bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.
Oswajanie przestrzeni
Andrew Leon Hanna wykorzystuje książkę reportażową, żeby zwrócić uwagę na temat uchodźców i zmienić sposób narracji dotyczący migracji ludzi. Próbuje przekonać czytelników do myśli, że uchodźcy mają pozytywny wpływ na lokalną gospodarkę – często to właśnie dzięki przesiedleniom upadające miejsca zyskują drugie życie – i że warto zapewnić im szanse do rozwoju i wykorzystywania własnych talentów. „25 milionów iskier. Nieznane historie przedsiębiorczości uchodźczyń” to próba takiego właśnie oswajania z trudnym i kontrowersyjnym często zagadnieniem – Andrew Leon Hanna celowo odwołuje się do wizerunków pań, żeby przypomnieć, że każdy ma prawo do realizowania marzeń i każdy chce normalności. Udaje się do obozu Az-Zatari, na pustynię, by tam znaleźć bohaterki swoich opowieści. Jest tu Malak, kobieta, która uczyła się rysować z internetowych tutoriali i tworzy nagradzane na całym świecie obrazy, nie ma też kłopotu ze znalezieniem nabywców na swoje prace, jest Asma, która zawsze marzyła o byciu nauczycielką, ale była zbyt nieśmiała – a teraz realizuje wymyślony przez siebie program czytelniczy dla najmłodszych, zbiera dzieci z obozu i czyta im bajki, przyzwyczajając w ten sposób do literatury jako formy rozrywki i przyjemności, jest też Jasmina, która zarabia na życie, spełniając marzenia panien młodych: jej salon ślubny to nie tylko miejsce na zakupy, ale też specyficzny sposób funkcjonowania. Te trzy kobiety organizują sobie życie najlepiej jak się da w trudnych warunkach i pokazują, że nigdy nie należy tracić nadziei. Nawet jeśli nie mają szansy na powrót w rodzinne strony, nawet jeśli ich wspomnienia przepełnione są tragediami – życie toczy się tu i teraz, a bohaterki reportażu muszą się w nim odnaleźć. Każda z nich korzysta ze wsparcia bliskich ludzi, każda doświadczyła pomocy ze strony lokalnej społeczności i każda chce się jakoś swoimi działaniami odwdzięczać za dobro. Nawet jeśli kiedyś inaczej wyobrażały sobie codzienność, oswajają ją teraz za sprawą drobnych kroków i małych gestów, nie oczekują wiele – tylko wcielają w życie plany i rozbudowują je w miarę możliwości. Każda z kobiet przekonuje się, że trzeba wziąć sprawy we własne ręce, a nie czekać na pomoc z zewnątrz – każda uczy odbiorców, że warto dążyć do zrealizowania marzeń. Nie ma tu łzawych historii i sentymentów, zresztą nawet czasu na takie wyznania nie ma – autor proponuje migawki z historii małych firm w obozie uchodźczym, a następnie przeplata je bardziej ogólnymi komentarzami na temat sytuacji uchodźców, podejścia społeczeństw do nich czy zmian, na które ludzie, bez względu na miejsce zamieszkania, powinni być przygotowani. Temat uchodźstwa interesuje go w oderwaniu od przedsiębiorczych kobiet – portrety dzielnych i pomysłowych pań to tylko pretekst, żeby pouczać odbiorców w kwestii otwartości na inność. Obóz Az-Zatari to schronienie, chociaż daje tylko namiastkę domu – ale naprawdę dopiero realizowanie się w pracy przynosi poczucie szczęścia i spokoju. To przepis na odnalezienie drogi do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz