Mova, Kobiece, Białystok 2024.
Przez nos
Wielopiętrową charakterystykę swojej bohaterki buduje Katniss Hsiao w powieści „Zanim zostaliśmy potworami” – bo też i chce powiedzieć odbiorcom kilka gorzkich słów o ludzkiej naturze i o działaniach umysłów czy instynktów seryjnych morderców. Nie jest to książka wygodna i nie może taka być – dla autorki najważniejszy jest zmysł powonienia i zestaw impulsów, ale nie tych wywołujących przyjemne skojarzenia i reakcje, a takich, które odrzucają zwykłych ludzi. Tyle że Yang Ning do zwyczajnych nie należy. W jej przeszłości zdarzyło się coś, co pozbawiło ją praktycznie możliwości odczuwania zapachów. Jedyny bodziec, który uruchamia zmysł węchu to odór na miejscu zbrodni lub w pobliżu zwłok. Yang Ning dopiero wtedy może poczuć, że naprawdę żyje. Jej przypadłości nikt nie rozumie, więc też i bohaterka może czuć się wyobcowana. Nie tylko zresztą z tego powodu. Yang Ning łamie konwencje, wchodzi tam, gdzie inni baliby się nawet zajrzeć, zawiera znajomości, które jawią się jako niebezpieczne. A wszystko to, bo nie potrafi się pogodzić z przeszłością. W zapachach widzi szansę na rozszyfrowanie pewnej tajemnicy – ale nawet supermoc, jaką jest jej wybiórczy czasowo węch nie pozwala na wykonanie całej pracy samodzielnie. Yang Ning potrzebuje wsparcia, a wsparcie to może jej zapewnić wyłącznie ktoś o równie wyjątkowym darze. „Zanim zostaliśmy potworami” to thriller, w którym dość duży nacisk kładzie się na kwestie psychologiczne. Autorka dokonuje wiwisekcji bohaterów, pokazuje, co wyzwala ich działania i jak dążą do zaspokojenia własnych żądz. Rezygnuje – zupełnie świadomie – z rozwiązań banalnych, w zamian za to powołuje do istnienia świat, który musi od podstaw objaśniać. Stwierdza zresztą, że nie ma języka przystosowanego do opisywania zapachów – tu zawsze pojawiają się odwołania do innych zmysłów i skojarzeń. A jednak to zapachy mają być najbardziej pierwotnymi czynnikami wpływającymi na człowieka. I to zapachy mogą nieść zniszczenie. Sporo tu turpistycznych opisów, scen, w których autorka z nadnaturalistyczną ciekawością pochyla się nad tym, co obrzydza i odpycha. Żeby jak najpełniej zagłębić się w rzeczywistości pokaleczonej psychicznie bohaterki, musi przecież prezentować jej perspektywę – a to wymaga narracyjnych poświęceń. Hsiao oddala to, co przyjemne – tylko od czasu do czasu odwołuje się do zapachów spoza palety fetoru, przeważnie czerpie satysfakcję z prezentowania tego, co zwykle spychane na margines. Ma jednak do zaoferowania nie tylko inną konstrukcję postaci i opisów, ale – cały zestaw fabularnych rozwiązań. Snuje kryminalną intrygę i wprowadza długofalowe efekty traum. Karmi czytelników strachem i niepewnością, by za chwilę zburzyć ich przekonania i podsunąć im mylne tropy. Podrzuca inny sposób na gromadzenie danych, sposób, który wymaga dobrego rozumienia postaci i wnikania w ich umysły – inaczej przecież nie dałoby się odtworzyć przeżywanych przez nie kwestii. „Zanim zostaliśmy potworami” to powieść dla szukających mocnych wrażeń – i dla czytelników znudzonych schematami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz