niedziela, 23 czerwca 2024

Edith Unnerstad: Szalone wakacje, czyli podróż z rondlem

Dwie Siostry, Warszawa 2024.

Droga

Jest to książka, jaka dzisiaj powstać by nie mogła, dlatego bardzo cieszy fakt, że pojawia się na rynku we wznowieniu i w serii Mistrzowie światowej ilustracji (z obrazkami Ilon Wikland, rzeczywiście zasługującymi na uwagę i idealnie wpasowanymi w tekst; zresztą to ta ilustratorka współpracowała między innymi z Astrid Lindgren). Przede wszystkim tematyka nie przypomina dzisiaj tworzonych powieści dla młodych czytelników – a realizacja wymusza skupienie i uczestniczenie w akcji. Edith Unnerstad w tomie „Szalone wakacje, czyli podróż z rondlem” doskonale się bawi, tworząc powieść przygodową. To zestaw odważnych rozwiązań, jakie przywodzą na myśl na przykład pomysły Astrid Lindgren, chociaż są bliżej zwyczajności. Autorka przedstawia coś, co nie miałoby obecnie szans zaistnieć bez zainteresowania opieki społecznej – tu funkcjonuje całkiem nieźle. Zwłaszcza że zaczynają się wakacje, a to czas, który pozwala na dowolne wybryki.

Rodzina, którą Edith Unnerstad przedstawia, jest w najlepszym razie ekscentryczna. Mama to była aktorka i wielbicielka Szekspira, tata – wynalazca (stworzył między innymi trzyczęściowy rondel, który gwizdem informuje o przygotowanym posiłku. Do tego siedmioro dzieci, z których środkowe – Lasse – opowiada całą historię. Nie byłoby tu o czym mówić, gdyby nie sytuacja, w jaką wikłają się bohaterowie. Problemy lokalowe (ciasnota i brak mebli sprawiają, że dzieci śpią na odwróconych stołach, krzesłach i deskach do prasowania) sprawiają, że rodzina jedną z dziewczynek oddaje na przechowanie do niezbyt lubianego krewnego. Gdy krewny ginie potrącony przez tramwaj, okazuje się, że bohaterowie dostają w spadku jego dwa konie i wozy. I to powód, żeby ruszyć w trasę – spróbować sprzedawać rondle taty, a do tego przeżyć ciekawą przygodę w drodze. Ciaśniej niż w domu przecież nie będzie. Dzieci cieszą się takim pomysłem, traktują go jak wyzwanie. Rodzice nie widzą przeszkód – nawet podróż z maleńkimi dziećmi nie wydaje się im przerażająca. Każdy może się czymś zająć, a po drodze da się też zawrzeć niezwykłe znajomości. Dzieci są samodzielne i zaradne, wiedzą, jak się zachować, a ponadto mogą sobie pozwolić na beztroską zabawę. Do czasu – bo przecież taka trasa to również szereg niebezpieczeństw. Nie zabraknie tutaj złodziei i włamywaczy, pojawi się nawet potencjalny morderca – pytanie, czy wóz da wystarczające schronienie rodzinie. Z czasem zdarza się tu coraz więcej i czytelnicy nie będą wiedzieli, czego mogą się spodziewać – za to dadzą się wciągnąć w brawurową akcję. I nie ma znaczenia, że niektóre z dzieci są mniej uzdolnione niż inne, a u niektórych zdarzają się pewne dziwactwa. Tu wszystko jest normalne i zaakceptowane. Edit Unnerstad znajduje sposób na to, żeby zachęcić odbiorców do czytania, do lektur dla przyjemności – zapewnia to, co dzisiaj zapomniane jako wakacyjna powieść przygodowa (a wręcz awanturnicza). Sporo jest tu humoru, więc mogą po ten tom sięgać nawet dorośli, jeśli mają ochotę poczytać swoim pociechom. Edith Unnerstad nie boi się przełamywania tabu, pisze w czasach, w których jeszcze poprawność polityczna i lęk przed wpływem tekstów na młode umysły nie paraliżowały twórców. Zapewnia więc książkę wyrazistą i ciekawą, wesołą i bardzo przyjemną. Trudno się od tej lektury oderwać. A Ilon Wikland pomaga w wyobrażaniu sobie bohaterów i ich niezwykłego pojazdu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz