niedziela, 3 listopada 2024

Kit Frick: I killed Zoe Spanos

HarperYA, Warszawa 2024.

Migawki z życia

Kit Frick pisze thrillery dla młodzieży (ale spokojnie mogą one przechodzić do literatury rozrywkowej dla dorosłych, nie są ograniczone tylko do young adults) i w „I killed Zoe Spanos” pokazuje, co powstaje z fuzji gatunkowej. Sięga po motyw podkastu, żeby wprowadzić podsumowania i nowe informacje pojawiające się w śledztwie. Amatorskim i prowadzonym przez nastolatkę – ale jednak potężnym. Bo wszyscy uwierzyli, że to Anna zabiła Zoe. Zresztą Anna przyznała się do tego, powiedziała detektywom, jak wyglądały ostatnie chwile młodej kobiety. Teraz siedzi w areszcie, a Martina – nastolatka, która marzy o karierze dziennikarki – stara się poznać prawdę na temat przeszłości. W zdobywanych przez nią informacjach widnieje coraz więcej nieścisłości i pytań, które wskazują, że Anna prawdopodobnie nie miała nic wspólnego ze sprawą Zoe Spanos, co więcej – nie mogła nawet przebywać z nią w chwili śmierci zaginionej.

Kit Frick prowadzi czytelników dwoma torami: sytuacje z czasowych okolic morderstwa (lub nieszczęśliwego wypadku, na razie przecież nic nie wiadomo) relacjonuje Anna. Dziewczyna przyjeżdża do pracy jako opiekunka do dziecka do innego miasta – i wszyscy zwracają uwagę na jej podobieństwo do Zoe. Zoe zniknęła, nikt nie wie, gdzie może się podziewać – a Anna stara się za wszelką cenę uniknąć skojarzeń: zmienia uczesanie i nosi ciemne okulary. Reszta akcji pokazywana jest już przez obiektywnego narratora – Anna nie może brać w niej udziału, bo została aresztowana i zwyczajnie nie ma pojęcia o tym, co rozgrywa się w mieście. Jest jeszcze motyw podkastów prowadzonych przez Martinę: fachowych rozmów i wywiadów, w których bezpośrednio zaangażowani w sprawę dzielą się swoimi wspomnieniami i przemyśleniami. Martina wykorzystuje fragmenty nagrań z telewizyjnych programów i dąży do uzyskania od swoich rozmówców jak najpełniejszej wiedzy. Podkastowy zapis może być swoistym odświeżeniem sposobu prowadzenia narracji – urozmaica fabułę i pozwala na lepsze zrozumienie istoty sprawy.

Martina nie ma do dyspozycji zbyt wielu danych, ale umiejętnie drąży temat. Chłopak Zoe nie zamierza z nią rozmawiać, jego rodzina też jest przeciwna podkastowi – wystarczyłoby oskarżenie Anny, żeby zamknąć przeszłość. O Annę walczy jej przyjaciółka – twierdząca, że dziewczyna wymyśliła sobie bieg wydarzeń i przekonała do niego śledczych, ale w rzeczywistości znajdowała się w zupełnie innym miejscu. Z kolei sama Martina nie może liczyć na własną przyjaciółkę: siostra Zoe utrudnia pracę i zachowuje się, jakby była zazdrosna o czas poświęcany śledztwu. Młodzi ludzie sportretowani w tej powieści wchodzą ze sobą w skomplikowane czasem relacje – i nie zawsze myślą o tym, żeby poznać prawdę na temat Zoe. „I killed Zoe Spanos” to thriller w dobrym gatunku, pomysłowy i angażujący odbiorców. Liczy się tu umiejętne mylenie tropów i prowadzenie akcji tak, by w pewnym momencie odbiorcy przestali wierzyć w logiczne rozwiązanie zagadki. Kit Frick bawi się gatunkami i proponuje ciekawe odchodzenie od standardowych scenariuszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz