poniedziałek, 29 stycznia 2024

Andrzej Friszke: Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989

Iskry, Warszawa 2024.

Przegląd

To jest publikacja monumentalna (i powracająca na rynek), chociaż sam autor – zgodnie zresztą z konwencją – umniejsza swoje zasługi, pisząc o „skromnym” przedstawieniu losów państwa i narodu polskiego w półwieczu (trzeba przyznać, że wyjątkowo burzliwym, bo w latach 1939–1989). Andrzej Friszke przypomina, że historycy nie powinni wikłać się w politykę i podsuwać narzędzi tym, którzy wykorzystują przeszłość we własnych interpretacjach i różnych celach – stwierdza, że rolą historyka jest rejestrowanie faktów, a nie komentowanie ich – i zgodnie z tym postulatem buduje swoją opowieść. Opowieść syntetyzującą fakty, zbierającą najważniejsze momenty z przeszłości i wypraną z ocen, przynajmniej tam, gdzie jest to możliwe. „Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989” to tom, który może być traktowany jako źródło wiedzy choćby przez studentów – natomiast niewielu odbiorców z masowego grona zdecyduje się na tak wymagającą i rozbudowaną lekturę. Przede wszystkim Andrzej Friszke rezygnuje z narracji w stylu pop. Nie będzie uwodzić czytelników fabularyzowaniem treści ani tworzeniem skryptowych notatek – tutaj znikają wyliczenia rodem z poradników kioskowych czy próby mnemotechniczne. Liczy się rzetelny opis faktów, w miarę możliwości obiektywny, co widać nawet przy wskazywaniu sprawstwa: często autor ucieka się do bezosobowych form, żeby przenieść uwagę czytelników z tego, kto stoi za danym wydarzeniem, na sam jego efekt.

Najwięcej miejsca w tym tomie – pod względem objętościowym, ale też emocjonalnym – zabierają lata 50. XX wieku. Druga wojna światowa to zagadnienie omówione dogłębnie w wielu źródłach, a autor uznaje, że należy przedstawić rzeczywistość, która istnieje jeszcze w pamięci potencjalnych odbiorców (lub ich bliskich) – stąd też konkretne decyzje narracyjne. Warto tu zauważyć, że w drugim wydaniu książki Andrzej Friszke zajmuje się między innymi weryfikowaniem (lub podawaniem aktualnych) danych liczbowych – korzysta z rozmaitych statystyk, sprawdza i uzupełnia wiadomości, skupia się na informacjach jak najbardziej mierzalnych – bo to pozwala mu na podkreślanie obiektywizmu w relacji. Oczywiście nie da się całkowicie wyeliminować z własnej twórczości osobistych poglądów – ale Friszke dba o to, żeby nie wysuwały się na pierwszy plan i nie odwracały uwagi od tekstu. Pokazuje rzeczywistość społeczną i polityczną – ta druga wydaje się oczywista w tomie historyka, ta pierwsza – niezbędna dla nakreślania kontekstu i budowania przestrzeni porozumienia z czytelnikami. Jest tu Andrzej Friszke raczej sprawozdawcą niż komentatorem – nie zatrzymuje się nad interpretacjami faktów, a szuka samych danych, przez co chwilami tom może pobrzmiewać nieco ascetycznie – to jednak nie będzie przeszkadzać w lekturze, skoro najważniejsze jest w niej przedstawianie rzeczywistości. Przeszłość w tym wypadku nie domaga się podsumowań i ustaleń – jest po prostu opowiadana, z pewnym dystansem i świadomością nadużyć, gdy staje się elementem gry politycznej. Wydawałoby się, że dzisiaj na rynku nie ma już miejsca na takie książki – na narrację pozbawioną kontaktu z czytelnikiem, nieinkrustowaną w żaden sposób. A jednak Andrzej Friszke pozwala skupić się na tym, co najważniejsze: na historii jako takiej. Historii z perspektywy jednego narodu – ale też historii, która pełna jest szarości zamiast czarno-białych ocen.

Zwykle w tego typu publikacjach zaangażowani w jakiś temat próbują odnaleźć jego rozszerzenie. Andrzej Friszke dba o to, żeby sprawiedliwie traktować kolejne dekady i nie skupiać przesadnie na wybranych – powraca tu wrażenie równowagi, odpowiednich proporcji, dzięki którym rzeczywiście można przekrojowo prześledzić najważniejsze wydarzenia z prezentowanego okresu. To może być dla części czytelników wadą – ale spore grono odbiorców uzna to za zaletę tomu. Najważniejsza jest tu jednak stonowana narracja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz