niedziela, 1 grudnia 2024

Hollie Hughes: Chłopiec, który sprowadził śnieg

Kropka, Warszawa 2024.

Śnieżny cud

Hollie Hughes odnosi się do ważnej społecznej kwestii i wcale nie rozbudowuje jej do tonów martyrologicznych, chociaż może niektórych autorów by to kusiło. U niej sytuacja – nawet bolesna i trudna – nie jest powodem do narzekań ani do wyzwalania lęków u najmłodszych odbiorców. Bohaterem jest tu mały chłopiec. Chłopiec, który – razem z rodzicami – mieszka na ławce. I tyle. Żadnego dodatkowego komentarza, żadnego utyskiwania na los czy zastanawiania się nad koszmarem braku dachu nad głową. Nie ma na to czasu, bo w grudniowy dzień chłopiec dokonuje czegoś, co przenosi odbiorców ze świata realnego do onirycznego. Dziecko znajduje śnieżną kulę, zabawkę, którą wszyscy chyba znają. W środku jest kopia miasteczka – w miniaturze. Oczywistym odruchem jest wstrząśnięcie szklaną kulą tak, żeby na to miniaturowe miasteczko spadł śnieg, więc chłopiec to właśnie robi. Ale gest zostaje przeniesiony na rzeczywistość: nad prawdziwym miastem zaczyna sypać śnieg (który sprawia, że wszystko wydaje się ładniejsze i bardziej przytulne), a do tego… ludzie się zmieniają. Stają się dla siebie życzliwi, empatyczni i znacznie bardziej przyjaźni. Pytanie, co ma z tym wspólnego śnieżna kula. I co stanie się dalej – przecież żadna magia nie trwa wiecznie.

Hollie Hughes przede wszystkim będzie dawać czytelnikom nadzieję. Tutaj dzieje się coś nie do końca jasnego, coś, czego nie trzeba wcale tłumaczyć – bo rzecz nie w dążeniu do wyjaśniania, a w naświetleniu potrzeby pewnej społecznej zmiany. Autorka zapewnia zupełnie inne spojrzenie na temat bezdomności i wzajemnej ludzkiej życzliwości. Nikogo nie interesuje, dlaczego chłopiec spędza czas na ławce i skąd wzięli się jego rodzice – nie ma to żadnego znaczenia w kontekście grudniowych zimowych cudów. Co ważne, te cuda nie należą do nierealnego świata. Da się je wyzwolić przy odpowiednim podejściu i świadomości czy uważności społeczeństwa. Nie ma jednak w tekście moralizowania ani przekonywania do właściwych postaw, trzeba zwyczajnie wyciągnąć wnioski z lektury. „Chłopiec, który sprowadził śnieg” to książka wzruszająca i bardzo potrzebna – pozbawiona radykalnych porad i wyznaczników dla odbiorców. Liczy się tu wrażliwość samych czytelników, zarówno dzieci jak i ich rodziców, którzy będą obecni przy wieczornej lekturze. Nastraja ten tomik do przemyśleń na temat kondycji społeczeństwa. Lekkości nadaje mu forma – jest to bajka napisana wierszem, Michał Rusinek dokonał przekładu, więc można mieć pewność, że będzie to najlepsza jakość tekstu. Anna Wilson zadbała o wielkoformatowe ilustracje, które przenoszą do świata pełnego zimowej magii – to sposób na przyciągnięcie uwagi dzieci i na zaproszenie ich do lekturowej przestrzeni na dłużej. Tutaj chce się rozgościć, nawet jeśli główny bohater znajduje się w sytuacji niekoniecznie komfortowej. „Chłopiec, który sprowadził śnieg” to przepiękna historia nawiązująca do marzeń i do ludzkiej dobroci. W tym wszystkim warto uwzględnić jeszcze motyw bożonarodzeniowych cudów: tutaj liczy się po prostu zima, bez odwołań do religii – jest to jednak w pewnym stopniu opowieść w bożonarodzeniowym klimacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz