Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.
Rozstanie
Ta książka jest wstrząsająca – bo dotyka tematu, który może stać się udziałem każdego, bez wyjątku. Genki Kawamura zaprasza odbiorców do intymnego świata, relacji dorosłego syna z matką. W „Stu kwiatach” Izumi – młody mężczyzna, który wkrótce zostanie ojcem – mierzy się z chorobą rodzicielki. Yuriko zapada na demencję, a choroba w błyskawicznym tempie pustoszy jej pamięć (co w zasadzie dla bohatera mogłoby nawet być pewnego rodzaju pocieszeniem: autor nie rozkłada na lata cierpienia płynącego z rozłąki i „dziwnych” zachowań bliskiej osoby. Rejestruje za to bardzo przekonująco postępy demencji i ich wpływ na relacje rodzinne. Ale – co ważne – w tej sytuacji domownicy są wsparciem. Tyle tylko, że trudno o wzory postępowania w chwili, gdy w grę wchodzą silne emocje. Zagubienie, jakie odczuwa Izumi, będzie dla czytelników w pełni zrozumiałe – bezradność to naturalna reakcja na objawy demencji u najbliższych. Jednak Genki Kawamura sugeruje pewne postawy – wprowadza ważne wskazówki dzięki domowi opieki, do którego Yuriko ostatecznie trafia: właścicielka wie, jak traktować swoich podopiecznych, żeby nie odbierać im człowieczeństwa – i jak rozmawiać z członkami rodziny. Ale przecież rolą „Stu kwiatów” nie jest udzielanie porad (co najwyżej – zrozumienie, jeśli ktoś znajdzie się w podobnej sytuacji). To książka, która wyzwala silne emocje. A to za sprawą przekonującej narracji, narracji wielopoziomowej. Głos zabiera tu Yuriko (właściwie czytelnicy mają dostęp do jej monologów wewnętrznych, żeby zobaczyć, jak rozpada się jej pamięć i świadomość – ale pojawia się też jej dziennik pisany w czasach jej burzliwej młodości, dzięki któremu Izumi może poznać nieznane szczegóły z romansowej przeszłości mamy). Przez większą część książki odbiorcy otrzymują podgląd codzienności Izumiego – łącznie z dylematami i wspomnieniami – nie wszystkie są krzepiące, jednak wyjaśniają częściowo zachowanie matki.
Co zatem jest w książce przerażające? Przede wszystkim bezradność. W drugiej kolejności: nieuchronność tego, co przyjdzie wkrótce. Izumi boi się tego, co stanie się z jego matką, ale też – lęka się utraty tożsamości czy cierpienia najbliższej mu osoby. Trudno mu też poradzić sobie z własnymi odruchami: najbardziej w pierwszych reakcjach kusi protest, krzyk i sprzeciw – co z kolei prowadzi do zawstydzenia drugiej osoby i prób ukrywania problemów z pamięcią. Izumi nie chce krzyczeć na matkę, ale nie umie inaczej radzić sobie z własnymi emocjami. Dopiero dzięki mądrym wskazówkom właścicielki domu opieki może zacząć bardziej refleksyjnie podchodzić do tego, co się dzieje – i pogodzić się z utratą najtrudniejszą dla każdego dziecka (bez względu na jego wiek). Nie ma tu magicznych recept, są jedynie drobne radości, które można chwytać, żeby wykorzystać ostatnie chwile razem. Nie ma tanich pocieszeń – jest mądra informacja o tym, jak zmieni się rzeczywistość. „Sto kwiatów” to powieść wyjątkowo mocna przez swoją prawdziwość. Jedyne, co wydaje się tu nadużyciem, to mocne skrócenie czasu choroby, ale wiadomo, że autor nie chce czytelników nudzić powtarzalnością schematów ani bezustannie przypominać o cierpieniu. Genki Kawamura jest precyzyjny i w opowieści – genialny. Chociaż ta książka bywa momentami mocno niewygodna, nie pudruje świata i nie obiecuje, że wszystko się ułoży – prezentuje człowieczeństwo ludzi z demencją. To najważniejsze przesłanie autora dla odbiorców: nawet jeśli chory zachowuje się jak małe dziecko albo irytuje swoimi postawami, wciąż zasługuje na szacunek i miłość. I właśnie dlatego „Sto kwiatów” powinno stać się lekturą obowiązkową dla całych społeczeństw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz