bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.
Magia miejsca
Juan Villoro odchodzi od przewodnikowego czy reportażowego przedstawiania miasta – miejsca ważnego dla siebie. Stawia za to na eseje, które przesyca nie tylko wiedzą na temat Meksyku, ale też własnymi doświadczeniami, przemyśleniami, lekturami i obserwacjami. Zamiast zastanawiać się nad tym, jaki Meksyk jest obiektywnie, przedstawia go we własnej wersji – owszem, zakorzenionej w osobistej perspektywie, ale też zahaczającej o lokalne zwyczaje czy głosy innych. Nie ma tutaj żadnych typowych prezentacji: geograficzne i historyczne uwarunkowania się nie liczą – ważna jest atmosfera, istota miasta, oddawana w tematycznych esejach. I dzięki temu Juan Villoro od początku przyciąga czytelników. Pisze niespiesznie – zresztą teksty składające się na książkę i materiały do niej zbierał autor przez dekady – a to owocuje doskonale przemyślanymi, trafnymi wywodami. Tylko tak można oddać wielokulturowość Meksyku i jego wewnętrzne splątanie. Tylko tak można przemycać zachwyt bez posądzeń o jednokierunkowość komentarzy. Tu ożywają literackie obrazy i zakodowane w umyśle scenki, wszystko zyskuje wymiar symboliczny i podlega wielowymiarowej lekturze. Taką lekturę przekazuje Villoro odbiorcom – zaprasza do wspólnego zwiedzania i odkrywania tego, co mniej oczywiste. Nie ma tu znaczenia wytyczanie ścieżek i tras ani dzielenie się prywatną topografią: Meksyk wyobrażony jest równie ważny jak Meksyk faktyczny, a z tego połączenia wyłania się najbardziej złożona, a przecież i najbardziej atrakcyjna całość. Przez własne życie Villoro pozwala poznawać społeczne i czasowe przemiany – sięga do swojego dojrzewania, a właściwie do tych jego elementów, które nierozerwalnie wiążą się z miastem. Równie często posiłkuje się wyobraźnią reżyserów, pisarzy czy artystów – Meksyk funkcjonuje na wiele sposobów. Jedno się powtarza: nielinearność miasta, wizja szarpana, pozbawiona ciągłości – to autor podkreśla co jakiś czas i temu poświęca sporo uwagi. Ten motyw także wyjaśnia sięganie po hybrydową formę tekstów – nie ma tu przecież jednolitych komentarzy, powtarzalności w budowaniu szkiców – ważne są swobodne skojarzenia. Które jednak porządkuje autor za sprawą potężnej dyscypliny myślowej. Tu nie ma przypadku w ramach samych esejów: autor doskonale wie, do jakiego celu dąży i tylko dzięki temu może uniknąć chaosu w strumieniu danych. Żongluje informacjami i przeżyciami, budując teksty nieobojętne dla czytelników – bez względu na to, czy są oni emocjonalnie związani z Meksykiem czy też nie.
Chociaż autor wykorzystuje mnóstwo osobistych spostrzeżeń, stawia na konkrety i na rzeczową narrację. Przesyca tom wiadomościami – a jednocześnie nadaje im taką formę, że nie ma wrażenia sztuczności czy cytowania podręczników, to prawdziwe literackie doświadczenie. Proza jest tutaj gęsta i przy tym bardzo staranna, co przekłada się na bardzo przyjemną lekturę. „Miasto Meksyk. Poziomy zawrót głowy” to spotkanie z inną rzeczywistością – która staje się zrozumiała właśnie po takim tłumaczeniu kontekstów i istoty miejsca. Juan Villoro radzi sobie wyśmienicie z tworzeniem niezwykłego literackiego przewodnika – z tą książką raczej nie podróżuje się i nie przemierza ulic, ale bez ruszania się z miejsca można przeżyć wielką przygodę i poznać faktycznie zjawisko. W tę lekturę się wpada: łatwo się w niej zanurzyć i zatracić, to propozycja dla wszystkich stęsknionych za starannymi, dokładnymi i ciekawymi tekstami. Warto spróbować – nawet jeśli ktoś nie interesuje się Meksykiem jako takim – z uwagi na jakość narracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz