piątek, 20 września 2024

Michał Mateusiak: Ciężar strachu

Harper Collins, Warszawa 2024.

Powrót

Michał Mateusiak wchodzi na rynek mrocznych powieści kryminalnych i od razu pokazuje, że nie będzie sentymentalny, przynajmniej jeśli chodzi o ewentualne serie. W „Ciężarze strachu” rezygnuje z chronienia pierwszoplanowych postaci, żeby uzyskać efekt grozy – i żeby jak najbardziej doświadczać tego, którego upatrzył sobie na cel seryjny morderca. Komisarz Leonard Gardecki jest człowiekiem po przejściach – nie potrafi już prowadzić normalnego życia, a do tego jest mu potrzebna terapia, żeby uporać się z traumami i wspomnieniami jak z koszmarów. Nic dziwnego, że Gardecki to samotnik, który stara się odsuwać od siebie ludzi – ma nadzieję, że tym ich ochroni, ale swoich motywacji nikomu nie wyjaśnia. To jeden z wielu dzisiaj w literaturze rozrywkowej śledczych, którzy noszą w sobie mrok – Mateusiak niczym czytelników nie chce tu zaskakiwać. Wykorzystuje także motywy sprawdzone w horrorach i thrillerach, żeby zapewnić czytelnikom potrzebną im dawkę grozy. Epatuje naturalizmem w przedstawianiu przedśmiertnych tortur i cierpień ofiar mordercy, ale też nawiązuje do wątku grania na nosie śledczym przez pozostawianie na miejscu zbrodni charakterystycznego „podpisu”. I wiadomości przesyłane tą drogą wydają się trochę nie pasować do tonu historii – wyjęte rodem z harcerskich przygodówek wywołują dysonans w świecie okrucieństwa i zła.

Autor stawia na intrygę, w której zmienia się temat i ciężar śledztwa jako takiego – to, co na początku zaprzątnie uwagę czytelników, wcale nie będzie się tak bardzo wiązać z faktycznymi motywacjami i celami przestępcy, wszystko po to, żeby utrudnić samodzielne odgadywanie kierunku fabuły – jednak pytanie, jak bardzo przekona takim rozwiązaniem odbiorców przyzwyczajonych do większych zbiegów okoliczności nawet w ramach literackich eksperymentów. Dwa motywy autor rozwija – jeden to zagrożenie i obraz kolejnych ofiar. Drugi – prywatne demony komisarza Gardeckiego. Pomiędzy jedną a drugą zbrodnią jest czas na nakreślanie namiastki życia osobistego bohatera, ale i tak autor zdradza czytelnikom jego doświadczenia bardzo powoli i ostrożnie – zupełnie jakby bał się przywiązania kogokolwiek do postaci. Udaje mu się zaintrygować charakterem – ale pojawia się w warstwie psychologicznej parę pytań, na które odpowiedzi nie będzie. „Ciężar strachu” to bardziej studium lęków bohatera niż pełnowymiarowa fabuła, przynajmniej kiedy weźmie się pod uwagę wymowę całości – dzieje się tu wiele, ale nie zawsze to dzianie się jest uzasadnione tak, by odbiorcy przyjęli to bez zastrzeżeń. To książka dla fanów mrocznych powieści kryminalnych, wypełniona cierpieniem i złem – niezbyt rozbudowana i wyzwalająca pewne wątpliwości w konstrukcji. W samej narracji autor radzi sobie nieźle, pod warunkiem, że nie podważa własnych słów (nie można czegoś stwierdzać „chyba najwyraźniej”, albo zdecydowanie, albo niepewność – takich detali jest tu więcej) i że nie szuka właściwszych określeń po tych, które już znalazł. Ma Michał Mateusiak potencjał, jeszcze trzeba doszlifować szczegóły, ale już „Ciężar strachu” pokazuje, że pojawia się na rynku powieści kryminalnych ktoś z nowym spojrzeniem na wyeksploatowane do granic możliwości pomysły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz