Poradnia K, Warszawa 2024.
Bez związków
Sophie jest przed trzydziestką, ale już wie o sobie jedno: nie nadaje się do bycia w związku. Na razie jednak – na skutek presji otoczenia – mocno angażuje się w poszukiwania drugiej połówki. Daje szansę rozmaitym mężczyznom z aplikacji randkowych, tkwi w relacjach, które od początku jej się nie podobają, albo przeżywa non stop męki rozstania i zaczynania od nowa. Tymczasem wszystkie jej szczęśliwie sparowane przyjaciółki (i członkowie rodziny) zarzucają ją zaproszeniami na kolejne uroczystości: wieczory panieńskie, „bociankowe”, wszelkiego rodzaju imprezy, w których przyjście z osobą towarzyszącą jest co najmniej dobrze widziane. Zresztą Sophie dostrzega zatroskane spojrzenia bliskich, chce zapewnić im to, o czym marzą – i pojawiać się z idealnie dopasowanym partnerem. A skoro o idealnie dopasowanego trudno – wystarczy jakikolwiek, byle tylko umiał udawać. Tak trafia na Harry’ego. Harry jest w trakcie przygnębiającego rozwodu i może wcielić się w partnera Sophie na rodzinne spotkanie. Doskonale gra zakochanego, flirtującego, uroczego mężczyznę – uwodzi Sophie na oczach jej przyjaciół i realizuje marzenie o idealnym partnerze. Wydaje się nawet momentami, że wcale nie musi tak dużo grać, w końcu i on potrzebuje bratniej duszy i pocieszenia po nieudanym małżeństwie.
Na początku w „Faking it” wszystko toczy się standardowym trybem, zgodnie ze scenariuszami powieści romansowych – ona i on są okaleczeni po dotychczasowych związkach (mniej lub bardziej nieudanych, dłuższych lub tych efemerycznych), spotykają się i nie chcą się angażować. Ona przelewa swoje frustracje na zabawne felietony (które pisze anonimowo, więc przyjaciółki podsyłają je jej jako świetną lekturę). On spełnia pokładane w nim nadzieje – odpowiada na potrzebę, nie szukając niczego więcej. Doskonale się dogadują – to już nie jest gra przed rodziną i przyjaciółmi, to rzeczywiście bardzo udane partnerstwo, nawet jeśli w jej mniemaniu mnóstwo ich dzieli. Tylko że Sophie w pewnym momencie życia postanawia przemyśleć swoją sytuację. Uczy się bycia samą – już nie wstydzi się zamawiania stolika dla jednej osoby w restauracji, przekonuje się, że wcale nie musi być z kimś, żeby znać swoją wartość. I to zmienia bardzo wiele.
Beth Reekles zapewnia czytelniczkom to, co chciałyby znaleźć w powieści rozrywkowej. Udaje jej się stworzyć wizję prawdziwego, najlepszego związku, który wywodzi się z przypadku i nie zmusza do prezentowania swoich najlepszych stron partnerowi. Sophie i Harry czują się ze sobą swobodnie, nie dopasowują się do siebie i miło spędzają czas. I dlatego, że Reekles jest tak przekonująca w budowaniu tego sielskiego obrazka – po serii niepowodzeń i mimo trwających wciąż randkowych wpadek – że znacznie trudniej będzie uwierzyć w zaproponowany przez nią finał. „Faking it” to książka, która tylko do pewnego momentu rozwija się w sposób zgodny z oczekiwaniami, wiele wydarzy się tu rzeczy, które w rzeczywistości nie miałyby racji bytu. Autorka próbuje odczarować mit szczęścia wyłącznie w związku – i przekonuje czytelniczki, że nie wolno wywierać presji na singlach: to stąd bierze się najwięcej komplikacji sercowych i podążania za cudzymi marzeniami. Mówi Beth Reekles ważne rzeczy dla czytelniczek, zwłaszcza tych, które nie potrafią się pogodzić z funkcjonowaniem bez partnera. Całej reszcie serwuje zabawną i ciekawą powieść rozrywkową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz