sobota, 7 września 2024

Gabriela Rzepecka-Weiß: Kukuryku! Afera w kurniku!


Kropka, Warszawa 2024.

Plotki

O tym, co się dzieje, kiedy ktoś wyolbrzymia, rozsiewa plotki i zmyśla, mówią bohaterowie książki Gabrieli Rzepeckiej-Weiß "Kukuryku! Afera w kurniku". Wszystko wygląda dość niewinnie - przynajmniej do czasu. Zwierzęta gospodarskie, żeby zabić nudę, zajmują się przygotowywaniem radiowej audycji. Kurnikowa Rozgłośnia Radiowa - bo tak nazywa się całe przedsięwzięcie - nadaje program dla wszystkich. Prezenterem jest kogut, a kury nioski zajmują się zbieraniem i dostarczaniem mu tematów, im bardziej nośnych i sensacyjnych tym lepiej. Kury spotyka wiele pochwał i ciepłych słów, przynajmniej na początku - bo błyskawicznie okazuje się, że istnieje ogromna różnica między dziennikarstwem a roznoszeniem plotek. Niestety kury nie kierują się dziennikarską etyką (ani żadną etyką), zachowują się tak, że ich postawa stanowić może jedynie przestrogę dla innych i informację, jakich sytuacji, osób i scenek unikać w życiu. Kury knują, podsłuchują, snują intrygi, a jeśli czegoś nie zrozumieją, nie dosłyszą albo nie poznają do końca - nic nie szkodzi, wymyślą sobie ciąg dalszy, dopowiedzą to, czego świadkami nie były. Z takich pomysłów tworzą audycje radiowe. Kogut nie weryfikuje sensacyjnych doniesień, zresztą wszystkim się wydaje, że im więcej skandali w mediach, tym lepsza słuchalność - w związku z tym jednak, że kurnik jest w okolicy dość opiniotwórczy, bohaterowie audycji, często nieświadomi rozmiaru przerysowań, popadają w kolejne tarapaty albo konflikty z innymi. Kury jątrzą i skłócają wszystkich ze sobą - wydawać by się mogło, że zmyślanie na temat innych jest niewinne i nie przyniesie długofalowych konsekwencji, tymczasem kolejni mieszkańcy gospodarstwa na własnej skórze przekonują się, jak bardzo krzywdzące są niesprawdzone opinie i plotki. Przed pseudodziennikarkami nic się nie ukryje, nie ma mowy o dotrzymywaniu sekretów albo o walce o prawdę. Brukowe media są bezlitosne - i to właśnie autorka pokazuje odbiorcom. Oczywiście kury musi spotkać nauczka, jednak zanim do tego dojdzie, pojawi się całe mnóstwo spraw i scenek, które uświadomią najmłodszym, jak niewłaściwe jest zachowanie samozwańczych dziennikarek.

Autorka w tej książeczce stawia na wyrazistość w kolejnych obrazkach, dba o to, żeby do dzieci dotarło, jak dużo zła wyrządzają kury swoimi plotkami. W formie to drobne opowiadania, proza, która w chwilach emocjonalnego wzburzenia zamienia się w prozę rymowaną - współbrzmienia ukrywane w tekście powinny przypaść do gustu najmłodszym i przyciągać je do słuchania opowieści. Warto przyjrzeć się zachowaniom kur i przedyskutować z dziećmi ich postępowanie - żeby wytłumaczyć dokładnie, co i dlaczego nie powinno mieć miejsca w żadnej społeczności. Takie lektury, chociaż sięgają aż do świata dorosłych, przydadzą się najmłodszym w porządkowaniu ich codzienności i związanych z nią wyzwań. Nie chodzi tu przecież wyłącznie o tworzenie audycji radiowych, a o sam mechanizm plotki, która krzywdzi innych i która prowadzi do kolejnych niesnasek. Wyolbrzymianie i korzystanie z wyobraźni w chwilach, gdy powinno się prezentować fakty także uświadomi dzieciom, dlaczego nie wolno mijać się z prawdą. Jest to zabawna i dynamiczna historia, ale do tego niesie ważne przesłanie. Tomik jest ładnie ilustrowany: Dorota Prończuk dba o to, żeby chciało się oglądać kolejne strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz