Mova, Białystok 2024.
Prawda
Człowiek, który ma niebieskie włosy, nikogo w tym miejscu nie dziwi. Mun, chociaż kojarzony z księżycem, pokazuje wyjścia – drogi do poznawania siebie. Robi to w nietuzinkowy sposób, zresztą przecież nie należy do typowych postaci. Seo Dongwon uruchamia wyobraźnię i to, co niemożliwe, żeby opowiadać historie ludzi szukających ukojenia w barze. Do lokalu przychodzą osoby w różnym wieku: nawet dzieci mogą tu przypadkiem zajrzeć i równie przypadkiem wypić napój – nikogo to nie będzie szokowało, a może zszokuje wszystkich. I o to właśnie chodzi. O prozę, która wywraca dotąd stosowane schematy, która szuka miejsca dla siebie i ucieka od prawdopodobieństwa na rzecz historii jako takich. Mun prowadzi bar, ale chociaż zatrudnia pewną potrzebującą pomocy kobietę – dostrzega w niej coś, czego ona sama dostrzec na początku nie może – nie wyznacza jasnych reguł panujących w tym miejscu. Nawet cennik pozostaje kwestią umowną, bo też każdy może zapłacić za przygotowywane dla niego drinki tym, co ma najcenniejszego – opowieściami. Mun każdorazowo dobiera ofertę do potrzeb i dążeń klientów. Jeśli już ktoś zapuści się w tak odległe rejony, jeśli trafi do księgarni, która jest barem – musi przyjąć panujące tu zasady, czy może raczej brak zasad w klasycznym stylu. I tylko pytanie, czy to, co dzieje się później, jest kwestią upojenia alkoholowego, czy może innego sposobu dotarcia do wnętrza, pozostaje otwarte.
Mun racjonalnie myślącym wydaje się szarlatanem lub kuglarzem. Ale racjonalizm nie ma sensu w podejściu do tej onirycznej prozy, nie sprawdza się zupełnie. Niebieskowłosy bohater zaprasza do siebie tych, którzy potrzebują zrozumieć siebie – zanurzyć się w przeszłość, obejrzeć to, co ich spotkało i z dystansu ocenić sytuację. Przeżyć jeszcze raz największe traumy, żeby móc znaleźć receptę, poznać siebie dogłębnie i bez hamulców kulturowych czy obyczajowych. A na to pozwala alkohol. Nigdy nie ma tu składu drinków, zresztą one same wyglądają jak wyjęte z baśni – kolorowe i o wyrazistych smakach ujawniają jedynie efekty działań, nigdy przepisy. Bo też i nazwy alkoholi niczemu by tu nie służyły, skoro w grę wchodzi nieuchwytna i nienazywana magia. Mun nie ma problemu z rozszyfrowaniem przychodzących do baru – każdemu podsunie to, co dla niego najbardziej odpowiednie, nawet gdyby klient uważał inaczej. Z reguły też stara się nie rozpijać nikogo i nie serwować kolejnych, innych drinków. Nad jednym rodzajem alkoholu toczą się bowiem wewnętrzne walki, zwierzenia i odkrycia, na jakie nikt nie jest przygotowany. A ponieważ Seo Dongwon odchodzi od realizmu, może sobie na wiele pozwolić. I tak sięga nie tylko po oceny kondycji społeczeństwa czy po rozliczenia w relacjach międzyludzkich, wykorzystuje też bowiem motywy bardziej magiczne, nie do wyjaśnienia na drodze rozumowej. Jest przenikliwym obserwatorem, podobnie jak jego bohater – ale nie chce dopowiadać wszystkiego, nie zamierza ujawniać sekretów warsztatu ani tajników kolejnych sztuczek. Odbiorcy muszą po prostu uwierzyć w wyjątkowo utalentowanego barmana, który bezbłędnie odczytuje potrzeby bohaterów i podsuwa im rozwiązania problemów, ukrywane w nich samych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz