi bojowo – w zależności od czytającego. Na pewno nie da o sobie długo zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz