piątek, 27 września 2024

Arne Lindmo: Trollheim. Mścicielka z Helheimu

Kropka, Warszawa 2024.

Pułapka

Kiedy świat wierzeń i legend wkracza do rzeczywistości, nigdy nie wróży to niczego dobrego. Przekonują się o tym Tara, Tobiasz i Adam – trójka nastolatków, którzy stają się dla siebie wzajemnie wsparciem w trudnych chwilach i którzy mierzą się z wyzwaniami, jakich nie znają zwykli ludzie. W Trollheim trzeba się przyzwyczaić do obecności istot z zaświatów – ale też poznawać je jak najlepiej, żeby wiedzieć, jak sobie radzić w sytuacji zagrożenia życia. A takich sytuacji będzie mnóstwo. Tym razem niespodzianki czyhają nie ze strony wielkiego i wyjątkowo złośliwego trolla – może dziać się znacznie gorzej. Najpierw ginie nauczycielka, podobno od ukąszenia wilkołaka. Później w szkole pojawia się jej zastępca i pewna nowa uczennica. I ta para dopiero ujawni swoje prawdziwe cele.

„Mścicielka z Helheimu” to kolejna powieść w cyklu Trollheim. Arne Lindmo bawi się tutaj motywami z mitologii i z podań, ale kształtuje też popkulturową sferę tak, by wciągnąć odbiorców w mocno dynamiczną i groźną fabułę. Tutaj przestaje się chronić bohaterów, przynajmniej do pewnego stopnia – coś im się w związku z tym może stać. Adam, Tara i Tobiasz trzymają się razem, ale nawet to nie zatrzyma sił zła. Zresztą nie zawsze da się wszędzie przebywać we trójkę – intrygi mogą zaskoczyć niejednego. Przyjaciele jak zwykle są skazani na siebie – nie mają ratunku z zewnątrz, muszą liczyć na własną pomysłowość i na szczęśliwe zbiegi okoliczności. Wrogowie nie cofną się przed niczym, a ponieważ to istoty spoza granicy śmierci – trudno będzie się z nimi rozprawić.

Co ciekawe, Lindmo wrzuca tym razem do opowieści także drobne domowe problemy postaci. Każdy z bohaterów potrzebuje azylu – znajdują go w opuszczonym miejscu, próbują po swojemu urządzić, żeby mieć gdzie spędzać czas. Dzieci przekonują się, że czasami trzeba wyjść z domu rodzinnego, oddalić się od przytłaczających spraw i nabrać dystansu do kolejnych zmartwień – mogą czerpać otuchę z siebie nawzajem, nawet jeśli nie wyjaśniają sobie rodzinnych sytuacji. Ale ponieważ zależy im na schronieniu, na marginesie komplikacji z istotami z zaświatów próbują stworzyć sobie namiastkę domu. Arne Lindmo przekonuje młodych czytelników, że taka ucieczka – nie naprawdę i nie ostateczna – bywa wyzwalająca i pomaga w wielu kłopotach. Oczywiście samotnia na uboczu to także otwarcie drzwi dla przybyszy z wyobraźni – tych, które w serii przybierają konkretne i namacalne wymiary i stanowią potężne zagrożenie. Jednak tych dwóch spraw Arne Lindmo raczej nie miesza, woli za to przyglądać się współpracy bohaterów w radzeniu sobie z trollami i wilkołakami. Wprowadza wątki, które będą łączyć ze sobą kolejne tomy serii – nie przynosi ważnego rozwiązania w finale, a przerzuca je na kolejną książkę, tak, żeby na pewno odbiorcy chcieli do niej zajrzeć. Są powieści z cyklu Trollheim dość krótkie i szybkie, a wrażenie to potęguje jeszcze nastawienie na akcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz