HarperYA, Warszawa 2024.
Siła duchów
Ann Fraistat zabiera odbiorców do tajemniczego domu owianego złą sławą, jeśli chodzi o obecność w nim duchów i o niewytłumaczalne zaginięcia. Jednak Libby i Vivi nie mają wyboru: to rodzinna posiadłość ich matki, a ponieważ dziewczyny muszą zmienić miejsce zamieszkania i zacząć wszystko od nowa – wydaje się on najlepszą przystanią na najbliższy czas. Wszystko przez próbę samobójczą Libby. Bohaterka cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową i zanim została zdiagnozowana, postanowiła rozstać się ze światem. Znaleziona przez młodszą siostrę i uratowana teraz może podjąć terapię i na nowo uczyć się radości istnienia. I w zasadzie choroba jest potrzebna autorce tylko do wyzwolenia zmian w życiu rodziny. Doświadczenia z niedalekiej przeszłości zniszczyły więź między nastolatkami – zmieniły też zachowanie mamy. Libby wie, że powrót do normalności będzie trwał długo, jednak nie spodziewa się, z jakimi komplikacjami będzie się wiązał. Bo dom, który ma być nowym schronieniem, jest co najmniej dziwny. Wszędzie pojawia się mnóstwo owadów (co zachwyca Vivi, przyszłą entomolożkę). Owady powtarzają się też na witrażach: w domu nie ma zwyczajnych okien, a te, które są stworzone z kolorowych szybek zostały zabite deskami od zewnątrz i od środka. Jakby tego było mało, nocami na podwórzu rozgrywają się sceny jak z seansu spirytystycznego. Przy tych odkryciach dziwne rozwiązania w zakresie umeblowania pokoi nie robią już zbyt dużego wrażenia.
Libby jest przez mamę zniechęcana do poszukiwania historii starego domu – tym gorliwiej szuka więc wiadomości o niewyjaśnionych zaginięciach i o spirytystach przewijających się przez to miejsce w przeszłości. Poznaje jednego z sąsiadów, rówieśnika, który jest mocno zaangażowany w opowieści o duchach i wie, jak je wywoływać – a to prowadzi do niebezpiecznych eksperymentów. Dziewczyna odkrywa w oknach maski – szklane przedmioty, które pomagają w dokonywaniu niemożliwego. Ale wejście w świat pełen duchów nie może pozostać bez śladu w umysłach i ciałach bohaterów. Zagadki się mnożą, a osobiste pobudki prowadzą do kolejnych komplikacji. Robi się coraz groźniej. Co ciekawe, chociaż Ann Fraistat mocno bazuje na temacie duchów i ich mocy, nie tym buduje grozę swojej powieści. Dba o jej jakość obyczajową i o psychologiczną prawdę – dzięki temu uzyskuje wyjątkowy klimat. W pewnym momencie mocno zaczyna chlapać krwią, ale bez tego nie udałoby jej się podkreślić dramatyzmu akcji i przekonać czytelników, że walka z zaświatami jest wyjątkowo trudna. Wprowadza własne zasady dla prezentowanej rzeczywistości, dzięki czemu opowieść będzie dla odbiorców atrakcyjna w każdej płaszczyźnie. Autorka bardzo dobrze przemyślała motywacje postaci – wprowadza kolejne wyzwania i problemy tak, by uczestnictwo w wydarzeniach było rzeczą naturalną, bez względu na to, jak absurdalne wydaje się otoczenie i kontekst. Jest w tej powieści moc, która zafascynuje czytelników, jest odejście od scenariuszy schematycznych na rzecz pomysłowych rozwiązań. Można nie lubić gatunku – ale każdy doceni jakość prozy i strukturę „Domu masek”, powieści, w której największe koszmary stają się rzeczywistością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz