Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.
Przyjaźń
Baśnie dzisiaj cieszą się mniejszą popularnością niż jeszcze kilka dekad temu: dzisiaj dzieci wybierają częściej historie, które mają przewidywalny przebieg. I w tej konkurencji „Zawieruszek. Baśń skandynawska” wygra na pewno – nie da się bowiem wymyślić, jak rozwinie się fabuła tomiku. Pięknie ilustrowana przez Emilię Dziubak książka daje do myślenia i uwrażliwia dzieci na samotność. Bohaterowie tej historii to para staruszków. Mieszkają oni z daleka od innych ludzi, niespecjalnie też próbują się socjalizować: mają siebie i to im do szczęścia wystarczy. Jednak pewnego dnia spotykają w lesie małego chłopca. Pięciolatek trafia do ich domu i pomaga w rozmaitych zadaniach i czynnościach. Przejmuje część obowiązków staruszków i dojrzewa na ich oczach. Dostaje imię – Vilmar – i swoją obecnością umila czas bohaterom. Nie ma tu dialogów: wszystko dzieje się w narracji i w zapośredniczonej opowieści, a to, czego słowa nie dadzą rady przekazać, przenoszą obrazy. Vilmar znajduje schronienie i rodzinę – tyle tylko, że wcale tego nie potrzebuje. Jest ktoś, kto ma pojęcie o jego właściwym pochodzeniu i w odpowiednim momencie podsunie lekturę wyjaśniającą wszystko. Vilmar będzie musiał wyruszyć w swoją podróż – opuścić gościnny dom i staruszków, którzy podzielili się z nim wszystkim, co mieli. I wbrew pozorom taki kierunek akcji nie przygnębia, nie budzi też lęku. Żeby zrozumieć istnienie Vilmara, trzeba będzie przyjrzeć się mitologii i wierzeniom skandynawskim – to z kolei przyniesie w efekcie zrozumienie dla bohatera, który wcale nie musi (a może nawet nie powinien) spędzać czasu pod dachem, niezależnie od uczuć, jakie łączą go z domownikami. Vilmarowi na żadnym etapie rozwoju nie dzieje się krzywda, a jeśli zaangażował się emocjonalnie i chciałby wracać do gościnnego domu – nie ma przeszkód, może to robić. Dzięki temu też dziadkowie nie będą tak bardzo tęsknić. Kai Lüftner unika w ogóle mówienia o emocjach i uczuciach – wprawdzie wiadomo, że bohaterowie nie mogą funkcjonować jako obojętni sobie, ale dzięki akcji, która zostaje zapośredniczona w opowieści, nie ma problemu z bólem rozstania.
Jest to książka ciekawa: atrakcyjna od strony fabularnej dzięki nieczęsto spotykanym rozwiązaniom – i za sprawą strony graficznej. Emilia Dziubak stawia tu na realizm i nie boi się tego, co coraz rzadziej spotykane w literaturze czwartej – proponuje pejzaże często pozbawione ludzi. Nie ucieka w infantylizm, nawet jeśli wyposaża swoich bohaterów w sympatyczne miny. Urzeka odbiorców za sprawą wypełnionych szczegółami grafik. „Zawieruszek” to lektura dla młodszych i starszych odbiorców. Dzieci z pewnością odkryją w niej historię o dojrzewaniu i o samodzielności, dorośli z kolei docenią to, co Emilia Dziubak przygotowuje: zresztą publikacje ilustrowane przez tę autorkę zawsze cieszą się zainteresowaniem szerokiego grona odbiorców. „Zawieruszek” przedstawia niezwykłą, klimatyczną historię. Jest to propozycja, która wzruszy i zabierze dzieci do innego, nieznanego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz