beYA, Helion, Gliwice 2024.
Wybór
Skoro o autyzmie zrobiło się ostatnio głośno, kwestią czasu było, aż ten temat trafi do literatury popularnej. Weronika Szalewicz-Karda postanowiła wpleść go w romansową obyczajówkę spod znaku young adult, a w swoim debiucie „Odkryj mnie” udało jej się dość precyzyjnie nakreślić problemy i potrzeby ludzi neuroatypowych. I nawet jeśli pojawiają się tu drobne uproszczenia fabularne, książkę będzie się czytać dobrze tym wszystkim, którzy poszukują niebanalnych (mimo że jednokierunkowych) lektur rozrywkowych.
Klara przeżyła właśnie zawód miłosny: straciła dziewictwo z chłopakiem, który na jej uczucie nie zasługiwał i zwyczajnie się nią zabawił, chociaż kierowany wyrzutami sumienia przyznał się do tego po fakcie. I to najsłabszy punkt powieści, ale oczywiście bohaterce (i autorce) potrzebne było takie doświadczenie do zbudowania dalszej fabuły. Klara nie szuka towarzystwa rówieśników (ani partnera życiowego, co martwi jej mamę). Źle czuje się w hałasie i unika tłumów, studenckie życie w jej wykonaniu dalekie jest od imprez i spotkań ze znajomymi. Ale Klara dziwna nie jest. Dziwny jest Eryk, jeden z kolegów z roku. Eryk swoim zachowaniem przykuwa uwagę i naraża się na złośliwości i zaczepki. Potrafi wprost powiedzieć, co mu nie pasuje, a czasami wpada we wściekłość i w gniewie bywa przerażający dla otoczenia. Nie lubi rozmawiać, unika kontaktu wzrokowego, ale potrafi sobą zaintrygować. Klara może go bliżej poznać, bo ma uczyć gry na pianinie jego młodszą siostrę: wszyscy poprzedni nauczyciele się wycofali, ponieważ dziewczynka jest w spektrum autyzmu i jej reakcje są dalekie od spodziewanych. Tymczasem Klara próbuje do Ingi dotrzeć, czyta o osobach z autyzmem i rozmawia z matką podopiecznej. Dzięki temu też coraz bardziej może zrozumieć Eryka. A to prowadzi do pogłębiania znajomości.
Dziewczyna nie szuka związków – ale poznaje nową osobę z różnymi jej oczekiwaniami, wadami i zwyczajami – często odmiennymi od własnych. Sama też pozwala się odkryć. I oswaja temat autyzmu: uświadamia czytelnikom, że inność nie zawsze musi wywoływać strach czy odrzucenie. Eryk może doświadczać tego, co „normalni” rówieśnicy mają na co dzień – zwłaszcza jeśli jest świadomy swoich ograniczeń lub specjalnych potrzeb. Jeśli uda się do pubu, będzie potrzebował słuchawek wygłuszających, jeśli wejdzie do biblioteki… może mu przeszkadzać ostre światło. Tego typu bodźce, na które nie zwracają uwagi zwykli ludzie, neuroatypowym przeszkadzają – i Klara uczy się, jak to wyłapywać i eliminować. Dzięki empatii, może stworzyć Erykowi przestrzeń przyjazną a jednocześnie niewykluczającą. Sama też dostaje sporo w zamian. Kto powiedział, że związki mają być schematyczne i powtarzalne, jednakowe dla wszystkich?
Weronika Szalewicz-Karda skupia się na tym, żeby przekazać odbiorcom informacje o autyzmie i przyzwyczaić do spektrum, co momentami wypada trochę szkolnie dla neuroatypowych. A jednocześnie wykonuje ważną pracę popularyzatorską, nie tracąc na jakości fabuły. Proponuje dobrą narrację i wciągającą opowieść – nie chodzi tu o wyłącznie o potencjalny związek Eryka i Klary – liczy się również motyw szczęścia mamy, relacja z ojcem i z przyjacielem, który jest też pracodawcą, z małą Ingą… Każdy, kto pojawia się w orbicie Klary, staje się w jakiś sposób ważny do odkrywania tożsamości – i prawd o świecie. I dlatego ta obyczajówka, chociaż pozbawiona fajerwerków, wypada bardzo ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz