sobota, 31 sierpnia 2024

Wojciech Widłak: Marta i zagadka starego lustra

Harperkids, Warszawa 2024.

Patrzenie

Wojciech Widłak wie, jak przekonać dzieci do chodzenia do muzeów. „Marta i zagadka starego lustra” to opowieść na drugim poziomie serii Czytam sobie, ale może funkcjonować nie tylko jako czytanka do ćwiczeń, ale jako publikacja, która pokazuje dzieciom różne sposoby spędzania wolnego czasu. Wszystko przez wuja Damazego, uczonego i profesora, który zaprasza Martę na wystawę do muzeum. Wystawa to prezentacja starych luster – ale wuja nie interesują eksponaty, poza jednym, malutkim i niepozornym – lusterku, które należało do pana Twardowskiego, bohatera znanej wszystkim dzieciom legendy. Wuj tłumaczy Marcie, dlaczego najbrzydsze lusterko na wystawie jest tak ważne i próbuje zmienić sposób myślenia o jego właścicielu. Proponuje historię dobrze pomyślaną, taką, która na pewno przekona dzieci, a przynajmniej je zaintryguje i zasugeruje im, że warto przyglądać się śladom prawdy w legendach i podaniach ludowych. Marta do tego stopnia angażuje się w sprawę pana Twardowskiego, że chce od tej pory częściej chodzić do muzeów. Podoba jej się temat, który porusza wujek – i przekonuje się, że odkrycia są w zasięgu ręki każdego.

Pan Twardowski zrównywany tu z innym wielkim wynalazcą i wizjonerem pomaga rozbudzić zainteresowanie dzieci przeszłością, wynalazkami i starymi opowieściami – bardzo ładnie łączy to, co dzisiejsze i charakterystyczne dla czasów, w których dorasta najmłodsze pokolenie – i to, co dawne, niemal pomijane czy degradowane. Tutaj nie ma mowy o budowaniu hierarchii ważności, wynalazki mogą pojawić się w każdej dziedzinie i w każdym czasie, a zdarza się, że odkrycia i propozycje wyprzedzają swoją epokę i inspirują dopiero następne pokolenia. Książeczka pokazuje moc wyobraźni i zapęd do tworzenia – bez względu na zamiary. Pan Twardowski staje się tutaj wzorem dla najmłodszych – postacią, która nie boi się eksperymentować i wprowadzać nowych rozwiązań do codzienności. Przechodzi wprawdzie do świadomości potomnych za sprawą czegoś innego niż wynalazki, ale może przekazać parę ciekawych pomysłów.

Marta może zamienić się w tropiciela tajemnic – jest w tomiku „Marta i zagadka starego lustra” posmak detektywistycznej intrygi i zabawy, jest odczarowywanie nudnych według dzieci miejsc – tutaj nie będzie opowiadania o eksponatach, bohaterowie skupią się tylko na jednym przedmiocie, który wydaje się dziwny już na pierwszy rzut oka, ale niesie prawdziwy sekret. Ewa Poklewska-Koziełło bardzo dobrze ilustruje tę historyjkę, wpasowuje się w charakterystyczny humor Wojciecha Widłaka i pomaga w lekturze – w końcu to dopiero drugi poziom serii Czytam sobie, więc tomik kierowany jest do tych dzieci, które uczą się czytać i które muszą ćwiczyć rozpoznawanie liter i śledzenie wyrazów. Znacznie łatwiej będzie im zabrać się za wykonywanie tego zadania z przyjemną historią, która rozpala ciekawość i przynosi sporo atrakcyjnych motywów. Wojciech Widłak wie, jak pisać dla najmłodszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz