wtorek, 23 kwietnia 2024

Moje pierwsze kolory

Harperkids, Warszawa 2024.

Losowanie

Tej książki dzieci nie będą przeglądać w klasyczny sposób – zerwanie z tradycyjnym kartkowaniem odbywa się tu za sprawą koła kolorów. To ono będzie wyznaczać rytm lektury. Bo owszem, można sprawdzać strona po stronie, jakie zagadki i zadania związane z kolorami podsuwają autorzy, ale znacznie lepiej będzie zdać się na przypadek i skakać po tomiku. Z boku książki znajdzie się po otwarciu pierwszego skrzydełka koło kolorów z ruchomą strzałką. Trzeba zakręcić strzałką (i powtarzać ten zabieg po przeczytaniu każdej rozkładówki), a następnie skierować się na pole, które strzałka wyznaczyła. Te pola – jako skoroszytowe zakładki do stron – widnieją z przeciwnej strony tomiku. Dzieci będą tu poznawać dziesięć różnych barw, których nazwy pojawią się dopiero po przejściu na odpowiednią rozkładówkę. Najpierw jednak próba rozpoznawania kolorów: to, co wskaże strzałka, trzeba odnaleźć w zakładkach i otworzyć tomik w odpowiednim miejscu, a następnie – przystąpić do pracy. Jest tu test na inteligencję (jakiego przedmiotu brakuje w podanych rzędach – można od razu sprawdzić odpowiedź dzięki otwieranym okienkom, co znów dostarcza rozrywki dzieciom), jest labirynt z przedmiotów określonego koloru. Jest zestaw przedmiotów na placu budowy – trzeba je znaleźć (lub sprawdzić w podpowiedzi pod okienkami). Jest ćwiczenie umiejętności językowych, czyli sprawdzanie, czy dzieci wiedzą, jak nazywają się kolejne przedmioty (znów: odpowiedzi można odkrywać dzięki ruchomym elementom). Klasyczne wyszukiwanki, przechodzenie palcem po drodze i nazywanie tego, co znajduje się na obrazku – to wyzwanie dla kilkulatków, które uczą się mówić, czytać albo przygotowują się już do szkolnych obowiązków. Nudzić się nie będą, bo przyjęta strategia umożliwia przełamanie rutyny. Już sam fakt, że nie wiadomo, na jaką stronę za chwilę się trafi, zachęca do korzystania z książeczki – a przecież to dopiero początek zabawy.

Tomik nie ma ostrych krawędzi, a grube tekturowe strony pozwalają nie tylko na korzystanie z zamykanych okienek, ale też sprawiają, że tomik nie tak łatwo ulegnie zniszczeniu. Tekstu do czytania jest tu niewiele – w poleceniach do zadań (ale na dobrą sprawę można się domyślić, o co w nich chodzi) i w podpisach, więc to dobra okazja, żeby poćwiczyć rozpoznawanie liter bez większego wysiłku. A ponieważ to książeczka, która dotyczy kolorów – pełna jest nasyconych barw, tak, by odbiorcy rzeczywiście zostali przyciągnięci do lektury za sprawą magii kolorów. Urokliwe i bardzo proste obrazki przeznaczone są dla najmłodszych – jednak nie o podziwianie grafik tu przecież chodzi, pełnią one funkcję użytkową. Pomysłowo przygotowana książeczka dla dzieci w wieku przedszkolnym to dobra okazja do trenowania mówienia i do poszerzania słownictwa – rozwiązania tu zastosowane z pewnością przekonają dzieci do książek i pokażą, że tomiki mogą być również świetnymi zabawkami. „Moje pierwsze kolory” to publikacja ciekawa – i maskująca wysiłek poznawczy najmłodszych. Kierowana do odbiorców, którzy mogą pracować z nią samodzielnie, ale też do tych, którzy potrzebują przy lekturze wsparcia dorosłych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz