poniedziałek, 13 stycznia 2025

Anna Maziuk: Niedźwiedź szuka domu

Czarne, Wołowiec 2024.

Tropy

Anna Maziuk szuka przygód. A właściwie – szuka niedźwiedzi, przygody zalicza przy okazji, chociaż nie zawsze może uczestniczyć we wszystkich wyprawach prowadzonych przez fachowe ekipy. Wtedy jednak zadowala się wysłuchiwaniem mrożących krew w żyłach relacji. Do tego zbiera informacje o tym, jak traktowane są niedźwiedzie brunatne nie tylko w Polsce – bo przecież zwierzęta nie przestrzegają granic państw. I tak powstaje tom „Niedźwiedź szuka domu”, wielowymiarowy reportaż o tym, jak traktowane są dzisiaj dzikie zwierzęta, zwłaszcza te, które w poszukiwaniu łatwego pożywienia zapuszczają się na ludzkie trasy.

Edukowanie społeczeństwa nic nie daje: ciągle zdarzają się niefrasobliwi turyści, którzy dla dobrego selfika podzielą się z „misiem” kanapką, którzy nie zabezpieczają koszy na śmieci albo wręcz porzucają worki na szlakach turystycznych (lub w ich pobliżu), nieświadomi tego, że jeśli przyzwyczają niedźwiedzia do takiego posiłku, ten wróci – i skończy się to dla niego tragicznie. Z jednej strony jest więc koszmar z pouczaniem i karaniem tych, którzy mniej lub bardziej nieświadomie zwabiają niedźwiedzie w pobliże siedzib ludzkich. Z drugiej strony – cierpienie i śmierć niewinnych zwierząt – bo wiadomo, że jeśli niedźwiedź przyzwyczai się do ludzi i nauczy się (a potem przekaże to swoim młodym), że przy nich można się najeść – będą się powtarzały kolejne wypadki i zagrożenia. I o tym Anna Maziuk pisze. Ale wyjaśnia czytelnikom też, jaki los spotykał te zwierzęta w zamknięciu, jak zapewnić dzikim zwierzętom za kratami dobre warunki życia, jakie są programy ochrony niedźwiedzi i jak wygląda współpraca międzynarodowa w tej kwestii. Szuka kolejnych tematów – czasami bierze pod lupę sensacyjne medialne doniesienia (w których niekoniecznie to niedźwiedzie są oprawcami!) i przedstawia bieg wydarzeń już w oderwaniu od towarzyszących mu emocji. Czasami koncentruje się na bliskich spotkaniach z niedźwiedziami – wysłuchuje ludzi, którzy przeżyli atak niedźwiedzia. Opowiada, jak się zachować i czego nie robić podczas nieplanowanego kontaktu, zastanawia się też nad tym, jak ratować niedźwiedzie przed ludzkim towarzystwem – które faktycznie stanowi zagrożenie na różnych poziomach. Towarzyszy tym, którzy tępią kłusownictwo i zdradza sekrety pracy przyrodników. W tym wszystkim ani na moment nie przestaje odbiorców fascynować: jest tu stale bliskie niebezpieczeństwo, ale i piękno olbrzymich zwierząt, jest zestawianie ich emocji z ludzkimi reakcjami, jest też próba odchodzenia od stereotypów: zwłaszcza nazywanie niedźwiedzi „misiami” niesie ze sobą ryzyko bagatelizowania problemu. Dlatego u Anny Maziuk niedźwiedzie to ursusy albo brunatni – ale wiele z nich i tak ma swoje, nadane przez ludzi, imiona, dzięki czemu stają się dla czytelników ważne niemal automatycznie.

Jest to opowieść pełna skrajności i silnych uczuć, pouczająca i szczera, a przy tym wypełniona adrenaliną. Autorka jest w stanie zmienić sposób myślenia o wielkich drapieżnikach, a do tego zwraca uwagę na problemy generowane przez dzisiejszych turystów (rzadziej też miejscowych) dotyczące niedźwiedzi i stosunku do nich. Tę książkę powinien przeczytać każdy, dla kogo dzika przyroda jest ważna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz