niedziela, 21 stycznia 2024

Cecylia Kukuczka: Listy z pionowego świata. Wspomnienia żony himalaisty

Agora, Warszawa 2023.

Tęsknota

O wielkich wspinaczach mówi się przeważnie z perspektywy górskich sukcesów, ewentualnie – na fali zainteresowania górską literaturą faktu – za sprawą walki podejmowanej z każdą kolejną wyprawą. Mówi się o nich w przypadku wielkich tragedii i zmagań ze słabościami, mówi się o nich przy rekordach. Ale w tym medialnym natłoku ciekawostek znikają te najbardziej przyziemne: opinie ukochanych, którzy muszą radzić sobie samodzielnie podczas gdy ich wybranek realizuje najbardziej ekstremalne scenariusze. Rzadko oddaje się głos rodzinom – rzadko owe rodziny przyjmują perspektywę inną niż nasuwająca się sama: przecież nie da się zakazać, ubłagać ani zaszantażować, ten, kto kocha góry, nie zrezygnuje z nich dla nikogo. I chociaż wydawałoby się, że zdobywanie szczytów krok po kroku jest znacznie bardziej widowiskowe, a co za tym idzie – też atrakcyjne w lekturze – to jednak opinia bliskich może przynieść znacznie więcej informacji niż oficjalne biografie. Cecylia Kukuczka raczej trzyma się bezpiecznych danych. Unika sentymentów i zastanawiania się, jak wyglądałoby życie, gdyby Jurek Kukuczka porzucił góry. Rezygnuje też z opisywania codziennego znoju, chociaż pozbawiona męskiego wsparcia musi sama dbać o dom, wykonywać remonty czy naprawy, wychowywać dzieci i zarabiać. Nie narzeka. Zakasuje rękawy i działa. Jedynym sygnałem cierpień, jakie przynosi jej ta miłość, są łzy. Tyle tylko, że Cecylia Kukuczka przyznaje otwarcie, że potrafi płakać z byle powodu – i ten zabieg pozwala jej kreować się na silną kobietę stawiającą pomnik mężowi. Z drugiej strony - w dwóch zdaniach potrafi zamknąć informację, która częścią czytelników wstrząśnie.

Ten pomnik to Izba Pamięci – autorka tomu „Listy z pionowego świata. Wspomnienia żony himalaisty” nie jest zbyt wylewną osobą. Nie chce opowiadać o Jerzym od strony prywatnej – ani w książce, ani grupom, które oprowadza po stworzonym miejscu upamiętniającym męża. Nie zależy jej na budzeniu litości ani na współczuciu, za to chce jak najdłużej ocalić od zapomnienia wielkiego wspinacza – mimo że wie, że wszyscy kiedyś znikną ze świadomości kolejnych pokoleń. Wprowadza drobne wzmianki o tym, jak się żyło w małżeństwie ale samotnie – za to unika portretowania chwil spędzanych z Jerzym. Nawiązuje do tematów, które gdzieś w biografii zafunkcjonowały, między innymi do znaków i snów – przewidywań co do przyszłego losu himalaisty. Przemyca detale związane z ubraniami na wyprawę, ale znacznie bardziej angażuje się w handel materiałami przywożonymi przez wspinaczy. Krótkie rozdziały są pozbawione wielkich uczuciowych skoków – autorka po prostu relacjonuje swoją drogę do stworzenia Izby Pamięci, pokazuje siebie, jaką zapamiętała – żeby odbiorcy mogli zastanowić się nad jej losem, ale żeby przesadnie się nim nie zmęczyli. Rozdziały są bardzo krótkie, skondensowane i pozbawione tonów syntezy – autorka wybiera szczegóły, którym się przygląda – i robi to bardzo szybko, bez przegadania. Rozdziały przeplatane są z kolei listami od Kukuczki – z wypraw. I tu pewne tematy się powtarzają: jest mowa o zarobkowaniu, o dzieciach, o zobowiązaniach finansowych – to zwykłe, przyziemne sprawy, których nie da się załatwić na miejscu. Jerzy Kukuczka nie zajmuje się specjalnie swoją wspinaczką, a niektóre wiadomości wręcz ukrywa przed żoną – żeby jej niepotrzebnie nie straszyć. I tak w „Listach z pionowego świata” pojawiają się dwa nurty niemówienia: jeden to niemówienie Jerzego Kukuczki, skrywanie się za prostymi codziennymi zaleceniami i komentarzami. Drugi – to niemówienie Cecylii Kukuczki, która dzisiaj nie pamięta złych chwil z małżeństwa i która nie zdecydowała się po śmierci Jerzego na inny związek. Nie ma tu przepisu na sielankę i wielką miłość, nie ma też refleksji nad potęgą gór – króluje zwyczajność, tak rzadka w literaturze górskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz