Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.
Upadek
Greg ma powody do niepokoju. Szkoła, do której chodzi, przeżywa kryzys – i to kryzys potężny. Dzieciaki nie chcą się uczyć, ale zaraz będą musiały przysiąść nad książkami, żeby zdać pewien ważny test. Od wyników tego testu zależy ich przyszłość… chyba że po drodze przytrafi się nieoczekiwany kryzys (oczywiście że się przytrafi). Gimnazjum Grega wpada w tarapaty finansowe i nie pomagają żadne racjonalne i irracjonalne sposoby rozwiązania problemu – oklejenie wszystkich możliwych płaszczyzn reklamami czy zmiana imienia i maskotki szkolnej na to, co zaproponują sponsorzy. Uczniowie trafią do najbliższych placówek – gimnazjum, które jest spełnieniem marzeń każdego nastolatka i gimnazjum, którego poziom jest jeszcze gorszy niż poziom szkoły Grega. Połowa kolegów Grega stanie się zatem szczęśliwcami, a druga połowa… niekoniecznie. W dodatku przydział jest odgórny i nie można go zmienić, chyba że zmieni się sam. Zamieszanie robi się olbrzymie, a działania bohatera mogą je tylko potęgować.
Greg w każdej sytuacji szuka pozytywów, mimo okoliczności stara się cieszyć wszystkim – jest w stanie dostrzec okazję w momencie przejścia do nowej szkoły (zwłaszcza kiedy stara zaskakuje go na każdym kroku rozwiązaniami niecodziennymi, na przykład tajnym skrótem w ścianie szafki). Z tym bohaterem nie można się nudzić, bo też i Greg bez przerwy doświadcza czegoś innego. Relacjonuje swoje przygody dynamicznie: nie zatrzymuje się na dłużej nad żadnym wydarzeniem, z czasem co najwyżej może pokazać efekty działań, o których czytelnicy już nie pamiętają. Bo rzeczywiście ukryte powiązania w ramach fabuły są szansą na dodatkową rozrywkę. Greg przedstawia zwyczajne (czyli w wersji powieści komiksowej mocno podkoloryzowane) życie nastolatka, nie szczędząc odbiorcom szczegółów na temat kolejnych porażek. Katastrofy, jakie go spotykają, doprowadzane są na skraj absurdu – i to podstawowy czynnik rozśmieszający odbiorców. Greg nie musi opisywać wszystkiego, stąd zresztą zawrotne tempo opowieści: podprowadza pod zagadnienie, żeby odbiorcy wiedzieli, co jest grane – a następnie przechodzi na puenty rysunkowe. Proste i szybkie szkice pokazują kwintesencję dowcipu, nie ma wątpliwości, że intencje autora zostaną właściwie odebrane – a czytelnicy docenią jakość komizmu. Greg potrafi non stop rozśmieszać, nawet kiedy jemu samemu akurat do śmiechu nie jest – to bohater, który ma dystans do swoich problemów, radzi sobie z wyśmiewaniem się z nich i z przekonywaniem czytelników do siebie. To bohater, który da się lubić, nawet jeśli czasami próbuje zapracować sobie na ksywkę.
Tym razem u Grega znowu dzieje się bardzo dużo, a zmiany dotyczą nie tylko bohatera, ale też w równym stopniu jego kolegów (często anonimowych). Pojawiają się też nietypowe wynalazki, na przykład asortyment szkolnego sklepiku – to kolejny powód do radości. Greg gimnazjalne życie zamienia w wielką przygodę, odwracalną – na szczęście. Jest to bohater, który nie boi się podejmowania ryzyka, a czasami zostaje do tego zmuszony – ale nie zamierza przesadnie narzekać na swój los, raczej wykorzystuje go jako bazę do niewymuszonej narracji. Greg daje się lubić – ze wszystkimi swoimi wadami. To postać w sam raz dla tych odbiorców, którzy za czytaniem nie przepadali – seria Dziennik Cwaniaczka przekonuje ich, że warto postawić na lekturę jako sposób spędzania wolnego czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz