Harperkids, Warszawa 2024.
Melodyjka
Można przy książkach bawić się tak samo dobrze jak przy kreskówkach. Kartonowy picture book „Tęczowa piosenka” udowadnia to najlepiej. To kolejny tomik interaktywny – pokazujący odbiorcom, jak wiele niespodzianek może się skrywać w publikacjach dla dzieci. Tym razem jest tu przycisk, który na każdej rozkładówce można naciskać od nowa – żeby zaśpiewać piosenkę. Po naciśnięciu rozlega się akompaniament do piosenki tęczowej, hitu, który dzieci będą nucić razem z bohaterem. Nie ma tu problemu z wytyczeniem linii melodycznej – jest wprowadzona do podkładu. Nie ma też tekstu, więc książeczka może przekraczać granice bez zbędnych komplikacji. Słowa piosenki pojawiają się za to w tomiku: to dwie zwrotki, które tym razem stanowią całą narrację w picture booku z Bingiem. Mały bohater razem ze swoimi przyjaciółmi może ćwiczyć śpiewanie i nie przejmować się kontekstem – to piosenka uniwersalna i możliwa do prezentowania w każdych okolicznościach, przynajmniej kiedy jest się dzieckiem. To piosenka o tęczy bez podtekstów, o tęczy w dawnym wymiarze – jako pięknego zjawiska, które pojawia się na niebie. Bohater śpiewa o kolejnych kolorach, wymienia barwy, które pojawiają się kolejno w łuku tęczy – i z takiego wyliczenia układa dwie zwrotki piosenki (która najpierw jest rozbijana na poszczególne wersy, żeby łatwiej było je przyswoić i zapamiętać – a później przypomniana w całości, jako dwuzwrotkowy tekst, do którego wykonania nie trzeba przewracać kartek.
Naciśnięcie dużego guzika wyzwala melodyjkę i – jak to ze wszystkimi grającymi zabawkami bywa – w pewnym momencie rodzicom może zacząć przeszkadzać brak możliwości przyciszenia muzyczki. Zwłaszcza że jest to powtarzalność w obrębie pojedynczych zwrotek – tym bardziej katarynkowa będzie się wydawać melodia. To jednak sposób, żeby dzieci przyswoiły sobie piosenkę Binga i wykonywały ją do podkładu. Jeden przycisk z głośnikiem wyzwala piosenkę od początku – to może sprawić, że dzieci nauczą się śpiewać i samodzielnie przygotują profesjonalny występ. Tomik zapewnia zatem nie tylko lekturę i coś do pooglądania (jak zawsze w cyklu o Bingu kolejne rozkładówki to scenki z życia małego królika, tym razem trochę mniej konkretyzowane, bo przecież liczy się tu wymienianie kolorów a nie budowanie fabuły. Razem z Bingiem dzieci do tej pory odkrywały świat, teraz mogą działać podobnie jak bohater – jeśli w kreskówkach nie ma większego problemu z nakłonieniem odbiorców do naśladowania postaci, tym razem udaje się również przekonać czytelników do postępowania tak jak Bing. Śpiewanie z grającą książeczką to dodatkowa atrakcja, nieoczekiwany ciekawy prezent dla najmłodszych. Bing jako nauczyciel śpiewu sprawdza się dobrze – chociaż dzieci będą musiały podjąć drobny wysiłek i samodzielnie dopasować tekst do linii melodycznej. Jeśli wyjąć baterie, tomik zamieni się w publikację do oglądania i do nauki kolorów (niekoniecznie tych kojarzonych przez najmłodszych, bo jest tu na przykład indygo).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz