środa, 17 kwietnia 2024

Ewa Nowak: Pożar w fabryce

Harperkids, Warszawa 2024.

Cena zazdrości

Ewa Nowak nie boi się fabuł dynamicznych i zapewniających potężny skok adrenaliny najmłodszym odbiorcom. Książka „Pożar w fabryce” – czytanka na trzecim poziomie serii Czytam sobie – jest tego najlepszym przykładem. To opowieść, która jest dla dzieci przestrogą i zbiorem porad, wskazówek, co robić w sytuacji zagrożenia (a przy okazji także informacją, czego nie robić i jak pod żadnym pozorem się nie zachowywać: przekonuje się o tym boleśnie Hubert, jeden z bohaterów tomiku). Jest tu mała Róża, dziewczynka, która należy do drużyny strażackiej. Róża może uczyć inne dzieci, jak zachowywać się w przypadku zagrożenia pożarem i jak unikać niebezpieczeństw. Przekazuje najważniejsze dane szkolnym kolegom – i to sprawia, że w jej bracie budzi się zazdrość. Hubert nie przemawia do innych na szkolnych apelach, to nie on jest podziwiany i doceniany – nic dziwnego, że staje się bardzo zazdrosny i postanawia dać Róży nauczkę. Tyle tylko, że sytuacja w opuszczonej fabryce wymyka się spod kontroli i to, co miało być głupim żartem, staje się śmiertelną pułapką.

„Pożar w fabryce” to tomik, od którego dzieciom będzie się trudno oderwać: muszą się przekonać, czy bohaterom uda się uciec i uniknąć poważnych konsekwencji nieprzemyślanych działań. Akcja rozgrywa się błyskawicznie, mimo że w ramach narracji Ewa Nowak przemyca też podpowiedzi cenne dla odbiorców: pisze, co robić, kiedy grozi (nie tylko dzieciom) prawdziwe niebezpieczeństwo. To, co kilkulatkom wydaje się zwykłym wygłupem czy niegroźnym wybrykiem, może kogoś kosztować życie: zamalowanie znaków pozwalających strażakom na dotarcie do ujęć wody czy na dojazd do zrujnowanego budynku nie zasługuje na uznanie, nawet jeśli cieszy rówieśników. Róża w sytuacji zagrożenia zachowuje zimną krew i powtarza sobie zasady bezpieczeństwa – tylko to może zrobić, kiedy już wezwie pomoc. Ale jej zachowanie staje się wzorem dla odbiorców – dzięki dynamicznej akcji łatwiej będzie czytelnikom zapamiętać konkretne porady i wcielić je w czyn w razie potrzeby. Adrenalina pozwala na zapamiętywanie kolejnych działań – „Pożar w fabryce” pod tym względem działa lepiej niż jakakolwiek instrukcja postępowania.

Opuszczona fabryka kusi – zachęca do tego, żeby sprawdzić, jak działają stare gaśnice. Tylko że Hubert i jego koledzy nie są w stanie przewidzieć konsekwencji swoich postaw – a te przerosłyby nawet niejednego dorosłego. W starym budynku, już i tak samym w sobie niebezpiecznym, dzieje się wiele – a nie obejdzie się bez interwencji i pomocy z zewnątrz. Sytuacja może skończyć się tragicznie, chociaż Róża wie, co zrobić i jak się uratować. Ewa Nowak pisze tutaj i o wspaniałej pracy strażaków, i o niepotrzebnych dramatach – zwraca uwagę na to, że w najtrudniejszych chwilach należy zachować spokój i działać metodycznie, bo chaos i panika mogą tylko pogorszyć sprawę. Takie potraktowanie czytelników – bez taryfy ulgowej dla bohaterów – bardzo zmienia perspektywę odbioru. Dzieci będą tę książkę czytać z uwagą i silnymi emocjami, zapominając przy tym, że to publikacja, która ma służyć ćwiczeniom: to czytanka treningowa, do sprawdzania sprawności lekturowej najmłodszych. Ewa Nowak jednak świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że żeby przekonać dzieci do wysiłku, musi je odpowiednio zachęcić – wybiera do tego bardzo dobrą metodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz